logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Grzegorz Tyma OCD, o. Paweł Porwit OCD
O tym, jak dojrzewa miłość
Głos Karmelu
 


Jak wam się wydaje, jakie są największe zagrożenia wierności? Jak się przed nimi bronić?
 
Kasia: Sporym zagrożeniem jest fałszywe postrzeganie miłości, forsowane przez popkulturę. Dla wielu miłość wiąże się jedynie z pozytywnymi emocjami towarzyszącymi fazie zakochania. Gdy zaczynają pojawiać się problemy, zamiast próbować je rozwiązać, wybiera się najprostsze rozwiązanie – ucieczkę. Już od początku trzeba być świadomym tego, że w związku mogą pojawić się trudności i że warto z nimi walczyć.
 
Piotrek: Innym problemem jest stawianie pracy ponad rodzinę. Ludzie dla rozwoju zawodowego potrafią poświęcić bardzo dużo swojego czasu, niejednokrotnie decydują się na długotrwałe wyjazdy, a to nigdy nie służy związkowi. Ważne, żeby praca nigdy nie stała się ważniejsza od bliskich, żeby potrafić znaleźć pomiędzy nimi złoty środek.
 
Kasia: Koniecznie trzeba też ze sobą rozmawiać, a dzisiaj coraz mniej czasu na to poświęcamy. Trzeba interesować się pasjami ukochanej osoby lub znaleźć jakieś wspólne hobby. I spędzać ze sobą czas.
 
Piotrek: Ważne jest też to, aby nigdy nie podważać zdania drugiej połówki wśród innych, nawet jeżeli nie ma racji. Publiczne krytykowanie bardzo uderza w związek i psuje relację. Wszelkie uwagi co do małżonka powinny być poruszane szczerze, ale tylko z nim i tylko na osobności.
 
Kasia: Istotnym problemem jest również egocentryzm. Wydaje mi się, że kluczem do budowania szczęśliwego związku jest wyzbycie się go i chęć do pracowania nad sobą dla dobra drugiej osoby. Warto zadawać sobie pytanie: „Co ja mogę w sobie zmienić, abyś Ty był szczęśliwy i aby nasz związek był lepszy”. Jeżeli w związku spotkają się takie dwie osoby, to wydaje mi się, że mają ogromne szanse na to, żeby zbudować naprawdę szczęśliwą rodzinę.
 
Barbara: Zmień to, co ci się nie podoba. Kochaj najbliższych i mów im, że są dla ciebie ważni. Staraj się służyć pomocą i obecnością, wtedy gdy jej potrzebują. Ciesz się swoją pracą. Ciesz się każdą chwilą. I każdego dnia zaufaj, że nie jesteś sam, masz Wszechmocnego Wspomożyciela, masz Boga, zawsze obecnego w Tobie, musisz go tylko szukać nieustannie, a da się odnaleźć, bo czeka. No i ta tajemnica działającej Opatrzności Bożej, która nas prowadziła czasami delikatnie, czasami z wielkimi wstrząsami, ale nie dała nam zginąć.
 
Henryk: Nieustannie jak w litanii powtarzać swojej żonie, że się ją kocha, doceniać choćby najmniejszy gest miłości, często przytulać. Może to zabrzmi trochę dziwnie, ale wspólne wyjścia do kościoła także w zwykły dzień bardzo wzmacniają sferę duchową. Codzienne czytanie przypisanego fragmentu Pisma Świętego na każdy dzień jest wspaniałym drogowskazem przeżycia podróży każdego dnia naszego życia w perspektywie życia wiecznego.
 
Rafał, co dla ciebie jako zakonnika może być trudne w przyszłości?
 
Rafał: Wszystko, co trudne, będzie dla mnie trudne. Własna słabość, bezradność wobec swoich wad i wad współbraci, niedoskonałość mojej i naszej wspólnej posługi wobec Kościoła. Z możliwych wydarzeń osobistych: choroba, wychłodzenie relacji z przyjaciółmi, problemy najbliższych krewnych, porażki i błędy w pełnionej posłudze. Co my wiemy o przyszłości? Jako ludzie wierzący mamy tę siłę nadziei: możemy zawsze powierzyć się Bogu. 

Jak ci się wydaje – jakie są zagrożenia w twoim powołaniu? Jak się przed nimi bronić?
 
Grzech. Największym zagrożeniem jest grzech. Najbardziej, jeśli się zadomawia w życiu, a jeszcze bardziej, gdyby był broniony przeze mnie samego. Niewierność ślubom, niewierność modlitwie i misji i wszystko, co może być ciężkim grzechem. Inne doświadczenia są po prostu częścią powołania: rozczarowanie sobą, swoimi zdolnościami, siłami, umiejętnościami; rozczarowanie współbraćmi, lokalnym środowiskiem, w którym na dany moment jestem; albo z innej strony: zakochanie, fascynacja pojedynczą osobą, tęsknota za ciepłem, za byciem jedynym dla kogoś. To wszystko jest częścią powołania, tzn. tej historii, która zaczęła się toczyć od momentu, kiedy to wezwanie usłyszałem. Jest to zagrożenie dla mojego dobrego samopoczucia, dla spokoju, dla rytmu życia zakonnego, dla efektywności pracy duszpasterskiej, dla skupienia na modlitwie itp. itd., ale nie dla powołania. Powtarzam: dla powołania zagrożeniem jest grzech.
 
Jak się bronić przed tym, co uważam za rzeczywiste zagrożenie powołania, tzn. przed grzechem? Trzymać się Jezusa, nie jak amuletu, ale Jezusa – konkretnej osoby: Boga i człowieka, dającego się w sakramentach, uczącego Ewangelią i poprzez Kościół, zaczepiającego każdego wierzącego swoimi niemożliwymi do wymyślenia przez nas znakami zapytania postawionymi w postaci rozmaitych sytuacji na naszej drodze życia. Mówiącego do nas przez osoby, zwłaszcza te, które reprezentują Go bezpośrednio: przełożeni, spowiednik, współbracia.
 
W jaki sposób miłość małżeńska dojrzewa, jak ewoluuje miłość?
 
Piotrek: Dzisiaj nasz związek wygląda zupełnie inaczej niż przed pięciu laty, gdy dopiero się poznawaliśmy. Teraz wiemy o sobie trochę więcej, mieszkamy ze sobą, widujemy się codziennie. Ale z pewnością, gdy pojawią się już dzieci, znowu wszystko się zmieni.
 
Kasia: Wydaje mi się, że miłość to postawa, nad którą cały czas trzeba pracować. A praca ta wymaga sporego wysiłku obu stron. Każde z nas się zmienia, tak jak wszystko dookoła nas. Ważne, by być na bieżąco ze zmianami, jakie się dokonują w ukochanej osobie. Nie należy wmawiać sobie, że zna się całkowicie swojego męża czy żonę, ale stale się nią interesować i odkrywać na nowo. Nie można zostawić miłości samej sobie, ale wciąż angażować się w jej rozwój.
 
Barbara: Czasami się dziwimy, że już za nami 38 lat małżeństwa. Wspaniałe dni. Niektórych należy się wstydzić – zawiodłam, nie tak miało być. Inne wspaniałe, wykorzystane okazje. Tajemnica życia, praca nad własnym charakterem, który tak trudno utemperować. I mój kochany mąż obecny obok mnie, mogę na niego zawsze liczyć. I nasza duża rodzina, mieliśmy dwie córki i dwóch synów, a teraz przybyła nam synowa i zięć i na razie dwóch wnuków. Mówimy naszym dzieciom: przekazujemy wam największy skarb: wiarę w naszego Boga, a wy macie zadanie przekazać go kolejnemu pokoleniu. Mając Boga, nie zginiecie. I olbrzymia wdzięczność do wszystkich, których spotkaliśmy w naszym życiu.
 
Henryk: Jeżeli ma się przed oczyma i w uszach przysięgę małżeńską, to dziś mogę powiedzieć, że pomimo wieku w dalszym ciągu jestem zafascynowany cielesnością mojej żony, a jednocześnie nasza miłość dojrzewała, ewoluowała do takiej pełnej fascynacji duchowością mojej żony.
 
Rafale, jak dojrzewa miłość w twoim karmelitańskim powołaniu?
 
Rafał: Odpowiedź na pytanie o miłość jest złożona. Najwięcej wie Oblubieniec. Potem trochę wiem ja, ale nie wszystko z tego, co wiem, powiem. Pozostańmy przy słowie „dojrzewa” – jak miłość dojrzewa? Mogę powiedzieć, że nabiera słodyczy dzięki temu, że jedna strona tej relacji jest niezawodna. Na przykład: tam, gdzie mnie posyła posłuszeństwo zakonne, otrzymuję dowody Bożej opieki, dobroci, leczącego działania łaski. Bardzo pięknym owocem miłości, takiej, która już ma trochę stażu, jest według mnie zaufanie. Zwłaszcza jeśli chodzi o zwyczajne sprawy. Po tylu sytuacjach, w których Bóg okazał się większy od moich obaw, trudno lękać się o elementarne poczucie bezpieczeństwa: czy dogadam się z braćmi, czy będę akceptowany i doceniony przez ludzi ze środowiska duszpasterskiego, czy odległość od bliskich i przyjaciół nie będzie zanadto doskwierać, jak sobie poradzę z czyjąś niechęcią, obojętnością albo nawet agresją itp.

Oczywiście pozostają obawy o sprostanie kolejnym zadaniom, które wyznaczają przełożeni, ale i tu wcześniejsze doświadczenie Bożej opieki daje solidny „kapitał początkowy” na podjęcie nowego wyzwania.
 
o. Grzegorz Tyma OCD, o. Paweł Porwit OCD  
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
Ks. Stanisław Kowalik
Był wczesny ranek 3 marca 1972 r. Pierwszy piątek miesiąca. Jak zawsze w pierwszy piątek, czternastoletni myśleniczanin Marek Biela poszedł do spowiedzi. Był ministrantem, lektorem oraz kantorem i dobrze wiedział, że miejscowy wikary ks. Jan Kruczek już około godziny 5. otwiera kościół i spowiada. Po spowiedzi Marek służył do Mszy św. odprawianej o godz. 6. i przyjął Komunię św...
 
Marian Zawada OCD
W strategii walki istotne są nie tylko cele obronne, świadomość tego, jakich szańców należy obronić, lecz równie ważna jest strategia ofensywna, a zatem świadomość, w jaki sposób najskuteczniej wroga osłabić i zwyciężyć, a nade wszystko odebrać mu zdobyte "łupy". Kościół ofiaruje nam dwa skuteczne oręża...
 
Krzysztof Osuch SJ

Pewno wszyscy mamy w pamięci sytuacje, które jeszcze i dziś jawią się nam jako bardzo trudne, najtrudniejsze. Komu nie zdarzało się tracić duchowego pokoju i radości? Kto nie miał wrażenia, że jego droga nagle się urywa i otwiera się otchłań bezsensu? Co zwykle robi człowiek, któremu urywa się droga lub wyrasta przed nim mur nie do przebycia? Szuka wyjścia. Szuka lekarstwa, które odmieni stan smutku, cierpienia, strapienia.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS