niedziela zmartwychwstania
„Nikt nie idzie sam do nieba. Rozbić naczynie, zapach się rozejdzie, nie tylko będziem Boga kochać, ale inni Go przez nas pokochają [podkreślenie brata Alberta], a to jest coś”. To zdanie jest powalające. Wszystko w posłudze ubogim zależy od tego, co jest w środku tego naczynia. Jaki zapach się rozejdzie, jeśli się rozbije?
Myślę, że brat Albert robi aluzję do alabastrowego flakonika z olejkiem, wylanym dla Jezusa. To, co jest w środku, musi być drogocenne, bo jeśli my się rozbijamy dla dobra ubogich, nie padając na kolana przed majestatem Pana Boga, to co się z nas wyleje, co im damy?
Benedykt XVI mówi: „Kto nie daje Boga, daje za mało”. Oczywiście, że koniecznie potrzebna jest też wiedza na temat pomagania, to wszystko, co już wiemy o pracy z osobami bezdomnymi czy uzależnionymi, bo działając nieprofesjonalnie, możemy zranić, skrzywdzić drugiego człowieka. Ale pierwsze jest to, że w tym flakoniku, który rozbijamy dla bliźniego, musi być Pan Bóg. Pan Bóg. Wtedy On się będzie „rozmnażał”.
Kwiaty potrzebują Słońca... A nasza posługa stanie się odpowiedzią na pragnienie Słońca, które chce się „rozmnażać” w kwiatach.