logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Błażej Strzechmiński OFMCap
Nie bał się ich piękna
Głos Ojca Pio
 


Amerykańska prezbiterianka - Mary Pyle

Nie wszystkie kobiety przyjeżdżające do San Giovanni Rotondo odznaczały się niezdrową dewocją lub prowokowaniem skandali. Były wśród nich także takie, które przyprowadziło pragnienie odnalezienia sensu życia. Należała do nich trzydziestopięcioletnia Amerykanka z Nowego Jorku, Mary Pyle. Wychowana w bogatej rodzinie prezbiteriańskiej, wiele podróżowała, wiodąc przy tym światowe życie.
Punktem zwrotnym w jej życiu stało się uczestnictwo we Mszy Świętej sprawowanej przez Ojca Pio. Owocem tego sakramentalnego spotkania było jej nawrócenie. Wkrótce przyjęła chrzest i stała się katoliczką. Na jednej z pierwszych wizyt u Zakonnika, podczas której położył dłonie na jej głowie, usłyszała słowa: "Moja córko, nie podróżuj już więcej, tu pozostań!".

Tak też się stało. Zamieszkała w San Giovanni Rotondo w pobliżu kapucyńskiego klasztoru i zajęła się prowadzeniem kościelnego chóru dla dziewcząt. Wspierała finansowo budowę kościoła i klasztoru kapucynów w Pietrelcinie (co przepowiedział jej dużo wcześniej jej charyzmatyczny kierownik duchowy). Jej dom stał się także schronieniem dla rodziców Ojca Pio przybywających w odwiedziny do syna, a także miejscem ich śmierci.

Doświadczenie wiary i miłość do Jezusa w Eucharystii połączyły niezwykłym węzłem duchowej przyjaźni i wzajemnego szacunku włoskiego kapucyna z amerykańską prezbiterianką. Tych dwoje, niczym św. Franciszek i św. Klara, żyjąc obok siebie, na swój sposób realizowało powołanie do świętości: Ojciec Pio pełniąc posługę kapłana, a Mary Pyle - franciszkańskiej tercjarki. Ich drogi przecięły się w San Giovanni Rotondo i tutaj dobiegło kresu ich ziemskie życie. Obydwoje umarli w opinii świętości, zakochani w Bogu i wierni Kościołowi.

Sponsorka - Barbara Ward

Nowa znajomość Ojca Pio, tym razem z angielską dziennikarką publikującą w prestiżowym czasopiśmie "The Economist", Barbarą Ward, zaowocowała szczególną "wymianą darów". Dziennikarka przyjechała do San Giovanni Rotondo, aby prosić o nawrócenie swego narzeczonego, Lorda Jacksona. Zajmował on wysokie stanowisko w UNRA, instytucji finansowanej przez rząd Stanów Zjednoczonych, powołanej do niesienia pomocy w odbudowie zrujnowanej przez wojnę Europie.

Zakonnik w tym czasie poszukiwał środków finansowych potrzebnych do zakończenia budowy Domu Ulgi w Cierpieniu. Narzeczeni postanowili zaangażować się w ten projekt. Ich reakcja była tak spontaniczna i natychmiastowa, że wkrótce pozyskali sumę czterystu milionów ówczesnych lirów, z których aż sto pięćdziesiąt milionów zagarnął włoski rząd. Mimo to budowa szpitala została ukończona, a Lord Jackson stał się praktykującym katolikiem. Pragnienie kochającej kobiety zostało spełnione.

Kochał sercem czystym i uważnym

Ojciec Pio umiał postępować z kobietami: nie bał się ich piękna, ale obawiał się o piękno ich duszy. Nie był dla nich surowym i wymagającym nauczycielem wiary, ale miłującym ojcem, wiernym swym zasadom. Choć wystawiany przez niektóre z nich na próbę, sam nie próbował wyrządzić im żadnej krzywdy. Można rzec, że kochał kobiety, lecz sercem czystym i uważnym. Warto dziś nauczyć się takiej pedagogii postępowania wobec kobiet, by później nie wzdychać z ironicznym przekąsem: Ach, te kobiety!

Błażej Strzechmiński OFMCap

   
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
Krzysztof Tarnowski
Pismo Święte mówi: "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego", co w praktyce oznacza konieczność poszukiwania i nawiązywania szczerej więzi z innymi ludźmi. Gościnność powinna objawiać się okazywaniem serca i serdecznością. Przebywanie razem powinno sprawiać nam autentyczną przyjemność i radość...
 
Krzysztof Tarnowski
Jesteśmy małżeństwem od 27 lat. Mamy troje dzieci: najstarszego syna Huberta i dwie córki Sylwię i Weronikę. Zawsze staraliśmy się z żoną o to, aby nasze dzieci uczęszczały do kościoła i na lekcje religii. Hubert był ministrantem od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Robiliśmy wszystko, aby iść drogą wiary…
 
pewien student
Jeszcze kilka lat temu fakt że Polak jest Papieżem – czyli przedstawicielem Chrystusa na ziemi – nie robił na mnie większego wrażenia. Wszystko zmieniło się pamiętnego 2 kwietnia 2005 roku. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy jak od tego momentu moje życie diametralnie się odmieni. Moja ówczesna „kondycja” duchowa i egzystencjalna była fatalna. Przez kilka ostatnich lat żyłem z dala od Boga i Kościoła...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS