logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Józef Augustyn SJ
O wypaleniu
Życie Duchowe
 


Zauważam, że problem wypalenia, przynajmniej w moim środowisku, częściej dotyka osób samotnych. Większość z nas nie ma własnego życia, bo całkowicie wypełnia je praca, dziesięcio- czy nawet dwunastogodzinna. W ten sposób zamyka się pewne koło. Od czego zacząć przebudowę obecnego schematu? Czy problem tkwi w organizacji, w braku asertywności, w manipulacji otoczenia?
 
Sytuacja opisana w tym pytaniu jest bardzo prawdziwa i nierzadko się zdarza. To pytanie nie jest tu wyjątkowe. W kierownictwie duchowym osoby samotne często jako najważniejsze wyznają swoje problemy w pracy, z szefem, w relacjach zawodowych, dotyczące pominięcia przy awansie. Kobiety czy mężczyźni mający rodzinę, dzieci, zmagający się z problemami małżeńskimi i wychowawczymi, rzadko albo prawie wcale nie rozmawiają w kierownictwie duchowym na tematy zawodowe. Zwykle mówią o problemach z mężem – żoną, z dziećmi, o modlitwie, o życiu duchowym, o kwestiach moralnych. Ich praca zawodowa w dialogu kierownictwa jest w tle, nawet jeżeli mają trudności, to wiedzą, że wobec problemów rodzinnych, duchowych i moralnych są one raczej drugorzędne.
 
Osoby samotne, które długo nie mogą zdecydować się na wybór stanu życia i nie chcą się przyznać, że mają poważny problem, mówią nieraz bardzo dużo o pracy. Wydaje się jednak, że może to być tak naprawdę problem zastępczy. Dłuższa rozmowa kierownictwa duchowego pokazuje nieraz, że ich prawdziwym problemem jest samotność oraz brak perspektywy małżeńskiej i rodzinnej na przyszłość. Bywa, że osoby te w pracy szukają tego, co tak naprawdę mogą otrzymać tylko w intymnych relacjach narzeczeńskich, małżeńskich i rodzinnych. To niekiedy klasyczne przenoszenie osobistych problemów na płaszczyznę społeczną i zawodową. Taką sytuację należy jednak traktować ze zrozumieniem, ponieważ pytania dotyczące kwestii rodzinnych i małżeńskich są nieraz zbyt bolesne.
 
Kiedy przychodzi na rozmowę kobieta czy mężczyzna po trzydziestce i zaczyna mówić z ogromnym zaangażowaniem emocjonalnym o pracy, o konfliktach z szefem i współpracownikami, to nierzadko okazuje się, że osoba ta nie ma rodziny, a w dodatku pada też powierzchowne stwierdzenie, że nie jest to problem. To jednak nieprawda, bo przecież niedobrze jest żyć człowiekowi samemu (por. Rdz 2, 18). Bywa niestety, że to problem wstydliwy, ukrywany, zamaskowany, a zwrócenie na to uwagi może być bardzo źle przyjęte przez daną osobę. Dotyczy to zarówno mężczyzn, jak i kobiet.
 
Natomiast osoby, którym tak się życie ułożyło, że żyją samotnie, a jednocześnie akceptują tę sytuację i mają do niej dystans, nie traktują pracy i problemów z nią związanych jako istotnych dla życia osobistego.
 
Osoby samotne muszą zrobić coś dobrego ze swoją samotnością. Mają one przed sobą bardzo ważne i trudne pytania: Komu oddać swoje życie? Komu się poświęcić? Dla kogo żyć? Komu zostawić dorobek i mądrość swojego życia? W kim szukać oparcia i pomocy w chwilach choroby czy innych trudności? Fałszywe udawanie, że życie w samotności wymuszonej przez trudne okoliczności nie jest żadnym problemem, bywa swoistym złudzeniem i sprawy nie rozwiązuje. W każdej kobiecie, w każdym mężczyźnie tkwi przecież głębokie pragnienie intymnej relacji, rodzicielstwa.
 
Co dana osoba ma zrobić ze swoją samotnością? Tu nie ma prostych rozwiązań. Nikt z zewnątrz nie może mechanicznie udzielić na to pytanie odpowiedzi. Każda osoba samotna musi je rozwiązać osobiście, indywidualnie, odwołując się do własnego serca, rozumu, doświadczania życiowego, a nade wszystko do swojej relacji z Bogiem.
 
Nawiązując do zadanego pytania, najprawdopodobniej przedstawione trudności w pracy to nie kwestia złej organizacji, braku asertywności czy manipulacji przez otoczenie. Tak naprawdę to problem głęboko duchowy, ale trudno tu o proste odpowiedzi typu: „Proszę się więcej modlić”. To powinni czynić wszyscy. Ogromną pomocą mogą okazać się dłuższe rekolekcje dotyczące wyboru stanu życia, regularnie prowadzone życie duchowe, kierownictwo duchowe, w trudniejszych sytuacjach terapia psychologiczna, a nade wszystko wytrwała modlitwa o światło Ducha Świętego, by móc w swojej sytuacji – takiej jaką ona jest, pełnić to, czego Bóg od nas pragnie.
 
Józef Augustyn SJ    
 
poprzednia  1 2 3 4
Zobacz także
kl. Michał Tomaka scj
Bóg w walce o bycie człowieka z Nim może pominąć naszą emocjonalność, nasze zranienia, ale zwykle tego nie robi. Pomaga nam, wlewając w nasze serca nadzieję i pokój. Nie usuwa przeszkód, ale na różne sposoby pomaga je pokonać.

Z  o. Mieczysławem Kożuchem SJ – duszpasterzem, rekolekcjonistą i kierownikiem duchowym, rozmawia kl. Michał Tomaka SCJ
 
Michał Frąckowicz

W chwilach, gdy stajemy oko w oko z naszymi słabościami, może warto spróbować zobaczyć, jak wiele dobra Bóg uczynił właśnie przez takich słabych ludzi jak my - z problemami, wygranymi i przegranymi walkami duchowymi, kompleksami, brakami w formacji, ciągle zmagającymi się z trudami życia. Ale uparcie szukającymi kontaktu z Bogiem. W tym miejscu zapraszam cię do prostej refleksji osobistej.

 
Andrzej Gołąb
Był pogodny, niedzielny poranek. Na jasnogórskich wałach wielotysięczny tłum wielbił Boga modlitwą o wylanie Ducha Świętego. Pośród nich, znalazł się człowiek, który niósł na ramionach całe swoje życie. Przygnieciony tym wstydem, nie był w stanie jak inni podnosić rąk, ani wydobyć z krtani jakichkolwiek słów. Zewsząd dobiegało go błagalne zawodzenie wiatru: Duchu Święty Przyjdź!...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS