Jeśli w wyniku tej wewnętrznej przemiany – metanoi – twoje myśli staną się piękne, a pragnienia szlachetne, to naturalną tego konsekwencją będzie szlachetne postępowanie. Nie będziesz martwił się o siebie. Twoje życie będzie przepełnione troską o Królestwo Boże, o więzi i relacje z innymi. Jeśli zobaczysz, jak na krzyżu znika wszelkie zło, którego się w życiu dopuściłeś, pokonane mocą niepojętej miłości Boga – twoje serce napełni wdzięczność.
Gdy ostatnio odwiedziłem moich rodziców, tata zabrał mnie do jadłodajni, gdzie podawano pyszne pierogi. Oczekując przy ladzie na nasze danie, zauważyłem duży napis: „Zakaz palenia i rozmawiania o kryzysie”. Bardzo mi się spodobał. Usiedliśmy przy naszych pierogach i rozkoszowaliśmy się ich smakiem. Żaden kryzys nie przeszkodził nam w delektowaniu się obiadem i w rozmowie o nadchodzącej wiośnie.
Niezadowolenie z życia jest policzkiem wymierzonym samemu Chrystusowi, z którego powinniśmy się spowiadać. Żadne poświęcenie z piętnem cierpiętnictwa nie jest miłe Bogu, który poświęcił swojego Syna, czyniąc Go grzechem – naszym grzechem…
Wdzięczność na ustach
Jedyną ofiarą miłą Bogu jest dziękczynienie (eucharystein) – wdzięczność wyrażana nie tylko słowami, ale całym życiem. Syn Boży dał się przybić do pala, byśmy oczyma Boga spojrzeli na Niego i zobaczyli w Nim siebie – słabego, grzesznego, rozdartego człowieka – i dziękowali za wielką miłość, która oczyściła nas z win. Bóg, czyniąc przekleństwem swojego własnego Syna, obarczając Go winą za grzechy, których nie popełnił – odkupił nas, niewdzięcznych, od władcy ciemności, usprawiedliwił i obdarzył łaską wdzięczności.
W żydowskiej tradycji świętowania szabatu pamięta się, aby tego dnia nie rozmawiać o tym, co przykre, nie przywoływać złych wspomnień i nie narzekać. Jest to czas wdzięczności Bogu za Jego hojność i miłosierdzie. Szkoda, że tak niewielu chrześcijan pamięta, by świętując niedzielę – pielęgnować uczucie wdzięczności względem Boga i ludzi, opowiadać o tym, co dobre, piękne i szlachetne.
Osoba pełna wdzięku, to nie ktoś, kto ładnie wygląda, gustownie się ubiera czy porusza się z gracją. Pełną wdzięku jest osoba, która ma wdzięczność na ustach. W Księdze Przysłów czytamy: „kto ma wdzięk na ustach – przyjacielem króla” (Prz 22, 3b), według Syracydesa wdzięk na wargach ma mądry (por. Syr 21, 16), a psalmista śpiewa:
„Tyś najpiękniejszy z synów ludzkich,
wdzięk rozlał się na twoich wargach:
przeto pobłogosławił tobie Bóg na wieki” (Ps 45, 3).
Autor Listu do Hebrajczyków przypomina, że należy składać Bogu ofiarę wdzięczności ustawicznie (por. Hbr 13, 15-16). Za co jestem Bogu wdzięczny? Czy za wysłuchane modlitwy? Czy za to, że mogę na Niego liczyć w chwilach trudnych? Nie, nie za to. Bóg zrobił dla mnie wszystko, zanim jeszcze o cokolwiek prosiłem. Więcej nie da się uczynić. Przyznał się do moich grzechów i uwolnił mnie od zła.
Moja wdzięczność nie ma granic! I choćbym dziękował Bogu słowami i czynami ustawicznie, dniem i nocą, to nie starczy mi wieczności, by choć trochę odwdzięczyć się za otrzymaną wolność, za usprawiedliwienie wszystkich świństw, jakich się w życiu dopuściłem. Był czas, gdy chciałem wołać: „nie, Panie, nie przyznawaj się do tego, czegoś nie uczynił! Nie możesz przecież wziąć na siebie wszystkich zbrodni ludzkości. To Cię zabije!”. I zabiło. Zawisłeś na palu, przeklęty jak jadowity wąż. Choć wciąż niewielu spogląda z ufnością na pusty po Tobie krzyż i niewielu wciąż wierzy, że żyjesz – ja spotykam Ciebie każdego dnia, jak potykasz się za mnie i za mnie sięgasz po kolejnego papierosa…
o. Wojciech Żmudziński SJ