logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Salij OP
Obecność religii w życiu publicznym
Miesięcznik W drodze
 


W podobnych okolicznościach zamordowany został pierwszy beatyfikowany Cygan Zefiryn Gimenez Malla. Podczas wojny domowej w Hiszpanii ujął się za wleczonym na rozstrzelanie młodym księdzem. Natychmiast sam został aresztowany. Rewidujący go milicjant znalazł w kieszeni Zefiryna różaniec, a za tak straszną zbrodnię jedyną karą mogła być, rzecz jasna, kara śmierci.

Również w krajach demokratycznych coraz częściej się zdarza, że antyreligijna agresja żąda już nie tylko usunięcia krzyży oraz innych znaków religijnych z przestrzeni publicznej, ale przeszkadza jej nawet krzyżyk czy medalik noszony na szyi. Stosunkowo niedawno głośna była sprawa stewardesy pracującej w British Airways, która zaprotestowała przeciwko aż tak bezczelnemu wtrącaniu się w jej prywatność i nie podporządkowała się nakazowi zdjęcia z szyi krzyżyka.

Coraz częściej analogiczne żądania przedstawiane są nauczycielkom, a zwłaszcza pielęgniarkom, bo przecież krzyżyk, choćby noszony pod pielęgniarskim fartuchem, może się stać siedliskiem infekcji. Wiadomość o postępowaniu dyscyplinarnym, którym zagrożono pielęgniarce Shirley Chaplin z Exeter w hrabstwie Devon za noszenie krzyżyka, przytomnie skomentował jeden z internautów: "Przede wszystkim okularów powinni zakazać! Jako siedliska infekcji nie da się ich nawet porównać z krzyżykiem!".

Obym się mylił, ale należy liczyć się z tym, że wspomniane fakty zapowiadają nękania, które w najbliższych dziesiątkach lat będą spotykały chrześcijan również w naszym społeczeństwie. Warto bowiem zauważyć, że hasła, iż nie zamierzamy się wtrącać w prywatność ludzi wierzących, a miejsce religii jest w kościołach, zazwyczaj wysuwane są w trakcie jakichś konkretnych akcji skierowanych przeciwko obecności religii w życiu społecznym; potem przychodzą dalsze etapy usuwania religii z normalnego życia. Niekiedy można odnieść wrażenie, że docelowo chodzi nie tyle nawet o zamknięcie religii w murach kościelnych, ile wręcz o zapędzenie jej do mysiej dziury. Historia uczy, że nie tylko bolszewicy zamykali kościoły, nie tylko hitlerowcy wyznaczali godziny, kiedy w kościołach wolno odprawiać nabożeństwo, nie tylko w gomułkowskiej Polsce władze chciały zatwierdzać katechetów, którym wolno uczyć w przykościelnych salkach katechetycznych.

W demokracji już samo nieukrywanie się ze swoją wiarą może człowieka stygmatyzować negatywnie. "On co niedziela lata do kościoła" - z dezaprobatą mówi się w niektórych środowiskach o katoliku zwyczajnie praktykującym swoją wiarę. "Kandydaturę [Stefana] Swieżawskiego do katedry - napisał w swoich Dziennikach pod datą 22 czerwca 1934 ktoś tak nieposzlakowany i otwarty, jak prof. Kazimierz Twardowski - uważam także dlatego za niedopuszczalną, że Swieżawski jest praktykującym katolikiem". Przypomnijmy, że prof. Swieżawski wyrósł na jednego z najwybitniejszych polskich historyków filozofii XX wieku.

Używać chrześcijan do usuwania znaków wiary

Wdzięczność należy się tym wszystkim, którzy choć sami nie czują się związani z Kościołem albo nawet są wyznawcami innych religii, nie zgadzają się na usuwanie chrześcijańskich znaków religijnych z przestrzeni publicznej. Kiedy w 1928 roku w Polsce zaczęła się akcja zdejmowania krzyży z urzędów państwowych, stanowczo protestował przeciwko niej Aleksander Świętochowski. "Sprawcy usuwania krzyża z ścian instytucji publicznych - pisał - to nie są mądrzy bezwyznaniowcy, przeciwnicy religii chrześcijańskiej, rewolucjoniści filozoficzni i społeczni - to są radykałowie bezmyślności". Krzyż bowiem, jego zdaniem, jest "symbolem wartości najgłębiej i najszerzej pojmowanego humanizmu, niezależnie czy cześć krzyżowi oddaje wierzący czy niewierzący"[3].

W Stanach Zjednoczonych wytrwałą, w sumie jednak przegraną walkę o obecność znaków chrześcijańskich w przestrzeni publicznej prowadził w latach 50. i 60. ubiegłego wieku nieznany u nas żydowski intelektualista Will Herberg. "W rozumieniu naszej tradycji i praktyki politycznej - powtarzał w licznych artykułach na ten temat - promocja religii była i nadal jest częścią jak najbardziej prawomocnego świeckiego celu państwa. (…) Nie powinno się ruszać tradycyjnych symbolów obecności Boga w naszym życiu publicznym"[4]. Ostatnio równie stanowczo w obronie wartości chrześcijańskich w Unii Europejskiej wypowiadał się amerykański profesor prawa, ortodoksyjny Żyd, Joseph H.H. Weiler[5].

 
strona: 1 2 3 4