To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Bóg nie jest ograniczony w komunikowaniu się z człowiekiem; nie musi czekać na specjalne okoliczności i czasy. Może zwracać się do nas, kiedy chce i jak chce. To raczej my uważamy, że Boga można spotkać tylko w określonych miejscach i czasach. Dlatego tak często mamy trudności z Jego rozpoznaniem.