Musimy wiele z siebie dawać i się wysilać, ale ostatecznie to darowana moc z wysoka pozwala w pełni odpowiedzieć na wezwanie Pana Jezusa. O tej mocy zdarza się nam zapominać. Wtedy chrześcijaństwo wydaje się bardzo trudne, a może nawet obciążające. Tymczasem samo przypomnienie obietnicy Jezusa pozwala doświadczyć Jego pomocy i dodać siły, przemieniając chrześcijaństwo z obciążającego trudu w uskrzydlające zaproszenie.
Z księdzem biskupem Andrzejem Siemieniewskim, profesorem teologii duchowości, rozmawia Cezary Sękalski
Moment powołania jest wielką tajemnicą. Zachwyt nad służbą Chrystusowi i Kościołowi pojawia się szczególnie wtedy, gdy spotyka się szczęśliwego kapłana. Wielu, niekiedy zdziwionych, pyta: "Skąd on to ma? (…) Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona?". Jednak w tle tych pytań wybrzmiewa… pozytywna zazdrość: "Ja też tak chcę!"...
Przychodzi moment, w którym zostawiają wszystkie niezałatwione sprawy, goniące terminy, wciąż odkładane spotkania – bo przecież „nie ma czasu” – i… milkną. Idą na adorację, wyjeżdżają na rekolekcje, udają się na pielgrzymkę albo zamykają się w swoim pokoju, wyłączają telefon i otwierają Pismo Święte. Po co? By usłyszeć Tego, który w ciszy mówi najgłośniej.
Jezus mówi: Moje owce słuchają mego głosu. Co to znaczy słuchać głosu Jezusa? Kiedy dosłyszałem Jego głos? On przecież jest już “po prawicy Ojca”. Brzmienie głosu Jezusa z Nazaretu już dawno ucichło w czasie i przestrzeni. Tego historycznego głosu już nigdy nie usłyszymy. Oczywiście, pozostał zapis tego, co Jezus mówił i czynił. Nie jest to jednak Jego głos, lecz Jego słowa.
Jezus mówi: „Moje owce słuchają mego głosu”. Co to znaczy słuchać głosu Jezusa? Kiedy dosłyszałem Jego głos? On przecież jest już „po prawicy Ojca”. Brzmienie głosu Jezusa z Nazaretu już dawno ucichło w czasie i przestrzeni. Tego historycznego głosu już nigdy nie usłyszymy. Oczywiście, pozostał zapis tego, co Jezus mówił i czynił. Nie jest to jednak Jego głos, lecz Jego słowa.
Człowiek, który kłamie przestaje być wiarygodny. Trudno z nim przebywać. Jest dwoisty, fałszywy, obłudny, bo co innego mówi, a co innego myśli czy robi. Ktoś, kto wchodzi na drogę kłamstwa, zaczyna się poruszać jak gdyby w innym wymiarze. W pierwszym wersecie biblijnej Księgi Mądrości znajduje się wskazanie, aby Boga szukać w prostocie serca. „Prostota serca” jest rozumiana w Biblii zawsze jako: czystość duchowa, przejrzyste postępowanie, prostolinijność, wewnętrzna uczciwość.
Szatan istniał od samego początku świata. Jeżeli weźmiemy do ręki Pismo święte, to już w Starym Testamencie, w Księdze Rodzaju, spotykamy się z tym złym duchem – z szatanem, który namawia pierwszych rodziców do grzechu, a oni mu ulegają...
z egzorcystą, o. Józefem Zwolińskim CSSp, rozmawia redaktor naczelny „Czasu Serca” ks. Gabriel Pisarek SCJ
Jak często szukamy cudów w życiu codziennym. Narzekamy, że obecnie cuda rzadko się zdarzają. Prawie nie zauważamy, że cały świat jest jednym wielkim cudem, jak głosił św. Augustyn. Cud był i jest nadal rzeczą niezwykłą, budzącą zdumienie, a niekiedy nawet lęk i strach. W Piśmie Świętym nie brak opisów cudów i nadzwyczajnych znaków dokonywanych przez Jezusa w sposób widzialny, jak chociażby uzdrowienie ślepego, trędowatego czy paralityka, ale także w sposób niewidzialny – dokonujący się w duszy uzdrawianego.
Mogli przeżyć swe życie uczciwie, godnie i zasobnie. Bogate rodziny zapewniły im dobry życiowy start: jemu sukcesję w kupieckich interesach ojca, jej dobry posag i możliwość wyboru dobrego męża. Obydwoje, przy sprzeciwie rodziny i zgorszeniu części otoczenia, zdecydowali się z tego wszystkiego zrezygnować.
Co to jest szczęście? Pytanie powyższe budzi respekt. Przypomina Piłatowe: „Cóż jest prawda?”, za którym kryją się – z jednej strony – wątpienie w istnienie prawdy lub w jej poznawalność albo przekonanie o jej względności, ale zarazem – z drugiej strony – nostalgia za prawdą, taką prawdą, która wyzwalałaby pytającego z kryzysu niewiedzy i dyktatu okoliczności.
Jak większość ludzi, nie rozumiałam, że Bóg mógłby kochać właśnie mnie – w depresji i poplątaniu, których tak bardzo się wstydziłam. A ponieważ nie rozumiałam, ciężko było mi w to uwierzyć – pisze Daphne K., żona alkoholika.
Jeden jest Pan, jedna wiara. Ale też: ilu ludzi, tyle różnych dróg. W domu, w małżeństwie, w rodzinie krzyżują się te drogi. Jego wiara i jej wiara staje się stopniowo ich wiarą. A potem na tej małżeńskiej drodze pojawiają się dzieci. Powstają kolejne drogi… Wiara ma swoje przypływy i odpływy – zanurzenia w Bogu i mielizny zwątpień. Ważne, by nie ustać w drodze.