logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Pascal Zivi, Jacques Poujol
Nadużycia duchowe
Wydawnictwo Esprit
 


Wydawca: Esprit
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-60040-87-4
Format: 130x200
Stron: 160
Rodzaj okładki: miękka 

Kup tą książkę

 

Pułapka kultu osobowości

Zdarza się, że kościoły i wspólnoty otaczają swojego przywódcę bezgraniczną czcią i nieustannie okazują mu aprobatę. Grupy te mają tendencję do tego, aby ze swego przywódcy uczynić idola.

To dobrze mi znany problem, ponieważ widziałem, jak jeden z moich przyjaciół wpadł w tę pułapkę i stał się prawdziwym dyktatorem.

Sylwan od pewnego czasu był pastorem kościoła, który liczył stu członków. Cieszył się wielkim szacunkiem ze względu na swoją uprzejmość i dyspozycyjność. Zawsze miał czas, aby rozmawiać ze wszystkimi. Robił wszystko, co możliwe, aby pomóc tym, którzy przeżywają trudności. Każdego dnia przychodzili do niego parafianie, aby prosić go o radę.

Sylwan umiał słuchać ludzi i umiał wczuć się w ich sytuację. Zawsze znalazł właściwe słowo, aby podtrzymać człowieka i tchnąć weń odwagę. Całe jego otoczenie było pod wrażeniem sympatii, która od niego biła. Bardzo szybko ludzie zaczęli chwalić go za jego posługę: "Pastorze, pańskie rady zawsze są najlepsze!"; "Pastorze, jedynie pan mnie potrafi zrozumieć"; "Pastorze, jeśli pan by tam był...".
Na początku Sylwan okazywał wielką skromność, odpowiadając, że to, co robi, to coś drobnego, że jedynie pełni posługę pastora. Kładł również nacisk na to, że jest tylko człowiekiem i że nie chce, by robiono zeń idola. Nikt jednak tak naprawdę go nie słuchał i pochwały sypały się dalej.

Jego kazania, modlitwy, sposób śpiewania hymnów w niedzielę, wszystko, co robił, wywoływało zachwyty parafian. Gdy parafianie opowiadali o nim ludziom spoza jego zgromadzenia, zawsze podkreślali jego zasługi: "Wyjątkowy człowiek, który będzie umiał wam pomóc w waszych problemach osobistych lub rodzinnych".

Wszyscy wierni tak go zachwalali, że wiele osób, przede wszystkim nie-chrześcijan, przychodziło do Sylwana, żeby prosić go o radę.

W ciągu jednego roku liczba członków wspólnoty podwoiła się. Kościół ten stał się jednym z najważniejszych w regionie. Parafianie byli pełni entuzjazmu i wielokrotnie wygłaszali pochwały pod adresem Sylwana.

W którym momencie stał się zakładnikiem tych komplementów i sukcesu? Trudno to stwierdzić. Pewnego dnia jednak, podczas dyskusji z nim, poczułem, że się zmienił. Gdy piliśmy kawę, powiedział mi nagle: "Wiesz, Pascal, widząc, jak mój kościół się rozwija, i dostrzegając entuzjastyczne wsparcie, jakiego każdy mi udziela, mam mocne przekonanie, że Bóg mnie wybrał i udzielił mi szczególnych darów, abym stał się wielkim pastorem, któremu wszyscy będą posłuszni bez pytania".

Gdy mówił, jego oczy sprawiały wrażenie, że błądzą w jakimś odległym świecie, w którym nikt nie może go dosięgnąć.

Jakiś czas później Sylwan poprosił o modlitwę, aby Bóg udzielił mu daru proroctwa. W następnym miesiącu powiedział, że miał wizję, w której usłyszał, iż jego kościół będzie coraz potężniejszy i że trzeba, żeby każdy parafianin poświęcił wiele czasu na ewangelizację. Od tego momentu wszyscy podejmowali wielkie wysiłki, aby ściągnąć do kościoła możliwie najwięcej ludzi. W ciągu roku jednak tylko dwie osoby się nawróciły.

Poirytowany Sylwan skrytykował w kazaniach swoich parafian i zarzucał im brak wiary oraz to, że nie przyczyniają się do rozwoju kościoła. Każdy z parafian po odprawieniu pokuty podwoił swoje wysiłki. Jednakże wspólnota nie rozrosła się. Wobec takiej sytuacji Sylwan stał się coraz bardziej krytyczny i autorytarny. Zaczął ganić niedostatek ofiar, zaczął domagać się, aby wszyscy przychodzili jednakowo ubrani na niedzielne nabożeństwa. Swoje żądania opierał na wyrwanych z kontekstu biblijnych wersetach, takich jak fragment Listu do Rzymian (13,1) czy Listu do Hebrajczyków (13, 17). Zadeklarował, że jedynie on stanowi najwyższą władzę i że nikt więcej nie może niczego zrobić bez jego pozwolenia. Większość parafian w dalszym ciągu za nim szła, mówiąc: "Pastor ma rację! Jest naszym przewodnikiem. Trzeba być mu posłusznym".

Kilku członków nie zaakceptowało jednak tej sytuacji i odeszło. Reakcja Sylwana na ich odejście była gwałtowna. Dla niego wszystko to było dziełem Szatana, który chciał mu przeszkodzić w spełnieniu woli Bożej. A ponieważ ludziom tym brakowało miłości do niego, więc odeszli. Wszędzie widział spiski i wszystkich podejrzewał, że chcą mu zaszkodzić. Cały czas wymachując parafianom przed oczyma transparentem "Bądźcie posłuszni swoim przewodnikom", Sylwan zmusił ich do tego, aby wzajemnie się szpiegowali i donosili mu o każdym szczególe. Urządził prawdziwe polowanie na czarownice. Ludzie byli poddawani publicznym upokorzeniom podczas niedzielnych nabożeństw. Niektórzy zostali wykluczeni z kościoła.

Podczas gdy sytuacja cały czas się pogarszała, wielu członków wspierało Sylwana i surowo krytykowało osoby, które ośmieliły się mu sprzeciwić. Oskarżali je, że wpadli w łapy Złego, że bluźnią, i oczyszczały Sylwana z wszelkich zarzutów, twierdząc, że są one dziełem Diabła i jego posługaczy.

Jednakże grupa niezadowolonych powiększała się z dnia na dzień, aż wspólnota się rozpadła. Sylwan nie mógł kontynuować swojej posługi, a po złożeniu urzędu musiał się przeprowadzić.

Jakiś czas później miałem sposobność porozmawiać z dwoma byłymi członkami rady tego kościoła. Bernard i Nadine znali Sylwana od jego przyjścia. Oboje czuli się odpowiedzialni za to, co się stało. Żałowali zachowania swojego i innych członków wspólnoty, które spowodowało taką zmianę u Sylwana. Przed wykluczeniem wielokrotnie próbowali przemówić mu do rozsądku, aby uświadomić mu jego błędy i błędy wspólnoty. Jednakże wszystkie ich wysiłki skończyły się porażką. Inni członkowie rady negowali rzeczywistość, mówiąc im: "Macie demona w sobie. Sylwan jest wybrańcem Boga. Nawróćcie się!".

Bernard i Nadine zajmują się teraz małym kościołem. Pomagają chrześcijanom, którzy zostali duchowo wykorzystani. Wielu ich starych przyjaciół przyłączyło się do nich.
Sylwan od czasu odejścia nie ma z nikim kontaktu. Czy zrozumiał swoje błędy i poddał analizie straszną pułapkę, w którą wpadł? Nie wiem tego. Myślę jednak, że musi on nosić w sobie, jak wszyscy członkowie tego kościoła, głębokie zranienie.
Smutne doświadczenie, jakiego doznali mój przyjaciel i jego wspólnota, nie jest czymś wyjątkowym. Miałem okazję przeczytać i wysłuchać dużo innych podobnych świadectw.

Przy braku czujności w tego rodzaju pułapkę może wpaść każdy przywódca kościelny. W każdym z nas drzemie kruk (z bajki Jeana de la Fontaine'a Kruk i lis[7]), który gotów jest dać się zaślepić przez pochlebstwa i pychę.

Król Salomon napisał: "Pycha zapowiada ruinę" (Prz 16, 18). Pycha wywołuje wszystkie nieszczęścia, przez które cierpią ludzie. Jest ona u początku ich upadku i jest przyczyną wielu nieszczęść i tragedii w historii ludzkości.

Pycha całej wspólnoty Sylwana polegała na tym, że uczyniła ze swojego duszpasterza przedmiot dumy i powód do chwały. Sylwan stał się dosłownie więźniem "dobrej marki", którą przypisał mu jego kościół. Miał w sobie wielki niepokój, że nie podoła tej roli, że przestanie się podobać swojemu otoczeniu. Powoli, wskutek złego wpływu, zmienił się i zupełnie oddalił od prawdziwej roli duszpasterza.
W końcu pragnienie sprawowania władzy i kontroli nad ludźmi dla własnej satysfakcji stały się celem wszystkich jego zabiegów. Usprawiedliwiał swoje słowa i działania, deformując Pismo Święte. Uczynił się sam dla siebie bogiem, narzucającym własne prawa, który wzbudza strach i wstyd, którego nie można nigdy zadowolić i który zawsze gotów jest karać za najmniejsze przewinienie.

Przypisy:

[7]Bajka Kruk i lis (w przekładzie Ignacego Krasickiego) zaczyna się od słów: Bywa często zwiedzionym / kto lubi być chwalonym (przyp. tłum.).


Zobacz także
ks. Andrzej Siemieniewski
Kto chce zrozumieć istotną nowość modlitwy w grupach charyzmatycznych, nie może nie zauważyć, że kulminacją pierwszego etapu drogi wzrastania w formacyjnym "Seminarium" jest pewna decyzja. Droga ta nie wyczerpuje się bowiem w sumujących się drobnych krokach akceptowania kolejnych porcji chrześcijańskiego poglądu na Boga i na człowieka, ale prowadzi do radykalnej w skutkach konfrontacji z całym dotychczasowym życiem. 
 
Ks. Janusz Królikowski
Dwoje nieprzejednanych nieprzyjaciół naszej wyższej natury: grzech i śmierć, w ścisłym i nierozerwalnym ze sobą związku, trzyma nas w swojej władzy. Dwom wielkim pragnieniom: nieśmiertelności i prawdy przeciwstawiają się dwa wielkie fakty: nieuchronne panowanie śmierci nad wszelkim ciałem i niezachwiana supremacja grzechu nad każdą duszą...
 
Antoni Skowroński
Kłamstwo jest nie tylko kwestią etyczną – broni się przed nim nawet organizm ludzki. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że potrzeba mówienia prawdy wpisana jest w naturę człowieka. Notorycznych kłamców da się wykryć, wykonując odpowiednią techniką zdjęcia obszaru mózgu, który odpowiada za rozpoznawania dobra i zła...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS