logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Antoni Karaś CSsR
O antykoncepcji z perspektywy przyczynowo-skutkowej
Kwartalnik Homo Dei
 


Antykoncepcja nie należy do tematów, nad którymi zakończono dyskusję wraz z wydaniem przez Pawła VI encykliki Humanae vitae w 1968 r. Wręcz przeciwnie, chociaż papież wytyczył jasny kierunek, to jednak wielu ludzi, nawet w obrębie Kościoła katolickiego, nie zgadza się z nim. Osoby lepiej zaznajomione z nauką Kościoła na temat antykoncepcji wiedzą, że poważne trudności z akceptacją przesłania encykliki Humanae vitae wynikają z jej odwołania się do prawa naturalnego [1] oraz z określonej koncepcji człowieka, a zwłaszcza ludzkiej natury [2]. Z tymi zagadnieniami ściśle łączą się inne, jak jedność cielesno-duchowa człowieka, miłość małżeńska oraz podwójny wymiar aktu małżeńskiego. Sposób, w jaki Kościół widzi te zagadnienia, częściowo poruszane w niniejszym artykule, leży u podstaw jego negatywnego stosunku do antykoncepcji. Celem autora nie jest jednak bezpośrednie udzielenie odpowiedzi na pytanie, dlaczego katolicka etyka małżeńska odrzuca antykoncepcję jako środek regulacji poczęć, aczkolwiek taka odpowiedź pojawi się pośrednio. W artykule chodzi o ukazanie przyczyn antykoncepcji, które wynikają z daleko idących zmian w mentalności współczesnego człowieka, a także jej skutków, co pozwoli odpowiedzieć na pytanie, czy przyczynia się ona do dobra człowieka, o ile rozumiemy przez nie jego kondycję fizyczną, duchową i moralną. Ukazanie tego tematu w łańcuchu przyczynowo-skutkowym uzmysławia pełną odpowiedzialność człowieka za jego działanie moralne.
 
Podejmując się refleksji nad przyczynami antykoncepcji, należy pamiętać o ich ścisłym związku ze skutkami. Każda przyczyna wywołuje jakiś skutek. Nie można mówić o usunięciu skutku bez poznania i eliminacji jego przyczyny. Wprawdzie nie jest dla człowieka rzeczą łatwą, by w swym codziennym życiu postrzegał swoje postępowanie w kategoriach przyczynowo-skutkowych, ale trzeba stwierdzić, że bez refleksji o charakterze przyczynowo-skutkowym nie ma postępu w życiu osobistym, duchowym, religijnym i społecznym.
 
Przyczyny stosowania antykoncepcji
 
Ogólnie można wyróżnić kilka bardziej znaczących grup przyczyn stosowania antykoncepcji: osobiste racje małżonków, dążenia marketingowe i demograficzne oraz przemiany kulturowe i antropologiczne. Te przyczyny często występują w powiązaniu. Ich wzajemne przenikanie się i związki są tak mocne, że niekiedy subiektywnie usprawiedliwiają stosowanie antykoncepcji, a tym samym utrudniają lub wręcz uniemożliwiają małżonkom jej obiektywny osąd.
 
Osobiste racje małżonków
 
Do tych przyczyn należą te, które skłaniają małżonków bezpośrednio do stosowania środków antykoncepcyjnych, jak np. trudna sytuacja rodzinna, dostateczna już liczba dzieci, lęk przed ciążą, niechęć do poznawania płodności swojego organizmu, nieregularność cyklów miesięcznych kobiety, zdrowie współmałżonków. Można je nazwać subiektywnymi przyczynami ze strony małżonków. Co upoważnia do określenia ich jako subiektywne, skoro z reguły jawią się one małżonkom jako obiektywne?
 
Słowo „subiektywne” wskazuje w tym wypadku na wybór drogi (pozornie) łatwiejszej. Kiedy człowiek znajduje jakąś rację, która subiektywnie usprawiedliwia jego działanie, a nie bierze pod uwagę innych dróg postępowania i nie ocenia ich racjonalnie pod względem obiektywności, w kontekście Bożych i kościelnych przykazań, ta jedna racja wystarcza, by subiektywnie zwolnić się z zachowania przykazania. Małżonkowie unikają wysiłku poznania prawdziwego dobra i dążenia do niego mimo trudności, a korzystają ze zdobyczy techniki, które pozwolą bez osobistego wysiłku osiągnąć pożądany skutek, czyli uniknąć poczęcia.
 
Przyczyny reklamowo-marketingowe
 
Inną przyczyną, która sprawia, że antykoncepcja cieszy się tak ogromną popularnością, jest jej reklamowanie w mass mediach. Metoda ich działania w tym przypadku sprowadza się do posługiwania się półprawdami, przemilczeniami, przyciągającym (a fałszywym) wizerunkiem, oddziaływaniem na emocje, nastawieniem na zysk. Jest to metoda sprytnego kamuflażu, która polega na wynajdywaniu i przedstawianiu jedynie korzyści dla konsumenta, a przemilcza każdy zły i niepożądany skutek.
 
Współczesny rynek zbytu jest swego rodzaju areną, na której producenci i handlarze konkurują w sposobach manipulowania opinią publiczną i pojedynczym konsumentem pod płaszczykiem postępu, wygody i dobra. Na takim rynku znajduje się również przemysł antykoncepcyjny, który, nastawiony na zysk, robi wszystko, by swoje towary zareklamować i sprzedać, a ma ich szeroki asortyment.
 
Przyczyny demograficzne
 
Ten rodzaj przyczyn dotyczy różnego rodzaju organizacji, które bazując na tzw. micie przeludnienia, bądź podają opinii publicznej nieprawdziwe dane statystyczne, bądź sugerują na podstawie tych danych zbyt daleko idące i często niemające pokrycia w rzeczywistości wnioski. Antykoncepcja jest tu wynikiem polityki antynatalistycznej, prowadzonej na skalę światową.
 
Rozwinęła się ona na większą skalę w drugiej połowie XX w. w wyniku rozpowszechniania opinii o możliwości przeludnienia ziemskiego globu i, co za tym idzie, wyczerpania jego zasobów. Jej celem jest ograniczanie liczby urodzeń i zmniejszanie tempa przyrostu naturalnego, m.in. poprzez wdrażanie antykoncepcji, legalizację praktyk spędzania płodu, sterylizację oraz stosowanie metod wczesnoporonnych [3].
 
Chociaż współcześnie mitu przeludnienia nie traktuje się już poważnie, to jednak ukształtował on świadomość szerokich kręgów ludzi w takim duchu, jakoby wzrost demograficzny nieuchronnie ograniczał rozwój i prowadził do materialnego ubożenia świata. A ponieważ w wielu krajach duża liczba ludności istotnie łączy się z biedą, łatwo przychodzi przekonanie ludzi do stosowania antykoncepcji czy też innych środków zmierzających do redukcji populacji.
 
Przyczyny kulturowe
 
Nie mniejsze znaczenie dla kształtowania poglądu na antykoncepcję mają również niektóre współczesne trendy kulturowe, które w imię wolności nie wymagają od człowieka żadnych wyrzeczeń, przeciwnie, akcentują maksymalne używanie życia i wszelkich dóbr w celu osiągnięcia szczęścia. Zniekształconemu w tym duchu pojęciu miłości często towarzyszy mentalność utylitarystyczna, hedonistyczna i antyrodzinna. Ponadto postmodernistyczna kultura neguje możliwość poznania prawdy oraz istnienie w życiu osobistym i społecznym jakichkolwiek wartości obiektywnych.
 
Przy takich trendach społeczno-kulturowych refleksja rozumowa, asceza, silna wola, kształtowanie charakteru są postrzegane jako bezsensowne i ukazywane jako zagrożenie dla człowieka, co stwarza podatny grunt dla propagowania antykoncepcji. Z tymi przyczynami kulturowymi ściśle wiążą się kolejne, czyli antropologiczne.
 
Przyczyny antropologiczne
 
Każdy człowiek zadaje sobie pytanie o swoją tożsamość, udzielając na nie w ciągu życia różnych odpowiedzi. Nie dokonując głębszej analizy takich terminów, jak „osoba”, „natura”, „jedność cielesno-duchowa”, trzeba wskazać na przynajmniej dwa często popełniane współcześnie błędy w rozumieniu człowieka, czyli błędy antropologiczne: pierwszy dotyczy jedności cielesno-duchowej, drugi natomiast przeciwstawiania natury osobie.
 
Ten pierwszy odnosi się do rozbicia w umyśle i praktyce życia małżonków jedności cielesno-duchowej człowieka, która jest jedną z fundamentalnych struktur bytu ludzkiego [4]. Wizja człowieka jako jedności cielesno-duchowej stanowi fundament encykliki Humanae vitae. Chyba żaden inny dokument Kościoła tak jednoznacznie i mocno nie akcentuje tej jedności w kontekście moralności. Jest ona dostępna rozumowi, który jednocześnie odkrywa w zdolności dawania życia prawa biologiczne będące częścią osoby ludzkiej (HV, 10).
 
Kiedy się mówi językiem filozofii, że ciało jest substancjalną częścią osoby ludzkiej, wówczas podkreśla się fakt, że człowiek istnieje i działa jako jedność duchowo-cielesna. Z tej racji jego władza nad własnym ciałem jest ograniczona.
 
Trzeba koniecznie uznać pewne nieprzekraczalne granice władzy człowieka nad własnym ciałem i jego naturalnymi funkcjami, granice, których nikt nie ma prawa przekraczać: ani osoba prywatna, ani władza publiczna. Granice te zostały ustanowione właśnie ze względu na szacunek należny ludzkiemu ciału oraz jego naturalnym funkcjom (HV, 17). Kiedy pojawi się rozbicie owej jedności duchowo-cielesnej człowieka w jego własnym umyśle i sposobie życia, wówczas uważa on, że może w sposób dowolny rozporządzać swoim lub cudzym ciałem. Sięganie po antykoncepcję jest uznawane za udoskonalanie ciała. Ciało jest traktowane w tym wypadku tak, jak gdyby było ono czymś podrzędnym w stosunku do osoby, podczas gdy jest ono elementem współkonstytuującym ją.
 
Antykoncepcja jest przejawem takiej ingerencji w ciało, która ma wykluczyć w sposób sztuczny jego płodność, będącą jego naturalną własnością. Małżonkowie chcą czerpać przyjemność ze współżycia cielesnego przy jednoczesnym „uszkodzeniu” ciała poprzez uczynienie go niepłodnym, nierzadko przy tym narażając się na utratę zdrowia. W imię egoistycznie pojętej miłości okaleczone zostaje ciało, a więc to, co z natury jest częścią człowieka, co pozwala wyrazić miłość i jej doświadczyć. Tak zdegradowane i oddzielone od osoby ciało przestaje być prawdziwym znakiem miłości, a staje się przedmiotem miłości wynaturzonej, która prowadzi często do jego (ciała) nieakceptacji i pogardy.
 
Drugim błędem antropologicznym (ściśle zresztą związanym z pierwszym), który leży u podstaw nieprawidłowego spojrzenia na człowieka, a tym samym przyczynia się do stosowania antykoncepcji, jest przeciwstawianie osoby i natury. W takiej wizji osobą nazywa się człowieka z jego autonomiczną wolnością, naturą zaś cielesność, przeżywaną jedynie w kontekście relacji do otaczającego świata i związków z nim. Rozróżnienie osoby i natury w człowieku prowadzi do rozbratu między nimi zamiast do ich integracji, co łatwo zauważyć właśnie na przykładzie aktu małżeńskiego zamkniętego na prokreację przez stosowanie antykoncepcji.
 
Zwolennicy moralnej dopuszczalności antykoncepcji uważają, że zadaniem człowieka jest doskonalenie natury, w tym przypadku cielesności. Poza tym dopuszczają oni antykoncepcję na podstawie odniesienia aktu małżeńskiego wprost do przynajmniej jednego z celów małżeństwa (drugi byłby obecny niejawnie, poniekąd w sposób automatyczny); zatem akt małżeński nie musi mieć jednocześnie celu prokreacyjnego, gdyż całościowo rozumiana miłość i wierność małżeńska stanowią fundament, który sprawia, że pojedynczy akt małżeński jest moralny nawet wówczas, gdy nie jest otwarty na życie [5].
 
Zastosowanie więc środków antykoncepcyjnych wykluczających prokreację pojedynczego aktu jest, w myśl tego poglądu, moralnie uzasadnione i dozwolone, ponieważ spoglądając na całość życia małżeńskiego, nie wyklucza się z niego potomstwa. Ponadto jest rzeczą właściwą człowiekowi używanie danych natury fizycznej, aby prowadziła ona do pełnego dobra całej osoby. Chociaż o takiej moralności mówi się, że jest zorientowana antropologicznie i humanistycznie, to w gruncie rzeczy bazuje ona na błędnej antropologii, która przejawia się właśnie w oddzieleniu natury od osoby.
 
Riposta na taki pogląd przychodzi z tzw. antropologii integralnej, która pozwala wyjaśnić i obronić ludzki sens płci i „biologii ludzkiej”. Biologia płci (w naszym przypadku natura) jest w tym ujęciu integralnym elementem osoby ludzkiej, gdyż osobowość nie może (metafizycznie) istnieć w oderwaniu od natury, a moralność nie istnieje w oderwaniu od biologicznych praw (praw natury ludzkiej), które rządzą ludzkim ciałem [6]
 
Skutki antykoncepcji
 
Wymienione wyżej przyczyny sprawiają, że antykoncepcja jawi się dla pojedynczych osób oraz w mentalności społeczeństw jako środek regulacji poczęć dobry i moralnie usprawiedliwiony. Szerokie przyzwolenie na nią sprawia, że małżeństwa nie potrafią przewidywać jej rzeczywistych skutków, które często celowo oddzielane są od przyczyn i ukazywane w taki sposób, jakoby antykoncepcja nie miała z nimi żadnego związku. Skutki te można najkrócej ująć w trzech grupach: zdrowia fizycznego, duchowego i moralnego.
 
Zdrowie fizyczne
 
Najbardziej widoczne skutki dla zdrowia fizycznego są rezultatem użycia chemicznych i hormonalnych środków antykoncepcyjnych. Działania uboczne chemicznych środków antykoncepcyjnych przejawiają się najczęściej w postaci różnych schorzeń narządów rodnych, zakażeń czy też mniejszej odporności na infekcje. Skutki uboczne antykoncepcji hormonalnej nie są jeszcze w pełni znane ze względu na trwające dopiero badania; potrzeba bowiem czasu, by obiektywnie ocenić oddziaływanie środków hormonalnych nie tylko na stosującą je kobietę, ale i na jej potomstwo. Jednak prowadzone w latach 80. i 90. badania kobiet stosujących antykoncepcję hormonalną jednoznacznie potwierdziły jej szkodliwość dla zdrowia fizycznego [7]
 
Dostarczane do organizmu z zewnątrz hormony sprawiają, iż funkcjonuje on tak, jakby kobieta była w ciąży. Ta ingerencja przekłada się na jej zdrowie. Takie objawy, jak bóle głowy, zawroty, nudności, brak apetytu, wymioty, ospałość czy też pocenie się to stałe skutki uboczne tych środków. Antykoncepcja hormonalna wpływa na przemianę tłuszczowo-węglowodanową, serce, układ naczyniowy, wątrobę, układ nerwowy, psychikę, układ rodny, płodność [8]
 
Przy stosowaniu środków hormonalnych częstymi powikłaniami są: zakrzepowe zapalenie żył, problemy sercowo-naczyniowe (zawały), choroba zatorowo-zakrzepowa, nadciśnienie tętnicze, dolegliwości żołądkowo-jelitowe, obrzęki, depresja, otyłość. Ponadto należy także dodać zmiany nowotworowe (częsty rak szyjki macicy, rak piersi i sutków), zaburzenia emocjonalne i przebarwienia skóry oraz frustracje i nerwice prowadzące do oziębłości płciowej [9].
 
Badania potwierdzają, że skutkiem antykoncepcji hormonalnej jest również bezpłodność, często nieodwracalna, silne bóle migrenowe, bóle stawów, załamania psychiczne, bóle kręgosłupa, stres, zakrzepy w mózgu, żylaki, grzybice, problemy z implantacją zarodka, gdy dojdzie do zapłodnienia po odstawieniu tabletek, opuchlizny, powiększenie jajników i torbiele na nich [10].
 
Wobec takich danych trudno jest obronić tezę o nieszkodliwości antykoncepcji hormonalnej dla zdrowia, co nierzadko słyszy się i czyta w mass mediach, w ulotkach dołączonych do środków antykoncepcyjnych, w nierzetelnej pseudomedycznej literaturze czy na forach internetowych. Ścisły związek między stosowaniem antykoncepcji hormonalnej a zachorowalnością na wymienione choroby nie jest już dziś w środowisku lekarskim kwestionowany, a wręcz przeciwnie, bywa coraz częściej nagłaśniany.
 
Zatem doświadczalnie można stwierdzić i dowieść istnienia relacji przyczynowo-skutkowej: stosowana antykoncepcja (przyczyna) wywołuje wspomniane wyżej choroby (skutki). Niestety, przemysł farmaceutyczny robi wszystko, by prawda o ubocznych skutkach antykoncepcji chemicznej i hormonalnej nie była powszechnie znana, a społeczeństwo pozostawało niedoinformowane.
 
Zdrowie człowieka jest wartością fundamentalną, o którą zabiega on w sposób naturalny zawsze, ilekroć jest ono zagrożone. W dziedzinie seksualności natomiast mamy do czynienia z czymś przeciwnym temu, a więc niezrozumiałym: kobiety sięgają po antykoncepcję hormonalną, nie zważając na skutki zdrowotne. Poza tym zniszczone przez antykoncepcję zdrowie cielesne, w tym przypadku najczęściej kobiety, nie może być dowodem jej miłości do współmałżonka oraz odpowiedzialności za niego i rodzinę; nie jest też oczywiście dowodem miłości to, że mąż toleruje takie wybory żony, a często wręcz ją do nich zmusza.
 
Duchowe skutki antykoncepcji
 
Podczas gdy największe spustoszenie dla zdrowia fizycznego przynosi antykoncepcja hormonalna i chemiczna, to do niszczenia zdrowia duchowego, i podobnie moralnego, przyczynia się każdy rodzaj antykoncepcji. Duchowy rozkład człowieka dokonuje się m.in. na płaszczyźnie cnoty miłości, relacji między psychiką i płciowością, relacji małżonków do siebie i dziecka, podmiotowości małżonków oraz cnoty wstrzemięźliwości.
 
Jednym z ważniejszych przesłań Humanae vitae jest dowartościowanie małżeńskiej miłości, która oznacza przyjęcie całej osoby, a więc również akceptację fizjologii ludzkiej płciowości. Małżonkowie poprzez sakrament małżeństwa uczestniczą w Bożym planie miłości. Szczególnym wyrazem ich udziału w nim są akty małżeńskie, które przyczyniają się do realizacji ich doskonałości osobowej i równocześnie do ich współpracy z Bogiem w wydawaniu na świat i wychowaniu potomstwa.
 
Akt małżeński symbolizuje więc strukturę małżeństwa jako związku płodnej miłości, płynącej z najwyższego źródła: od Boga, który jest miłością i Ojcem (HV, 8). Związek ten jest tak ścisły, że świadome pozbawienie stosunku jednego z powyższych elementów odbiera cały sens drugiemu, co sprawia, że przestaje on być znakiem miłości.
 
Miłość małżeńską, o której mowa, należy rozumieć jako cnotę. Cnota miłości bowiem jest normą określającą ład moralny pożycia małżeńskiego [11] i stanowi o doskonałości nie tylko samego człowieka, ale również jego działania. Osoba ludzka może wypełniać zasady moralne dzięki cnocie miłości, która jest (m.in.) panowaniem nad sobą. Dzięki niej rozum i wola osiągają stopniowo zdolność kierowania naturalnymi popędami. To panowanie praktykowane przez małżonków pozwala im przezwyciężać egoistyczne skłonności, wspomaga pełny rozwój ich osobowości, a przez to bogaci życie rodzinne harmonią i pokojem. Ponadto rodzice umiejący panować nad sobą potrafią skutecznie realizować wychowanie swoich dzieci.
 
Paweł VI podkreśla konieczność duchowego zmagania się w pracy nad sobą i postępowaniu w cnocie. Zamiast sięgać po antykoncepcję oraz podporządkowywać się technice, małżonkowie zostają zaproszeni do realizacji swojego człowieczeństwa na drodze rozwijania i doskonalenia cnót [12]. Antykoncepcja natomiast niszczy wzajemną miłość małżonków.
 
W wymiarze duchowym antykoncepcja przyczynia się również do rozerwania ważnej dla małżonków relacji między psychiką a płciowością. Dobrowolne wykluczenie fizycznej płodności wiąże się z brakiem akceptacji płciowości oraz potencjalnego rodzicielstwa. Taka postawa prowadzi do niewłaściwego podejścia do przekazywania życia i przeżywania swej płciowości.
 
Tę szkodę duchową określa się niekiedy terminem „mentalności antykoncepcyjnej”. Małżonkowie ograniczają się w przeżywaniu płciowości jedynie do doznań zmysłowych, pozbawionych miłości, oraz do instrumentalnego, autoerotycznego doświadczenia zamiast do osobowego współprzeżywania miłości [13]. Wzajemna miłość zostaje zredukowana do wymiaru fizycznego, seksualnego, a płciowość traci wymowę znaku, znamię oblubieńczego sensu ciała.
 
Do innych skutków antykoncepcji w wymiarze duchowym należy zaliczyć lęk. W. Półtawska zauważa, że antykoncepcja, niezależnie od motywacji, z jakiej wypływa, z reguły rodzi u małżonków lęk przed dzieckiem. Lęk ten, szczególnie dotykający kobiety, stanowi swego rodzaju tło, na którym rozgrywa się intymne spotkanie małżonków. A lęk wywołuje również z reguły postawę agresji; akty współżycia seksualnego stają się bardziej podobne do czynów agresji niż do znaków miłości.
 
Akt seksualny z zastosowaniem antykoncepcji traci zatem moc wiążącą osoby małżonków i nie daje im poczucia zjednoczenia. Pomimo mnożenia i kumulowania środków antykoncepcyjnych więź duchowa między nimi staje się coraz słabsza [14]. Inaczej jest z małżonkami, którzy stosują się do wymogów naturalnego planowania rodziny, akceptują swą płodność oraz dostosowują do niej małżeńskie pożycie. Potrafią oni panować nad sobą, dzięki czemu wzrasta ich wzajemny szacunek. Współmałżonek nie czuje się wykorzystywany, nie jest „obiektem”, który zaspokaja pożądanie seksualne partnera [15].
 
Pożycie seksualne otwarte na nowe życie oznacza współpracę z Bogiem Stwórcą. Małżonkowie w wyjątkowy sposób uczestniczą w dziele stworzenia nie tylko przez prokreację, ale również przez budowanie osobowego charakteru wzajemnej więzi. Cielesna więź małżeńska jest miejscem szczególnie intensywnego rozpoznawania się człowieka jako osoby, dając mu poczucie wyjątkowej odmienności od rzeczy.
 
Nie można pominąć również faktu, że akt małżeński tworzy odniesienie do jeszcze nieistniejącego dziecka. Duchowo-cielesna miłość jest wyrazem bezinteresowności wobec dziecka, którego nie można chcieć tak, jak się chce posiadać przedmiot. Antykoncepcja natomiast nie tylko wyklucza odniesienie do dziecka, ale jednocześnie rodzi relację wrogości do niego. Nietrudno zauważyć, że stosunek rodziców do tzw. dzieci niechcianych jest inny niż do tych, które są chciane. Życzliwe nastawienie do życia dziecka i szacunek do natury seksualności prowadzi do odkrycia pełnego wymiaru życia, jakim jest postawa miłości [16].
 
Destrukcyjne działanie antykoncepcji obejmuje swym zasięgiem także podmiotowość człowieka, która poprzez jego działanie jest niezbędnym wymiarem osobowego życia i dojrzewania do pełni człowieczeństwa. Antykoncepcja upośledza podmiotowość małżonków, ponieważ pozbawia ich działanie pełnej odpowiedzialności wobec Boga oraz sprzyja kształtowaniu ich osobowości według własnego widzimisię.
 
Szczególną płaszczyzną kształtowania podmiotowości małżonków jest wstrzemięźliwość. Urzeczywistnia się ona nie tylko poprzez panowanie nad sobą i nad swymi popędami, ale jest również wynikiem rozumnego i wolnego kierowania popędami w dążeniu do pełnego rozwoju osobowości małżonków (HV, 21). Rozumne panowanie nad sferą uczuciowo-popędową wyróżnia człowieka spośród istot żywych i nadaje jego działaniu i jemu samemu właściwą mu godność.
 
W powstrzymywaniu się od stosunków seksualnych w celu regulacji poczęć wyraża się ludzki charakter działania człowieka. Obejmuje on rozpoznawanie rytmu płciowego, które pozwala małżeństwu na współżycie w pełni prawidłowe oraz kształtuje podmiotowość działania seksualnego [17].
 
Psychofizjolog P. Chauchard dostrzegł, że powściągliwość, czyli wstrzemięźliwość, jest środkiem podnoszącym wartość płci w służbie miłości przez kontrolę zmysłowości. Jest to sposób lepszego kochania, który pozwala świadomie kierować płodnością [18].
 
Można więc dodać, że wstrzemięźliwość jest dojrzałą postacią cnoty miłości. Dojrzałość ta obejmuje nie tylko duszę wraz z jej władzami, ale także i całą dynamikę ciała. Owa dojrzałość cielesna i duchowa jest przejawem dążenia do pełnej aktualizacji człowieczeństwa i osobowości.
 
H. Wencel zauważa, że metoda okresowej wstrzemięźliwości prowadzi małżonków do dojrzałości cielesnej, która jest pełną aktualizacją ich człowieczeństwa [19]. Antykoncepcja jawi się w tym świetle jako wyraz rezygnacji z kierowania działaniem seksualnym, a tym samym z wewnętrznej wolności człowieka [20], która pozwala małżonkom na ich osobowe dojrzewanie.
 
W antykoncepcji technika zajmuje miejsce samokontroli, samopanowania oraz samoposiadania, które są fundamentem czynu osoby. Antykoncepcja prowadzi stopniowo do niekorzystnych zmian wewnętrznej atmosfery duchowej, klimatu emocjonalnego, do coraz mniejszej troski o dobro partnera, jego radość i satysfakcję, sprzyja natomiast egoistycznemu podejściu do współżycia i osłabieniu miłości [21]
 
Grzech moralnym skutkiem antykoncepcji
 
Nie bez powodu w naturalnej regulacji poczęć kładzie się tak mocny akcent na miłość małżeńską, ponieważ stanowi ona naturalny i nieodzowny kontekst pełnego rozwoju człowieczeństwa dziecka i rodziców. Cnota miłości zobowiązuje mężczyznę i kobietę do przestrzegania we wzajemnym współżyciu porządku ustanowionego przez Boga. Jedynie respektowanie go sprawia, że małżonkowie dostrzegają znaczenie Bożego planu miłości względem płciowości. Akt seksualny prowadzi do prawdziwej komunii osobowej dopiero wtedy, gdy odniesiony jest do Stwórcy [22]
 
Antykoncepcja sprzeciwia się Bożemu planowi miłości, a jej skutki obejmują również wymiar moralny. Zło moralne względnie grzech wynika tu z naruszenia struktury aktu małżeńskiego, który odznacza się nierozerwalnością wymiaru zjednoczeniowego i prokreacyjnego. Nie można zatem uważać za moralne takiego postępowania, które intencjonalnie przekreśla wymiar prokreacyjny poszczególnych aktów małżeńskich lub usprawiedliwia stosowanie antykoncepcji na zasadzie ogólnej realizacji powołania rodzicielskiego w ciągu całego życia [23]
 
Wydaje się, że dyskusje na temat kategorii grzechu antykoncepcji, a więc tego, czy należy ją zaliczyć do grzechów śmiertelnych czy lekkich, są zbędne i nie ma potrzeby rozwijania tego tematu. Czy może być niewielkim wykroczeniem postępowanie, które przyczynia się do niszczenia zamysłu Bożej miłości względem człowieka? Czy odwracanie się od niej i zamykanie się na jej przemieniające, doskonalące i uświęcające działanie może być zaliczane do grzechów lekkich? Powyższe pytania same niejako stanowią odpowiedzi. Nie należy jednak włączać w ten schemat wszystkich okoliczności, gdyż często pomniejszają one winę jednego ze współmałżonków lub nawet uniewinniają go.
 
Praktyka antykoncepcyjna, będąc grzechem wobec Boga i bliźniego, przyczynia się także do zaniku poczucia grzechu. W. Półtawska zauważa, że religijność małżonków, którzy zaczynają stosować metody antykoncepcyjne, z biegiem czasu słabnie, doprowadzając albo do całkowitej obojętności religijnej, albo do rozszczepienia między wiarą a praktyką życia, co oczywiście nie sprzyja wzrostowi wiary [24].
 
Ponadto odniesienie osób stosujących antykoncepcję do religii, a w szczególności do Boga, staje się coraz bardziej powierzchowne ze względu na subiektywne stanowienie o moralności ich postępowania, a tym samym ze względu na oddalanie się od obiektywnego prawa Bożego. Odrzucając Boga, człowiek sam zajmuje Jego miejsce, sam ustanawia prawa moralne, zarówno te w dziedzinie przekazywania życia, jak również te w odniesieniu do małżeńskiej miłości, małżonka, siebie samego oraz poczętego dziecka.
 
Wymienione wyżej przyczyny i skutki antykoncepcji ukazują jasno panujące w świadomości współczesnego człowieka zamieszanie, które dotyczy ogólnie myślenia przyczynowo-skutkowego. Z jednej strony wkłada się wiele wysiłku i środków, by osiągnąć wielopłaszczyznowe i różnorodne przyzwolenie społeczne na antykoncepcję, a z drugiej strony przemilcza się jej skutki lub im zaprzecza, lub ignoruje się ich przyczyny. Nie można jednak usunąć na trwałe skutków bez odniesienia się do ich przyczyn.
 
W duszpasterskiej posłudze kapłana, podobnie jak w medycynie i w każdej innej dziedzinie życia, nie można zapominać o tej zasadzie. Łagodzenie jedynie skutków choroby nie jest jej leczeniem. Tak samo jest z antykoncepcją. Nie tylko nie należy jej wykluczać jako przyczyny wielu chorób, lecz trzeba umieć wyciągać rzetelne i odważne wnioski. Pomimo wielu niesprzyjających okoliczności potrzeba wychowywać człowieka każdej epoki do myślenia w kategoriach przyczynowo-skutkowych, ponieważ pozwala ono unikać wielu przykrych konsekwencji, prowadzi do duchowego, wewnętrznego i moralnego dojrzewania oraz jest charakterystyczną cechą mądrości.
 
Antoni Karaś CSsR
Kwartalnik Homo Dei 02/2013
____________________________
Przypisy:
 
[1] Koncepcja prawa naturalnego zakłada nie tylko, że istnieje harmonia między Bogiem, człowiekiem i naturą, lecz także że natura jest dla człowieka przesłaniem etycznym i tworzy ukryte normy moralne, które aktualizuje ludzki rozum. Por. Międzynarodowa Komisja Teologiczna, W poszukiwaniu etyki uniwersalnej: nowe spojrzenie na prawo naturalne, Kraków 2010, nr 69.
[2] Natura ludzka, będąca strukturą obiektywną, charakteryzuje się trwałością oraz wewnętrzną celowością. Por. W. Giertych, Bóg źródłem prawa. Ewangelia, Izrael, natura, islam, Kraków 2008, s. 197.
[3] Wiele uwagi złożonemu zagadnieniu, jakim jest polityka antynatalistyczna, poświęcił w swych licznych publikacjach belgijski duchowny, teolog i filozof polityki M. Schooyans (ur. 1930). Wykaz tych publikacji oraz przedstawienie myśli Schooyansa można znaleźć w pracy doktorskiej A. Muszali, która ukazała się w wersji książkowej pt. Medycyna a globalizacja. Michaela Schooyansa krytyka globalistycznej polityki antynatalistycznej, Kraków 2003, s. 19–86.
[4] Nauka katolicka opiera się na myśli św. Tomasza, który utrzymywał, że człowiek jest jednością, compositum duszy i ciała: Homo non est anima tantum, sedes taliquid compositum ex anima et corpore, Summa Theologiae I, qu. 75, art. 4, [resp.], w: Doctoris Angelici Divi Thomae Aquinatis Opera Omnia, vol. I, Parisiis MDCCCLXXXIX.
[5] Wymiar jednoczący miałby charakter „osobowy”, zaś rodzicielstwo miałoby wymiar „naturalny”, związany z biologią. Argumenty te odpowiadają biologistycznej koncepcji seksualności. W tej perspektywie osoba byłaby definiowana wyłącznie przez kulturę (charakteryzującą się wolnością) jako przeciwną naturze (poddanej determinizmowi). Rozdzielenie obu znaczeń aktu małżeńskiego byłoby więc niczym innym niż „twórczą racjonalizacją płodności”. U podstaw takiego myślenia znajduje się istotny błąd antropologiczny, który polega na sprowadzeniu natury ludzkiej do wymiaru czysto biologicznego, gdy tymczasem jest ona naturą osobową, a więc duchowo-cielesną. Por. M. Pokrywka, Antropologiczne podstawy moralności małżeństwa i rodziny, Lublin 2010, s. 272.
[6] Por. Jan Paweł II, Veritatis splendor, Kraków 1993, nr 46–47.
[7] Destrukcyjny wpływ antykoncepcji (zwłaszcza hormonalnej) na zdrowie opisano w wielu publikacjach: por. G. Rybak, Płodność: radość czy utrapienie?, Warszawa 2010, s. 93–110; D. Ange, Twoje ciało stworzone do życia, Poznań 1994, s. 197–208.
[8] Por. D. Ange, Twoje ciało stworzone do życia, dz. cyt., s. 197–208.
[9] Por. K. Dawiec, Antykoncepcja, w: Płciowość ludzka w kontekście miłości. Przesłanie moralne Kościoła, red. J. Nagórny, M. Pokrywka, Lublin 2007, s. 277; Przyszłość ludzkości idzie przez rodzinę. Przygotowanie do małżeństwa, red. W. Szewczyk, Warszawa 1992, s. 169.
[10] Szerzej na temat skutków ubocznych antykoncepcji pisze H. Dunn, The Doctor and Christian Marriage, New York 1992.
[11] Por. J. Turowicz, Antykoncepcja, czy kształtowanie rodziny według myśli Bożej? „Collectanae Theologica” 38 (1968), z. 1, s. 67.
[12] Por. HV, 21.
[13] Por. S. Luft, Medycyna pastoralna, Warszawa 2002, s. 236–237.
[14] Por. W. Półtawska, Wpływ postawy antykoncepcyjnej na małżeństwo. W świetle kazuistyki Poradni Rodziny, w: Specjalistyczne aspekty problemu antykoncepcji, Rzym 1980, s. 150–166.
[15] Por. E. Wójcik, O wychowaniu dzieci i młodzieży, Pelplin 1993, s. 167, cyt. za: A. Pryba, Moralność aktu małżeńskiego w świetle encykliki „Humanae vitae”, „Teologia i Moralność” 3 (2008), s. 93.
[16] Por. Z. Brzózy, Więź pomiędzy rodzicami a dzieckiem. Teologiczny kontekst problemu, Poznań 2009, s. 100.
[17] K. Meissner, Płciowość człowieka a antykoncepcja. Stanowisko lekarza, w: Specjalistyczne aspekty problemu antykoncepcji. Referaty wygłoszone podczas Sesji Naukowej w Krakowie w dniach 7 i 8 lutego 1976 roku, Rzym 1980, s. 62.
[18] P. Chauchard, Miłość i antykoncepcja. Psychofizjologia samoopanowania, w: Specjalistyczne aspekty problemu antykoncepcji, dz. cyt., s. 129.
[19] Por. H. Wencel, Encyklika „Humanae vitae” – postęp czy regres?, „Znak” 21 (1969), s. 318.
[20] Por. K. Meissner, Płciowość człowieka a antykoncepcja, dz. cyt., s. 59–60; M. Dziewiecki, Problemy z seksualnością. Odpowiedzi na dylematy młodych chrześcijan, Kraków 2011, s. 99.
[21] Por. K. Knotz, Akt małżeński – szansa spotkania z Bogiem i współmałżonkiem, Kraków 2001, s. 288; por. W. Półtawska, Współżycie seksualne małżonków, ZN KUL 24 (1981), 2–4, s. 131.
[22] Por. W. Półtawska, Wpływ postawy antykoncepcyjnej na małżeństwo…, dz. cyt., s. 181.
[23] Autor ma na myśli pewne nurty współczesnej teologii moralnej (przyp. red.).
[24] Por. W. Półtawska, Wpływ postawy antykoncepcyjnej na małżeństwo…, dz. cyt., s. 157.