logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Magdalena Trybus
Nie wódź nas...
Wieczernik
 
fot. Parroquia Santuario Nuestra Seniora, Prayer | Cathopic (cc)


Co to znaczy „nie wódź nas na pokuszenie”?

 

Ponieważ każdego dnia i o każdej godzinie grozi nam, że zgrzeszymy i powiemy Bogu „Nie”, dlatego błagamy Go, żeby nie zostawił nas bezbronnymi w chwili ataku pokusy.

 

Jezus, który sam był kuszony, wie, że my, ludzie, jesteśmy słabi, mamy za mało własnej siły, by przeciwstawić się Złu. W tej prośbie Ojcze nasz Jezus uczy nas, żebyśmy ufali w Boże wsparcie w godzinie próby.

 

Dla wielu, nie tylko przeciętnych katolików, prośba nie wódź nas na pokuszenie jest szokująca i budzi wiele sprzeciwów. Trudno bowiem przyjąć, że ojciec wystawia celowo swoje dziecko na niebezpieczeństwo, a jeszcze trudniej, że dobry i wszechmogący Bóg swoje dzieci na ryzyko utraty więzi z Nim. Czy zatem Bóg człowieka kusi?

 

O co w tej prośbie chodzi?

 

Pokusa jest rzeczywistością, która nie była obca Jezusowi. Pamiętamy ten moment z Jego życia, kiedy został wyprowadzony na pustynię przez Ducha, by był kuszony przez diabła (Mt 4, 1). Pokusa więc pochodzi od diabła. Jednak Jezus doświadcza jej, by mógł być z nami, w naszym człowieczeństwie do końca, też w tej przestrzeni, która jest najsłabsza – w chwilach pokusy. Jak pisze autor Listu do Hebrajczyków: „Przez to bowiem, co sam wycierpiał poddany próbie, może przyjść z pomocą tym, którzy jej podlegają” (2,18). Pięknie wyjaśnia to papież Benedykt XVI: „Jezus musi te pokusy znosić aż do śmierci na Krzyżu (…) Musi więc nie dopiero po śmierci, lecz wraz z nią i przez całe swe życie niejako «zstępować do piekieł», w obszar naszych pokus i upadków, po to, by nas ująć za rękę i wyprowadzić z nich”. Pokusa jest więc czymś, co niejako przynależy do naszego życia. Zarzewie grzechu pierworodnego i nasze osobiste skłonności dają złemu pole do działania, a są nim pokusy. To przestrzeń walki duchowej, walki o to, by zachować wierność Bogu, który jest Dobry.

 

„Nie wódź nas na pokuszenie” to prośba, by dobry Tata w niebie w godzinach kuszenia nie zostawiał nas samych, by pamiętał, że jesteśmy słabi, krusi i bez Jego pomocy nie wyjdziemy z boju ze złem zwycięsko.

 

Znamy jednak też z Biblii historie, które ukazują nam w innym kontekście ową prośbę. Najbardziej spektakularna to historia Hioba. Szatan zachowuje się tu inaczej niż w kuszeniu Jezusa. Nie próbuje tu wprost dyskredytować dobroci Boga przed człowiekiem i zachęcać go do wzięcia steru życia w swoje ręce. Wręcz odwrotnie – oskarża człowieka (tu: Hioba) przed Bogiem o interesowność w relacji z Nim. Chce dowieść, że jeśli tylko zostanie pozbawiony swoich dóbr, będzie Mu złorzeczył. Parafrazując: „czyż jest na świecie człowiek, który będzie kochał Boga za darmo?”. Szatan otrzymuje pozwolenie na wypróbowanie Hioba, ale w granicach, jakie ustala Bóg – nie wolno odebrać mu życia. Ta historia jest pięknym przykładem na to, że w przestrzeni walki duchowej doznajemy nie tylko pokus co do grzechów, ale też doświadczeń jakości naszej wiary, nadziei i miłości. To trochę tak, jakby Bóg chciał ucieszyć się nami, że pomimo trudów, cierpień i różnego rodzaju strat jesteśmy w stanie powiedzieć za Hiobem: „dobro przyjęliśmy z ręki Boga, dlaczego zła przyjąć nie możemy” (Hi 2, 10). Przyjmowanie z takim nastawieniem owych prób jest wyrazem naszej wiary, że cokolwiek nas spotyka jest zaplanowane przez Boga i służy naszemu dobru wiecznemu. „Choćbyś mnie zabił Wszechmocny – ufam” (Hi 13, 15). Nasze życie jest w Jego ręku – czy takim zaufaniem Jemu mogę poszczyć się w chwilach próby?

 

Św. Cyryl mówił o jeszcze dwóch innych powodach, dla których Bóg daje ograniczoną władzę szatanowi jak w przypadku Hioba. Pierwszy jako rodzaj pokuty dla nas, byśmy nie wpadli w pychę, że swoją pobożność zawdzięczamy swoim staraniom i napinaniu własnych mięśni duchowych. Drugi nazywa doświadczeniami – pokusami „ad gloriam” to znaczy ku chwale Bożej. Nie precyzuje, na czym miałyby polegać i jak się przejawiać, ale na myśl przychodzą tu znane historie świętych, na przykład pokusy wiary św. Teresy od Dzieciątka Jezus czy trwająca pół wieku noc ciemna św. Matki Teresy z Kalkuty. Te ciężkie próby są pokusami człowieka wieku, w którym owi święci żyją. Znoszenie ich z cierpliwością staje się świadectwem łaski i dobroci Bożej. To jakby wołanie do świata, że: „wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponadto, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać” (1 Kor 10, 13). Podjęcie z pokorą i miłością owych doświadczeń być może niejednemu wyjednało łaskę nawrócenia. Nie wiemy jaką ekonomią posługuje się Bóg. Wiemy tylko, że z pewnością nie jest ona w niczym podobna do naszej. Często, po ludzku patrząc, wiele sytuacji nas przerasta, wydaje się nie do udźwignięcia, a jednak Pan daje łaskę by je przenieść i wyjść z nich, może nie zawsze na własnych nogach, ale z pewnością na Jego rękach.

 

„Nie wódź nas na pokuszenie” to prośba do Ojca w niebie o łaskę, by doświadczenie próby przeżyć zgodnie z Jego wolą.

 

Magdalena Trybus
Wieczernik nr 230, styczeń-luty 2020

 
Zobacz także
kard. Walter Kasper
Brat Roger to bez wątpienia jedna z ważniejszych postaci XX w. i początku naszego wieku, które stały się punktem odniesienia na drodze budowania jedności chrześcijan i solidarności między narodami. Był naprawdę człowiekiem Boga i przyjacielem wszystkich, szczególnie młodego pokolenia; prorokiem przyszłości bez porzucania dziedzictwa przeszłości. Wielkim człowiekiem i wielkim chrześcijaninem, pokornym i wielkodusznym, pobożnym i odważnym, prawdziwym świadkiem Jezusa Chrystusa. 
 
kard. Walter Kasper
Nie można pozwalać na to, by dzieci w kościele robiły wszystko, na co mają ochotę. Jednak nie chodzi też o to, aby stworzyć idealną liturgię. Liturgia ma być piękna, a nie idealna. Żeby mogła być piękna, wszystko powinno być starannie przygotowane.

Rozmowa z o. Jakubem Kruczkiem OP 
 
kard. Walter Kasper

W celebrowaniu liturgii, jak w każdej modlitwie, zawsze jest możliwy kryzys. Ale kryzys jest szansą. Uważam, że on jest często „spowodowany” przez tę drugą stronę, czyli przez Pana Boga, który nie chce się zgodzić na to, żebym Go przyjmował ciągle w taki sam sposób. Domaga się przewartościowania, chowa się w znakach i chce, żebym Go szukał na nowo, jeszcze bardziej intensywnie. Nie wiem, jak będzie się dalej rozwijać ta liturgia.

 

Z o. Mirosławem Pilśniakiem, dominikaninem, rozmawia Elżbieta Konderak

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS