logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Urszula Janicka-Krzywda, Sylwia Palka
O Bożym Narodzeniu i polskiej tradycji
Wychowawca
 


– A pod obrus wkładamy sianko...
 
– To jest typowo chrześcijańskie, bo Jezus urodził się na sianie. Natomiast echa dawnych zwyczajów mających pobudzić wegetację to stawianie w kącie izby snopa zboża, rozrzucanie słomy po podłodze, umieszczanie na rogach stołu wigilijnego wszystkich nasion roślin, które się w danym gospodarstwie uprawia.
 
– Czy choinka również posiada swoją symbolikę?
 
– Już w starożytnej Grecji i Rzymie na określone święta, właśnie te u schyłku roku astronomicznego, wnoszono przybrane gałązki oliwne do domów i świątyń – jako symbol życia, wegetacji, dobrobytu, szczęścia, dostatku, dobrych życzeń. Natomiast początkowo w Europie przyjęła się forma podłaźnika – wierzchołka jodły lub świerka, który wieszano u stropu, wierzchołkiem do dołu, przybrany orzechami, jabłkami.
 
– Czy naprawdę choinkę podarował Polsce zaborca?
 
– Choinka po raz pierwszy pojawiła się w Alzacji. Pierwsze informacje o jej istnieniu pochodzą z XV–XVII wieku. Najpierw przyjęła się na terenie Niemiec. Ubierano ją światłem. Symbolika światła jest wielowarstwowa, ale zrozumiała – światło to źródło życia, to symbol Chrystusa. Do nas choinka dotarła późno (koniec XIX wieku) prosto z Prus – z pruskimi zaborcami. Początkowo przyjęła się ona w dworskich i mieszczańskich środowiskach, a potem wyparła podłaźnik ze wsi.
 
– Skąd więc rosnąca popularność jemioły?
 
– Jemioła nie ma nic wspólnego z naszym słowiańskim kręgiem kulturowym. Jest związana z kulturą germańską, skandynawską. Ma też pogańską symbolikę – drzewo wiecznie zielone, które stwarza wokół siebie aurę sfery niczyjej. Stąd całowanie się pod jemiołą: nie ma grzechu, nie ma w tym niczego złego. Sfera jest niczyja – neutralna i obojętna.
 
– Coraz większą rolę odgrywają prezenty... Co dawali sobie na Boże Narodzenie nasi przodkowie?
 
– Tradycyjne prezenty przynosił św. Mikołaj, i były to słodycze, które dostawały dzieci. Właściwie w środowiskach ziemiańskich, mieszczańskich już w XIX wieku pojawiły się np. zabawki dla dzieci, książeczki, oczywiście obowiązkowa rózga, jeśli dzieci były niegrzeczne, i inscenizowanie wizyty św. Mikołaja. Ktoś z rodziny przebierał się za świętego, asystował mu anioł i diabeł. Był egzamin z katechizmu i dzieci były pewne, że to wizyta prawdziwego św. Mikołaja. Wcześniej pisały listy do niego i zostawiały je na kominku lub na oknie. A prezenty najczęściej podkładało się pod poduszkę, w sypialni – o ile oczywiście nie było wizyty św. Mikołaja...
 
– Dlaczego obdarowujemy się właśnie na Boże Narodzenie?
 
– Pomysł obdarowywania się na święta to rzecz zupełnie nowa. Obdarowywano się z okazji św. Mikołaja. Oczywiście, znów musimy sięgnąć do apokryficznych żywotów, które zgodnie podkreślają, że biskup Mikołaj był człowiekiem bardzo skromnym i wyjątkowo wyczulonym na los bliźnich. Apokryf mówi, że wspomagał biednych podkładając jałmużnę tak, aby zachować anonimowość. Często przedstawiany jest z trzema złotymi kulami na księdze, ale to już inna historia apokryficzna...
Już we wczesnym średniowieczu w dniu św. Mikołaja rozdawano zapomogi i stypendia dla żaków i studentów. Wzięło się to stąd, że św. Mikołaj uważany był za patrona dzieci i młodzieży. Potem zaczęto obdarowywać się w rodzinach, ale był to zwyczaj głównie dworski i mieszczański. Na wieś trafił bardzo późno – na przełomie XIX i XX wieku, a upowszechnił się dopiero po II wojnie światowej.
 
– Szopkę i jasełka zawdzięczamy Biedaczynie z Asyżu...
 
– Szopka to klasyczny przykład przeniesienia misteriów średniowiecznych na nurt ludowy. Tradycja szopki rzeczywiście sięga czasów św. Franciszka. On jako pierwszy urządził żywą inscenizację o Bożym narodzeniu, żeby przybliżyć wiernym ewangeliczne zdarzenie. Skorzystały z tego następnie różne środowiska, głównie żaków i kleryków. Zaczęto wręcz inscenizować historię Bożego narodzenia; wiele z nich zachowało się w polskiej literaturze. Misteria te początkowo stanowiły powtórzenie prawdy ewangelicznej. Na tym gruncie wyrastały apokryfy, ale z czasem widzowie chcieli się bawić. Oczekiwali elementów ludycznych, a więc zabawnych, śmiesznych, co bardzo często nie licowało z powagą miejsca, gdzie tego typu misteria odgrywano. Przecież były to dziedzińce klasztorów, wnętrza kościołów.
 
– A kiedy w Polsce pojawiły się pierwsze szopki?
 
– W średniowieczu, równolegle z misteriami pojawiały się szopki kościelne. Przez kolejne stulecia panowała na nie ogromna moda. Czasem wykorzystywano rzeźbione figury i różne akcesoria, a czasem żywe obrazy prezentowali ludzie przebrani za określone postaci. Nie był to teatr.
 
– Czy św. Józef zawsze był przedstawiany jako mężczyzna o wiele starszy od Maryi?
 
– Właściwie zawsze występował jako człowiek stary, leciwy. Wiąże się to z apokryfami wczesnośredniowiecznymi, które opowiadają różne historie o zaślubinach Maryi z Józefem, narodzinach Jezusa itd. Te wątki były powtarzane na kazaniach, by wiernym przybliżyć Ewangelię, a następnie trafiły do folkloru i do dziś tam tkwią.
 
– Czym wobec tego są święta dla niechrześcijan, dla ludzi niewierzących?
 
– Bardzo wielu ludzi głęboko wierzących, biorąc udział w obrzędzie, zwyczaju związanym ze świętami, w dzisiejszych czasach zupełnie nie ma świadomości tego, jakie symboliczne treści one zawierają. W ubiegłych stuleciach, zwłaszcza w średniowieczu, mistrzowsko operowano symbolem, który był zrozumiały dla wszystkich. Weźmy np. całe mnóstwo symboli pojawiających się w sztuce. To, że na niektórych obrazach, gobelinach widzimy określone rośliny, zwierzęta, to nie jest przypadek... Oczywiście – z wyjątkiem etnologów – nikt sobie nie zdaje sprawy z tej symboliki, zwłaszcza z tej bardzo starej. Może trochę lepiej jest z symboliką chrześcijańską. Natomiast dla ludzi niewierzących jest to po prostu zwyczaj, tradycja narodowa, regionalna, powrót do korzeni – też ostatnio modny, jest to znak własnej tożsamości... i to wszystko.
 
– Może jednak współczesny sposób „świętowania” ma jakieś zalety?
 
– Jedynym plusem współczesnych obchodów świąt jest to, że nie chodzi się podczas ich trwania do szkoły czy pracy. Kiedyś ferie szkolne wypadały wtedy, gdy były święta. Rzeczpospolita Polska była wielonarodowościowa i wielowyznaniowa, więc np. na Kresach, gdzie obok siebie mieszkali rzymokatolicy, grekokatolicy, prawosławni i żydzi, święta trwały i trwały. Obecnie gdzieś zgubiliśmy, a jeśli nie całkiem, to jesteśmy na jak najlepszej drodze do zgubienia rodzinności, intymności świąt. Niestety, Polacy bezkrytycznie przyjmują wszystko, co przychodzi z zewnątrz, a zwłaszcza z Zachodu. I obawiam się, że za ileś lat nasze święta zamienią się w świętowanie w supermarkecie.
 
– Okres Bożego Narodzenia to czas życzeń. Czego chciałaby Pani życzyć sobie i Czytelnikom?
 
– Czego mogłabym życzyć? Po pierwsze, aby się nie dać zwariować supermarketom, bo święta to nie supermarket, to nie krasnoludek w czapce z pomponikiem. Mamy swoje tradycje, korzenie i powinniśmy być z nich dumni, a nie małpować rzeczy, które są nam obce – i kulturowo, i jako chrześcijanom. Przecież nie o to chodzi w święta. I życzę, abyśmy znajdowali ochotę i czas na to, by kultywować nasze polskie tradycje.
 
 
Z Urszulą Janicką-Krzywdą rozmawiała Sylwia Palka
 
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
Krzysztof Osuch SJ
Oczarowanie to miłe przeżycie. Może nie za często i na co dzień, ale zapewne wszystkim przydarza się olśnienie pięknem emanującym z osób i innych arcydzieł Stwórcy. Myślę np. o niezliczonych kwiatach czy soczystej zieleni drzew, gdy oświetlają je jasne promienie zachodzącego słońca. Nasza ziemia i świat, mimo wielu niedostatków, zasłana jest pięknem o różnej „intensywności”. 
 
Krzysztof Osuch SJ
W kulturę naszego narodu, w jej historię i tradycję tak bardzo „wpisała się” Maryja. Nie mamy się czego wstydzić, gdy mówią, że jesteśmy narodem maryjnym. Raczej wstydzić się nam trzeba tego, że nie do końca jesteśmy narodem maryjnym. „Czyńcie wszystko, co Syn mój wam powie…” Ona mówi do nas już ponad tysiąc lat. A my głusi jesteśmy, ślepi i ciągle chromi, ciągle upadamy. 
 
Urszula Solińska
Młodzież zawsze staje przed ważnymi wyborami, dotyczącymi dalszej drogi kształcenia oraz zawodu, który w przyszłości będzie wykonywać. Niegdyś wiązało się to w dużej mierze z wyborem rodziców oraz z dziedziczeniem pewnych zawodów. Czynniki, które współcześnie kształtują aspiracje młodych osób, można podzielić na trzy grupy uwarunkowań: koniunkturalne, środowiskowe oraz indywidualne. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS