logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Marek Chmielewski SDB
Nie, które uskrzydla
Don Bosco
 
fot. Caroline Attwood | Unsplash (cc)


Jak mówić nie? Odwieczny problem rodziców, wychowawców i przełożonych.

 

Jak wyrazić przekonanie o wyznawanych przez siebie wartościach, aby nie naruszyć "emocjonalnego terytorium" młodego człowieka, a przy tym nie zdradzić własnych poglądów? Jak w sytuacjach różnicy zdań zachować się z szacunkiem dla siebie i dla innych? Wszyscy wiemy, jak złe efekty przynoszą decyzje "nie, bo nie".

 

Psychologowie namawiają do asertywności, czyli zachowania się w sposób nieagresywny, niepowodujący cierpienia innych i własnego, nastawiony na poszukiwanie rozwiązania najlepszego dla wszystkich. Takiego, które pozwoli nam budować wspólnie, pozostając w zgodzie ze sobą.

 

Ks. Bosko był asertywny. Szanował chłopców i starał się ich zrozumieć. Widzieli, że ich kocha. To pozwalało mu na to, aby czasem zdecydowanie im powiedzieć: "Chłopcy! Na to nie możemy sobie pozwolić!". Kiedyś spostrzegł, że po posiłku do kosza trafiło sporo chleba. Pozbierał te kawałki i pokazał je podczas słówka wieczornego. Nie ganił i nie krzyczał, nie wymierzał kary. Przemówił jednak zdecydowanie: "Boża Opatrzność czuwa nad nami. Dba o to, aby niczego nam nie brakowało. Kiedy marnujecie chleb, ranicie Jego dobroć. Marnować chleb! O nie! Na to nie możemy sobie pozwolić! Oby nie zabrakło nam w przyszłości tego, co konieczne do życia!".

 

"Nie możemy sobie na to pozwolić!". To mocne zdanie wypowiedziane w klimacie miłości i zrozumienia ma wielką siłę. Pomaga wybierać pomiędzy tym, co podpowiada egoizm, zwłaszcza wtedy, gdy niczego nie brakuje, a tym, co jest naprawdę niezbędne do życia. Jest elementem wychowania do wartości. Uczy rezygnować, odmawiać sobie, dobrze wykorzystać to, co posiadamy, cenić wartości i dbać o nie. Pogodnie przyjęte wyrzeczenie umacnia ducha, pozwala marzyć i realizować sny. To jest fundament prawdziwej radości. Ks. Bosko nauczył się tego w dzieciństwie od Mamy Małgorzaty i praktykował przez całe życie. Ja sam doświadczyłem tego zupełnie niedawno.

 

Grupa młodzieżowa w naszej parafii w Mainz przeżywa renesans. Uczestników jest blisko czterdziestu. Najmłodsi przygotowują się do bierzmowania. Najstarsi kończą studia. Na Boże Narodzenie przygotowali musical, a ks. Bosko uczcili rapem i nowoczesnymi tańcami. Ich spotkania formacyjne odbywają się w sobotę wieczorem. Ale oni są u nas niemal codziennie. Przychodzą bez zapowiedzi. Pogadać, pograć w bilard i piłkarzyki. Ta ich spontaniczna obecność rodzi wyzwania. W pewien wieczór (nie sobotni) przyszli bez zapowiedzi z głośną muzyką i z produktami do przygotowania pizzy. W naszym kościele była wtedy msza wspólnoty chorwackiej, a w salach trwały spotkania charyzmatyków i grupy biblijnej. Gwar i muzyka w barze oratoryjnym oraz odgłosy dochodzące z kuchni byłyby nie do pogodzenia z modlitewnym nastrojem wieczoru. Co robić? Jeśli powiemy młodym stanowcze "nie", utrącimy ich zapał. Jeśli powiemy "tak", zakłócimy liturgię Chorwatów i spokój modlących się grup. Poza tym damy im do zrozumienia, że planowanie imprez i kalendarz nie mają sensu. Jedyne wyjście: trzeba było z nimi o tym wszystkim porozmawiać. Początkowo poczuli się zmieszani, ale potem zgodzili się poczekać na zakończenie modlitw w jednej z sal. Potem oddaliśmy im we władanie bar i oratorium. Świetnie się bawili. Co to nam dało?

 

Kilka dni później młodzi wpadli na pomysł, aby w sobotni wieczór zorganizować zabawę karnawałową. Wcześniej jednak przyszli zapytać, co w tym czasie dzieje się w parafii. A my mieliśmy zaplanowany na ten sam czas "Wieczór dobroczynny". Humorystyczna prelekcja o relacjach Niemcy - Włochy, trochę muzyki, pizza, wino dla chętnych i zbiórka ofiar na misje salezjańskie. "No nie! Nie możemy wtedy robić zabawy! To przeciw wspólnocie!" - stwierdzili młodzi. Ależ miałem satysfakcję!

 

Marek Chmielewski SDB
Don Bosco 04/2020

 
Zobacz także
Ks. Andrzej Orczykowski SChr
W prawodawstwie Kościoła małżeństwo mieszane (matrimonium mixtae religionis) to: "małżeństwo między dwiema osobami ochrzczonymi, z których jedna została ochrzczona w Kościele katolickim lub po chrzcie została do niego przyjęta i formalnym aktem od niego się nie odłączyła, druga zaś należy do Kościoła lub wspólnoty kościelnej nie mającej pełnej łączności z Kościołem katolickim"...
 
Ks. Andrzej Orczykowski SChr
Mam żonę i trzy córki. W naszym domu nigdy nie mówi się o macierzyństwie, o założeniu rodziny. Żona nie dopuszcza do tych tematów, zresztą, córki wyprawiła do szkoły prowadzonej przez feministki. Córki dorastają i w głowie im tylko kariera i wielka wolność. Dawniej mówiło się o dziewczynie męskiego temperamentu - to chłopak w spódnicy. Moje córy rzadko chodzą w spódnicy, ale nie jest to jedyny rys ich męskiego stylu życia. Obawiam się, że będą bardzo nieszczęśliwe.
 
o. Albert Wach OCD

Upomnienie braterskie jest jednym z najtrudniejszych zadań ucznia Chrystusa. Być może nawet — jeśli wierzyć świętym — jest zadaniem najtrudniejszym. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus powiedziała wprost: „Co mnie najwięcej kosztuje, to zwracanie uwagi na błędy [...]. Wolałabym sama być tysiąc razy upomniana, niż upominać innych” (Rps C, 23r).

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS