Czy lekarz może wierzyć w Boga? Czy może powierzać Najwyższemu swoich pacjentów? Czy Jezus może być dla niego największym wzorem? Gdy medycynę zaczyna się łączyć z wiarą i religią, natychmiast pojawiają się mocne głosy sprzeciwu. Zaznacza się, że lekarz ma używać rozumu. Ma leczyć lekami, a nie różańcem. Ma korzystać z literatury fachowej, a nie modlitewnika. Sugeruje się wręcz, że religię należy zostawić za drzwiami gabinetu.
Świętego Józefa lepiej niż z kart Biblii znamy z obrazów, których pełne są nasze kościoły. Na większości z nich jest on przedstawiany jako starszy pan. To oczywiście pozwala bezpiecznie myśleć o św. Józefie. Jakby nie był dziadziusiem…, proszę sobie tylko wyobrazić: śliczna młoda kobieta i białe małżeństwo, to byłoby trudne. Po co wymyślać mu najeżone trudnościami życie? Lepiej ustalić, że był stary i problem z głowy. A stary bez wątpienia nie był, przynajmniej nie wtedy gdy poznał Maryję. Wówczas był mężczyzną najdalej w sile wieku.
W relacji św. Mateusza, którą dziś czytamy, pytanie uczonego w Prawie faryzeusza nosi ważne dopowiedzenie: Zapytał – wystawiając Go na próbę… Z kolei, w wersji św. Marka (12, 28-34), zadający to samo pytanie uczony w Piśmie jest człowiekiem szlachetnym, o którym Jezus powie, że znajduje się „niedaleko od królestwa Bożego”. To nam przypomina, jak ważna (choć nie najważniejsza) dla życia moralnego jest intencja...