Przebaczenie a pamięć
Pierwszy punkt, jaki zasługuje na zgłębienie to związek istniejący między przebaczeniem a pamięcią o krzywdzie. We wstępie do książki Pascala Ide została przedstawiona taka krótka historia:
"Kiedy nauczyciel chodził do szkoły, jeden z kolegów z klasy traktował go z ciągłym okrucieństwem. Teraz, postarzały i skruszony, udał się do zakonu i został przyjęty z otwartymi ramionami. Pewnego dnia poruszył temat swojego okrucieństwa, lecz nauczyciel wydawał się nie pamiętać. Gość zapytał: "Nie pamiętasz?". Zaś nauczyciel odparł: "Dokładnie pamiętam, że o tym zapomniałem!". W ten sposób obaj wybuchli niewinnym śmiechem" (cytowane w Ide, 1997, s. 5).
W akcie przebaczenia pamięć o krzywdzie jest szczególnie ważna. Często myli się zapomnienie z przebaczeniem, tak że fakt, że nadal się pamięta o krzywdzie, każe nam myśleć, że się nie przebaczyło. Jednakże Monbourquette zauważa, że błędem jest branie niepamięci za dowód przebaczenia. Przebaczenie natomiast pomaga pamięci wyleczyć się: powoli rana się zabliźnia, pamięć o krzywdzie staje się coraz mniej obecna i obsesyjna, aż nie wywołuje w końcu bólu (por. Monbourquette, 19994, s. 29-30).
Przebaczyć, znaczy pamiętać przeszłość po to, by ją przyswoić i uczynić z niej część własnej historii. Taka pamięć jest pracą kreatywną, a nie tylko nadaremnym mentalnym powtarzaniem wydarzenia z przeszłości (por. Studzinski, 1986, s. 33). Elizondo opowiada jak sam, dorastając ze sloganem "przebaczaj i zapomnij", często doświadczał poczucia winy, ponieważ nie był w stanie zapomnieć doznanych krzywd. Pewnego razu, w Paryżu, przeczytał na pomniku poświęconym Francuzom zmarłym w obozach koncentracyjnych: "Wybaczamy, ale nie zapomnimy nigdy". Był tym oburzony, aż do chwili kiedy zdał sobie sprawę, że w rzeczywistości można naprawdę przebaczyć jedynie pamiętając (por. Elizondo, 1986, s. 93-94). Bowiem, jakie znaczenie miałoby przebaczenie, jeśli można by zapomnieć krzywdę? Nie byłoby potrzebne. Nie można przebaczyć nie będąc świadomym doznanej krzywdy i, zważywszy, że ocena przeszłości jest równoznaczna z pamięcią o niej, nie ma zgodności między przebaczeniem a zapomnieniem. Pamiętanie o krzywdzie jest zatem bolesnym, lecz koniecznym warunkiem przebaczenia (por. Ide, 1997, s. 104).
Zasada Santayany mówi: "Ci, którzy nie chcą pamiętać przeszłości skazani są na popełnianie tych samych błędów w przyszłości". Zatem zapomnienie krzywdy oznacza, że sami możemy dopuścić się takiej samej winy względem kogoś innego; pamięć natomiast nie pozwala, by krzywda została powtórzona i może być nawet źródłem rozwoju, ponieważ czyni nas bardziej wrażliwymi na cudze cierpienia.
"Przebaczam, ale nie zapominam" tłumaczy Monbourquette, jest to najgorsza propozycja, jeśli ma wskazywać, że nie ufa się już tej osobie, że zawsze pragnie się mieć na baczności; lecz jest dowodem dobrego stanu zdrowia umysłowego, jeśli wskazuje, że przebaczenie nie powoduje niepamięci krzywdy (por. Monbourquette, 19994, s. 30).
Pisze Christian Duquoc: "Przebaczenie nie jest zapomnieniem o przeszłości: jest ryzykiem przyszłości innej od tej narzuconej przez przeszłość czy przez pamięć" (Duquoc, 1986, s. 58). W każdym razie, w niektórych przypadkach, zwłaszcza lżejszych krzywd, w procesie przebaczania może dojść do zapomnienia. Jest to jednak możliwe jedynie dopiero po wykonaniu twórczej pracy pamiętania.
Wystarczy być dobrym człowiekiem, żeby szczęśliwie zrealizować swoje życie i zasłużyć na pamięć potomnych. Co jednak oznacza być dobrym? Czy można być dobrym wobec siebie? Czy raczej powinno się być dobrym wobec innych? A może jedno nie wyklucza drugiego? Jako ludzie ciągle rozglądamy się dookoła, by odkryć na ziemi własne miejsce, by poczuć, że to, co robimy, ma jakiś sens. By odnaleźć to, co najważniejsze. Mamy bardzo wiele odpowiedzi na pytania, które stawiamy. Uzyskujemy je każdego dnia. A jednak pozostajemy nimi nienasyceni. Wśród wszystkich naszych dylematów pytanie o bycie dobrym jest jednak wyjątkowe. Dotyczy bowiem głębokiej prawdy o nas samych.