logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Michał Zioło OCSO
Obietnica otwartości
Wydawnictwo W Drodze
 


Wydawca: W drodze
Rok wydania: 2005
Wydanie: I
ISBN: 83-7033-564-0
Format: 123 x 195
Stron: 300
Rodzaj okładki: miękka 
Kup tą książkę

 

 
** Żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus **

Musimy pamiętać, że to dopiero początki, bo naprawdę przecież On ma mnie wypełnić sobą, bym mógł powiedzieć za św. Pawłem, że nie żyję już ja, ale żyje we mnie Chrystus. Nie tylko wiem, że to, co mocne i mądre w oczach ludzkich, niczym jest w oczach Boga, ale doświadczam uczuć samego Jezusa, dla którego najważniejsze były sprawy Ojca. To jest ta otchłań miłości, stanu, który można określić jako „rozradowanie w duchu”. Jest to stan tak dojmującego, lecz radosnego ubóstwa, że gotowi jesteśmy przyjąć wszystko z Jego ręki i sami oddajemy się Mu w odruchu dziecięcej ufności, która niczego sobie nie przywłaszcza ani nie przypisuje. Iluzja, w której żyłem i o którą walczyłem z takim zacięciem, nicość, która wydawała mi się istotą życia i przez którą chorowała moja głowa, serce i dusza, nie wyparowuje cudownie, nie rozpuszcza się w powietrzu, jest, waruje blisko i może nawet łasi się, domagając się codziennej ofiary. Jednak ma od tej chwili status głupstwa i jako głupstwo jest przez nas traktowana. Nawet mówienie o Bogu, wyrażanie naszych świętych pragnień i doświadczeń nie odzywa się w nas na sposób radosnego przymusu podzielenia się nimi – nie ma takiej potrzeby, celne nazwania i dystynkcje stają się rzeczywiście Tomaszową „słomą” – bo nasze serce jest po prostu gdzie indziej.
** Żeby usłużyć ludziom **


Moment zjednoczenia z Chrystusem zawraca nas ku ludziom z bardzo prostym przekonaniem, żeby im usłużyć. Sługom do głowy nie przychodzi rozważać, czy są „kimś”, za to ich sposób bycia pełen jest pociągającego czaru, skondensowanej obecności i przytomności umysłu, łączą w jedno najbardziej gatunkowo odległe czynności, nie zajmują miejsca i nie ściągają na siebie szczególnej uwagi, z ludźmi takimi chce się przebywać i choć dokładnie nie można tego wytłumaczyć – zdaje się, że są wyciosani z jednego bloku skały. U benedyktynów taka cnota nazywa się dyskrecją i to ona, a nie – jak się popularnie przypuszcza – pokora, rządzi Regułą św. Benedykta.

** Być posłusznym Bogu samemu **

Moment zjednoczenia z Chrystusem zawraca nas ku ludziom nie tylko, żeby im usłużyć, ale żeby przez nich być posłusznym Bogu samemu. Kto dzielił życie wspólnoty choć przez krótki czas, wie, że zawiera ono elementy twardej dyscypliny, uwierającej organizacji i pokuty, które na początku bardzo nam imponują, potem budzą nasz opór i niekiedy szyderstwo, istnieje też etap, na którym zostają oswojone lub rozbrojone przez nasze interpretacje i letnie praktyki, by wreszcie mówienie o nich stało się towarzyskim nietaktem i polityczną niepoprawnością. Tymczasem Benedykt, który ani słowem nie wspomina o kontemplacji, bo Reguła jest księgą praktycznej ascezy, widzi w dyscyplinie najbezpieczniejszą drogę do uzyskania trwałego pokoju duszy i stanu „rozszerzonego serca”, wreszcie zdolnego dostrzec to, co miało zobaczyć i dopuścić do siebie jako przeznaczone mu w Boskich planach na mocy indywidualnego i jedynego powołania. Ucichły burze – autodestrukcja, gorycz, ostrożność zrodzona ze złych doświadczeń nie zaciemniają już horyzontu, przestaliśmy być obrzydliwie wybredni i wymagający, ustała pycha naszego umysłu i rozpadła się sfera wysublimowanych pragnień, które miały w sobie coś szatańskiego.

To jednak nie wszystko, bo znów trzeba postąpić naprzód i tak ten krok opisuje o. Ludwik Merton:

Teraz mnich zwraca się ku tym trudnym, mrocznym i oczywistym środkom pokuty, ponieważ wypełniają jego duszę spokojem i wpływają nań kojąco. Jednak nie ucieka się do nich dlatego, że postrzega je jako środki oczyszczające i doskonalące serce. Opiera się na nich, ponieważ nie może już oprzeć się na swojej własnej woli. Jego pokój jest w woli innego. Odnajduje swą wolność w podporządkowaniu się Bogu poprzez bliźniego.

**Czego chce od nas Bóg**

W posłuszeństwie nie tylko odnajdziemy wolność, ale dzięki niej usłyszymy wreszcie, czego chce od nas Bóg, którego do tej pory podejrzewaliśmy o nieobecność w konkretach naszego życia. Nowa wyobraźnia miłości nie może w nas zakiełkować, bo nie słuchamy. Nie słuchamy, bo jesteśmy sami. A nawet kiedy już zgodzimy się na przerwanie naszej samotności – zawsze chcemy odpowiedzieć i przerywamy Bogu w pół słowa, właściwie nigdy nie może dokończyć swojego komunikatu. Albo jesteśmy rozgoryczeni i zawiedzeni już na początku, albo radośni i wdzięczni przyjmujemy obietnicę, zagłuszając słowa o nieuniknionym cierpieniu powołanego. Najpiękniejsza współpraca z Bogiem – mawiała Adrienne von Speyr – odbywa się wtedy, gdy pozwalamy Bogu działać, gdy Jego orędzie jest prawidłowo odczytane i zasymilowane. Cóż, zachowujemy się jak uczeń, który twierdzi, że zrozumiał, i zaraz potem popełnia najbardziej podstawowe błędy, lub podejrzewając, co się święci, udaje skończonego głupca i bierze lewe zwolnienie od lekarza.

1 2  następna



 
Zobacz także
ks. Tomasz Grysa
Chrześcijanin jest posłany na pracę bez nagrody doczesnej. Nie można tego aspektu powołania lekceważyć, bo wynikają z niego doniosłe konsekwencje dla życia duchowego. Przede wszystkim nie należy się spodziewać, że status ucznia Chrystusowego będzie chronić przed trudnościami i nieporozumieniami codziennego życia...
 
ks. Marek Dziewiecki

W godzinie poważnej próby zagrożeń i cierpienia weryfikuje się to, kim jesteśmy, jakie są nasze wartości, więzi, na ile prawdziwa jest nasza szlachetność i wierność, w czym czy w kim pokładamy nadzieję. Od kilku miesięcy żyjemy w czasach poważnej próby. Pojawienie się pandemii koronawirusa w ciągu niewielu dni radykalnie zmieniło naszą sytuację życiową. Nowy wirus jest poważnym zagrożeniem dla zdrowia i życia.

 
Jolanta Tęcza-Ćwierz
Nasza pobożność jest chrystocentryczna. Obecność Ducha Świętego to czas po Ewangelii. To, że trudno nam sobie nawet wyobrazić Ducha Świętego, wynika z tego, że On nie jest opisany bezpośrednio. 

O tym, że bez Ducha Świętego jesteśmy jak… ateiści z o. Remigiuszem Recławem SJ, duszpasterzem wspólnot charyzmatycznych Mocni w Duchu oraz Zwiastowanie, rozmawia Jola Tęcza-Świerz.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS