To nie był spokojny wieczór. Jezus wiedział, że od kilku dni Żydzi, Jego współwyznawcy, chcieli Go zabić. Bezpośrednią przyczyną miało być oskarżenie o bluźnierstwo. Że On, będąc człowiekiem, Boga nazywał Ojcem, a przez to czynił się Mu równym. Atmosfera gęstniała od kilku dni. Zamiary dojrzewały. Gdy na szczęść dni przed Paschą był w Betanii, arcykapłani już dawno zdecydowali o zabiciu Jezusa. I On miał tego świadomość, gdy mówił, że Maria namaściła Go na pogrzeb.
„Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne – któż je zgłębi?”, powiedział prorok Jeremiasz (Jer 17,9). A Jezus mówi, że „z serca pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa i to czyni człowieka nieczystym” (por. Mt 15,19-20). Biologicznie rzecz ujmując, serce to tylko pompka do krwi i nie ma się co nad tym zatrzymywać. Pompka to pompka, i już. Ale nie do końca…