logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Dariusz Piórkowski SJ
Na tropie ukrytego Boga
Życie Duchowe
 


Meandry bezradności

Być może jednym z wyzwań przed jakim staje dzisiaj Kościól polega na tym, aby szukać Boga tam, gdzie wydaje się, że Go nie ma. Myślę, że właśnie takie doświadczenia mogą okazać się zaczynem nowego odkrywania Boga, zarówno w skali całego społeczeństwa jak i w życiu osobistym, Boga jako Kogoś zupełnie Innego, a zarazem Bliskiego. Problemem nie jest zatem ogłoszona przez niektórych „śmierć” Boga w naszej kulturze, lecz zauważanie Jego ukrytej blskości we wszystkim, co dzieje się na naszych oczach.

Do wysnucia takiego wniosku skłoniły mnie spotkania z ludźmi różnych nacji, ras i religii osadzonymi w areszcie deportacyjnym w Berlinie. Ta nieco dziwna instytucja została stworzona w celu przeprowadzenia przymusowego wydalenia niepożądanych „gości”, którzy bez prawa pobytu zatrzymali się na terenie Niemiec. Podczas gdy odpowiednie urzędy przygotowują potrzebne dokumenty do deportacji, obcokrajowcy muszą czekać w deporcie aż do momentu ukończenia wszystkich formalności. Zależnie od kraju i osoby areszt może potrwać od paru tygodni do 6 miesięcy, a w szczególnych wypadkach nawet do półtorej roku. W areszcie można spotkać uchodźców, którzy po odrzuceniu podania o azyl nie opuścili Niemiec; ubiegających się o azyl, których procedura azylowa jest jeszcze w toku; osoby, które z pomocą przemytników przedostały się przez granicę i zostały natychmiast schwytane przez straż graniczną; nielegalnych migrantów, którzy przez kilka lat żyli w ukryciu bez jakichkolwiek papierów. Powody dla których ludzie ci opuścili swoje ojczyzny są zróżnicowane. Wielu z nich doświadczyło różnych form dyskryminacji i prześladowań. Większość jednak szuka po prostu godniejszego życia, ponieważ wojna zniszczyła w ich kraju cały ich majątek; ponieważ ubóstwo, brak pracy i należytego wykształcenia zamknęły im drogę ku lepszej przyszłości. Przyczyny skądinąd zrozumiałe, niewystarczające jednak, aby otrzymać azyl w Niemczech.

Pobyt w deporcie jest dla aresztantów ogromnie stresujący. Żyją oni w stałym napięciu oscylującym pomiędzy przebłyskami nadziei, a  lękiem przed nieznanym jutrem. Nieustannie rodzi się w nich mnóstwo pytań, które ilustrują ich wewnętrzny niepokój: Dlaczego mnie tutaj zamknięto, skoro nie popełniłem żadnego przestępstwa? Jak długo muszę tu siedzieć? Czy moje podanie o azyl zostanie przyjęte? Co się ze mną stanie po powrocie do mojego kraju? Obcokrajowcy postrzegają działania władz jako pogwałcenie ich ludzkiej godności i wolności. Czują się odrzuceni przez społeczeństwo, w praktyce pozbawieni wszelkich praw i jak sami mawiają: „zdegradowani do poziomu przypadków”, ponieważ ich doświadczenia i wyjaśnienia nie są brane pod uwagę. We wszystkim zdani są na łaskę urzędów, które obdarzając ich nieskrywaną nieufnością bezkompromisowo decydują o ich losie.

Każdy aresztant obiera w tym trudnym czasie swój własny sposób przetrwania. Gniew i agresja występuje tu na równi z  rezygnacją i psychicznym paraliżem. Niekończące się skargi i narzekania począwszy od warunków więziennych, opłakanej opieki medycznej, społeczeństwa, urzędów, ludzkiej obojętności aż na nieobecności Boga kończąc, objawiają ogrom wewnętrznego cierpienia, jakie niewątpliwie dotyka aresztantów. Wielu z nich załamuje się, popada w depresję i odizolowuje się od współtowarzyszy. Brak apetytu, nocne koszmary, różne schorzenia i urojone dolegliwości to tylko niektóre przykłady urazów, jakich wciąż doświadczają. Inni bronią się przed okrutnym ciosem rzeczywistości przesypiając całe dnie i noce lub oglądają na okrągło telewizję, która działa na nich jak uśmierzający ból narkotyk. Są i tacy, którzy chwytają się ostatniej deski ratunku – w desperacji decydują się na wielotygodniową głodówkę kończącą się nieraz trwałym uszkodzeniem zdrowia lub próbują popełnić samobójstwo.  Wszystko to składa się na ogromne poczucie bezradności, jakie przenika serca ludzi, których „nie powinno być” w Niemczech. Polega ona nie tylko na bezbronności wobec wyroków biurokratycznej machiny, lecz także na niemożliwości uczynienia czegokolwiek, aby poprawić swoją sytuację.
 
Zobacz także
fr. Justyn
Św. Mateusz i św. Łukasz umieścili w swoich Ewangeliach rodowód Jezusa w tym celu, aby wykazać, ze Jezus Chrystus jest Mesjaszem i potomkiem Dawida. Obaj Ewangeliści stwierdzają jednak, że św. Józef był tylko legalnym, a nie naturalnym ojcem Jezusa. Jak wiec możemy Jezusa nazywać potomkiem Dawida? Czy pierwszych chrześcijan to nie raziło?
 
Michel Rondet SJ
Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie (Ga 3, 27-28). Oto nowość Ewangelii dla św. Pawła! Czy więc należy rozumieć, że Jezus przyszedł znieść wszystkie różnice, które mogą uwydatniać historyczną inność naszych egzystencji?
 
Łukasz Grzejda SCJ
Mam wrażenie, że dziś pomieszały się nam cele, do których dążymy, ze środkami, które do tego prowadzą. Nie wierzysz? Pomyśl chociaż o postanowieniach, ograniczeniach i rewolucjach w swoim zachowaniu, na które decydujemy się w Adwencie czy Wielkim Poście. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS