logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Tadeusz Kotlewski SJ
Nie taki konflikt straszny
Szum z Nieba
 


4. Akceptacja własnej roli i funkcji

Konflikty łatwiej się rozwiązuje, gdy każdy wie, jakie jest jego miejsce – w rodzinie, w małżeństwie, we wspólnocie. W rolę rodzica, lidera, kapłana czy siostry zakonnej jest zawsze wpisane doświadczenie pewnej samotności. Dlatego każdemu z nas potrzebna jest umiejętność zaakceptowania, że dana osoba będzie ode mnie zawsze o krok oddalona. Ludzie nie powinni bać się kapłana, ale dobrze jest, gdy czują do niego respekt. Kapłan nie może być kumplem. Dlatego akceptacja roli, jaką się pełni i przyjęcie samotności z nią związanej – jest rzeczą niezwykle istotną.

Jeśli ktoś ma misję bycia animatorem czy liderem, a sam zaczyna sobie wybierać osoby, faworyzować jednych lub drugich – będzie tym dzielić wspólnotę. Taka osoba nie może ulegać wpływom. W wojsku powtarza się pewną regułę: ktoś może być dobrym sierżantem, ale jak zrobią z niego kapitana – to zabiją i jego, i jego ludzi. Każdy ma swoje miejsce i swoje zdolności. Jeden jest dobry jako pułkownik, drugi jako kapitan, trzeci jako sierżant – ważne, by wiedzieć, że to jest jego najlepsze zadanie i rola. Gdy kapral zostanie generałem, to wykończy wszystkich, nie mówiąc o tym, że przede wszystkim siebie.

5. Kultura osobista

Kultura jest kolejnym wymiarem rozwiązywania konfliktu – tak oczywistym, że aż wstyd o tym mówić. Ale naprawdę wiele konfliktów przestaje istnieć, gdy mówimy: przepraszam, pomyliłem się. Autorytetu nie traci się przez to, że przyznajemy się do błędów – dzięki temu go zyskujemy. Ważne, aby najpierw samemu uczyć się używać tych „magicznych słów”: dzień dobry, do widzenia, dziękuję. One też mają Boży wymiar i warto czasem zastąpić nimi nasze „Szczęść Boże”. My ciągle chcemy, żeby Pan Bóg coś za nas robił. Niech Ci Pan Bóg pobłogosławi – a ja nic… Uważajmy więc na nadużywanie Bożego imienia.

6. Rezygnacja z mitów

To ostatni element rozwiązywania konfliktów – trzeba rezygnować z nieprawdziwych oczekiwań odnośnie życia wspólnego. Jednym z nich jest to, że we wspólnocie wszyscy powinni być szczęśliwi. A to przecież niemożliwe, ponieważ „jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził”. Istotą wspólnoty chrześcijańskiej nie jest stworzenie raju na ziemi, więc lider czy kapłan nie powinien się zamartwiać, że nie wszyscy są zadowoleni. Podczas prowadzenia zajęć, wykładów czy rekolekcji ludzie nieraz mówią do mnie: – Proszę ojca, ale uczestnicy są zadowoleni! Mnie to nie interesuje, bo to jest zaledwie kategoria przyjemności. Dla mnie jest ważne, czy dane Słowo do nich dotarło. Można mówić rzeczy trudne, które nie dają zadowolenia, ale które zrodzą owoc. Słowo głosi się nie po to, by się przypodobać – bo wtedy głosimy siebie – ale po to, by wnieść rzeczy istotne.

Budowanie na skale

Jeśli będziemy pamiętać o tych elementach, konflikt stanie się dla nas szansą rozwoju. Wspólnota polega nie tylko na śpiewaniu „Alleluja”, bo to przychodzi nam łatwo. Ale gdy mamy ludzi podnieść na duchu, trzymać ich za ręce i śpiewać – to z tym jest już gorzej. Wspólnotę buduje poszukiwanie przestrzeni dobra, więzi duchowej, która jest intymnością – więzi z sobą, z Bogiem, z drugim człowiekiem.

Chrześcijaństwo jest pełne nadziei. Chrześcijanin, gdy zdaje sobie sprawę, że nie dorasta – zaczyna rosnąć. Gdy uświadomi sobie, że jest kamieniem – zaczyna się kruszyć. Gdy zrozumie, że jest nieczuły – zaczyna być empatyczny. Gdy zdaje sobie sprawę, że jest egoistą – zaczyna być altruistą. Cierpienie i radość idą w parze. Jeśli chcecie budować wspólnotę „jak po maśle”, to nic wam z tego nie wyjdzie.

Wystarczy trochę słońca i… z masła niewiele zostanie. Wspólnotę buduje się na skale, którą się rzeźbi i choć jest to trudne, to efekty są trwałe. Życie wspólnoty buduje się na tym, co ludzkie i Boskie zarazem.

Artykuł jest fragmentem konferencji o. Tadeusza Kotlewskiego SJ

 
 
Zobacz także
Jacek Wójcik

Pomocy innym ludziom trzeba się – tak jak każdej rzeczy – nauczyć. Pomoc musi być trafiona, konkretna – nie może być tylko zaspokajaniem naszej gorliwości. Dlatego trzeba się wiele dowiedzieć o drugim człowieku. Ta wiedza rozszerza nasze horyzonty. Obala wiele przesądów i mitów, którymi zaśmiecona jest nasza wyobraźnia. Trzeba nam poznać trudy ich codziennego życia.

 
Jacek Wójcik

Gdy kochamy, doświadczamy cierpienia, bo nieprawość jest naszym domem, przyzwyczailiśmy się do niej. A miłość chce nas poprowadzić dalej. Przeprowadza nas przez ogień. Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia (Syr 3,5). Nie dlatego, że cierpienie ma taką moc uszlachetniania, jakiej nie posiada nic innego na świecie. Ale dlatego, że im bardziej zbliżamy się do Tego, który jest miłością, tym bardziej oczyszczamy się ze wszystkiego, co miłością nie jest.

 
Jacek Wójcik

Apostoł Paweł napisał w jednym ze swoich listów: „Przecież wolą Bożą jest wasze uświęcenie” (1 Tes 4, 3). Podobnie apostoł Piotr: „Nie postępujcie według waszych dawnych żądz, ale w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem Święty” (1 P 1, 14-16). Jeszcze mocniej wyraził to autor Listu do Hebrajczyków: „Starajcie się o uświęcenie, bez którego nikt nie zobaczy Pana” (Hbr 12, 14). Rzecz jasna, świętość jest darem Bożym, własnymi siłami nikt jej nie osiągnie. Jednak Bóg tego daru udziela chętnie.

 

Z o. prof. Jackiem Salijem OP o świętości rozmawia Iwona Żurek

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS