logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wywiad z ks. Rafałem Rausem
Nikogo nie naprawiam
Różaniec
 


Czy było coś, co poruszyło Księdza w sposób wyjątkowy, na zawsze zostało w pamięci i zapadło w serce?

Listopad 1992 r. Po Mszy świętej 40 osób usiadło w półkolu. Ks. Andrzej spowiadał, a my rozmawialiśmy o śmierci i życiu wiecznym. Zapytałem: "Czy myślicie, że jest życie po tym życiu?". Odezwała się 17-letnia Ania. Patrząc w ziemię, powiedziała: "Dla mnie to już tylko piekło zostało…". To spotkanie było przełomowe. Zdałem sobie wtedy sprawę, jakie zło tkwi w ludzkim sercu oraz jak Boże Miłosierdzie wydobywa człowieka z ciemności. Po 2 latach posługi zrozumiałem, że mam patrzeć na nich nie moimi oczami, lecz oczami Chrystusa, myśleć nie moimi myślami, ale myślami Chrystusa, kochać nie moją miłością, a miłością Chrystusa. To długa opowieść… To był początek naszej przyjaźni. Teraz Anka jest matką kilkorga dzieci. Jej życie naprawdę się pięknie poukładało. Inna taka historia, którą zapamiętam na zawsze, to historia Ewuni. Przed laty została skazana na podwójne dożywocie. Chorowała na AIDS. Okazało się, że wyrok był niesprawiedliwy i Sąd Apelacyjny go uchylił, dostała 15 lat, potem karę zmniejszono jeszcze o dwa lata. Przyjaźniłem się z nią.

Odbyła spowiedź generalną, uczestniczyła w życiu sakramentalnym. Kiedyś mi powiedziała, że jestem dla niej wszystkim - ojcem, bratem, kumplem, kapłanem. Korespondowała z moją mamą, siostrą. Dwa lata temu, właśnie dwa lata przed końcem kary, popełniła samobójstwo. Jej córcia mówi do mnie: Wujku. Na pogrzebie, kiedy odprowadzałem ją w ostatnią drogę, popłynęła mi łza. Powiedziałem jej wtedy: "Mała, tak jak prosiłaś - trzymam cię za rękę".

Spotykam tutaj wielu ciekawych ludzi, o których można opowiadać godzinami…

W jakim wymiarze Ksiądz może pomóc więźniom w prostowaniu ich pokrzywionych dróg życiowych?

Ja nie pomagam tym ludziom w prostowaniu ich dróg życiowych, ponieważ moje imię "Rafał" oznacza: Bóg leczy - nie człowiek. Jestem osłem, na którym Pan Jezus wjeżdża do Jerozolimy. Jestem jako ten, który uobecnia Jezusa, ale nikogo nie naprawiam. Wspólnie staramy się szukać rozwiązań, odczytywać, co Duch Święty podpowiada. Czasem się zastanawiam, kto więcej zyskuje z tej posługi: oni czy ja? Myślę, że ja jestem większym szczęściarzem. 

Jak ich Ksiądz motywuje do dobra? Jak przekonuje do tego, by zaczęli pozytywnie myśleć i dobrze żyć? Czy łatwo jest zmieniać świat za kratami?

Zadaniem każdego kapłana - według mnie - jest być i kochać, a działanie pozostawić Panu Bogu. Jan Paweł II nigdy nie prowadził debat, nie sugerował, by ktoś zmienił myślenie. Po prostu był. "Bądźcie świadkami miłosierdzia" - prosił na Błoniach i w Łagiewnikach. Tak rozumiem moją posługę. Jako kapłan doświadczam, że Pan Bóg poprzez owczarnię działa na pasterza. My kapłani jesteśmy szczególnie zaproszeni do tego, by się nawracać - jako pierwsi.

Jakie są reakcje na głoszone słowo Boże? Czy spotkał się Ksiądz z odrzuceniem i stwierdzeniem, które usłyszał św. Paweł: "Posłuchamy cię innym razem"?

Nie prowokuję nikogo do rozmów na tematy religijne. Nie działam jak świadek Jehowy, który puka do drzwi i pyta, czy możemy porozmawiać. Jezus idzie do Zacheusza na ucztę. Zacheusz zaprosił prostytutki, złodziei, celników. Jezus nie opowiada im katechezy, On z nimi po prostu jest. Wydaje mi się, że towarzyszenie jest bardzo ważne. Jestem tylko narzędziem w ręku Pana Boga. Zaczynamy od tego, co interesuje ciebie, by dojść do tego, co interesuje mnie, a raczej Boga. Pan Bóg sieje i On najlepiej zna dynamikę wzrostu ziarna, Bożej obecności w ludzkim sercu, to On widzi owoce. Dla mnie być kapłanem to być ojcem. Staram się, uczę się każdego traktować indywidualnie, nigdy jako "terenu" do ewangelizowania.

Przekonałem się, że Pan Bóg może zdziałać więcej dobra wtedy, gdy oddam Mu moją porażkę, aniżeli wtedy, gdy zrobię coś po ludzku wielkiego, spektakularnego. Poprzez sytuację po ludzku przegraną może stać się więcej dobra, niż wtedy, gdy człowiekowi wydaje się, że jest apostolskim mistrzem. 
 
strona: 1 2 3