logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ruth Burrows OCD
Ocean duszy
materiał własny
 


Oprawa: miękka
Liczba stron: 192
Wydawnictwo: W drodze
Wydanie: Poznań 2009
ISBN: 978-83-7033-715-5


 

Dzień Drugi

Życie zakorzenione w Jezusie


Życie mistyczne jest zakorzenione w Jezusie, "nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie". On i tylko On jest naszą świętością. Wystarczy popatrzeć na Jego życie, aby upewnić się, że w tym życiu świętość będzie bez dostojeństwa, nękana słabością. Odróżnia ją to zupełnie od wschodniego pogańskiego mistycyzmu i wszystkich form tak zwanego "mistycyzmu naturalnego", dla których sprawą kluczową jest "uniesienie", bycie wyniesionym z jałowej monotonii ludzkiego życia. Nie da się powiedzieć, że mistycy chrześcijańscy pomijali ten aspekt. Kto pomyślałby coś takiego o św. Teresie z jej pełną pasji miłością do Jezusa? Ale może nie byli oni w stanie uznać - tak jak my to uzna jemy - rzeczywistości Jego człowieczeństwa, "we wszystkim do nas podobny...". Dla Teresy jest On zawsze "Jego Majestatem", a to - jestem przekonana - wpływało na jej interpretację swoich doświadczeń. Próby zewnętrzne można było łatwo zintegrować, ale wewnętrzne unicestwienie, słabość... nie tylko na pewnym etapie podróży, ale przez całą drogę aż do końca, na etapie zjednoczenia przemieniającego? Wyczuwa się pewien niepokój, kiedy w swoim siódmym mieszkaniu, w rozdziale czwartym, Teresa przyznaje, że osoby w tym wzniosłym stanie są czasami pozostawiane "własnemu jej przyrodzeniu, a wtedy wszystkie gadziny jadowite, ile ich jest w podwalach i w niższych mieszkaniach twierdzy, sprzysięgają się z sobą, aby się pomścić na niej za wszystek czas, w którym dosięgnąć jej nie mogły". I do daje: "wprawdzie niedługo to trwa (...) rzadko się zdarza"[2]; dzieje się tak dlatego, że nasz Pan pragnie zachować dusze w pokorze. W ostatecznym rozrachunku, jest to dość dziwne wytłumaczenie. Warto zajrzeć do listu, który Teresa napisała do Gracjana w ostatnim roku życia (1 września 1582). Wyraża w nim swoje osamotnienie i zranienie przez to, że ją opuścił, gdy czuła, że go potrzebuje. "Choć często Ojciec do mnie pisał, nie umniejszało to moich trosk i zmartwień. (...) Jego nieobecność w sytuacji, w jakiej jestem, odczuwam tak bardzo, że odeszła mi ochota do Ojca pisać"[3]. Czy mogło jej przyjść do głowy, że jej zranione uczucia, a także kłopoty i pokusy, do których nawiązuje, były aspektem stanu zjednoczenia, a nie pewnego rodzaju antraktem, podczas którego była pozbawiona Boskiego Towarzysza? Czy mogła je postrzegać jako skutek zjednoczenia, rozpoznać w tym Jezusa przeżywającego w niej ludzką kondycję?

Przejmujemy niemal jednomyślną tradycję, zgodnie z którą w życiu duchowym są zasadniczo trzy etapy (choć można w nich jeszcze wyróżnić podetapy): oczyszczenie, oświecenie i zjednoczenie, by posłużyć się powszechnie stosowanymi terminami. Różnimy się od większości autorów twierdzeniem - a przynajmniej siłą, z jaką to akcentujemy - że te trzy etapy są zupełnie odrębne, każdy przedstawia całkowicie nową relację z Bogiem i całkowicie nową interwencję ze strony Boga. Pogląd, że nie są one tak odrębne, ale przenikają się wzajemnie, oparty jest - jak się wydaje - na doświadczeniu emocjonalnym. Stąd osoba może znać okres pozornego oświecenia, po którym następuje oschłość i ciemność, a potem znowu radość i światło, może nawet większe niż na początku. Widocznie dusza porusza się tam i z powrotem, z okresu oświecenia do oczyszczenia. Taka interpretacja nie wydaje się nam uzasadniona.

Niniejszy rozdział ma charakter uwertury. Wprowadzone tutaj tematy zostaną rozwinięte na kolejnych stronach. Jednak na początek szukałyśmy obrazu wyjaśniającego nasze myślenie, tak jak inni robili to przed nami: twierdza z wieloma mieszkaniami, drabina z kolejnymi szczeblami... Claire wymyśliła obraz trzech wysp i im więcej o tym myślę, tym bardziej wydaje mi się on zadowalający. Pomaga pokazać trzy etapy, relację między nimi, a także ich odrębność. Musimy wyobrazić sobie, że patrzymy na ogromne morze, na którym położone są trzy wyspy. Na prawdę są to wyspy, to znaczy, że są od siebie nawzajem odcięte, nie ma żadnych przystani, żadnych łódek, żadne go połączenia komunikacyjnego między nimi. Ci, którzy mieszkają na pierwszej wyspie, mają poczucie, że jest to cały świat, nie wiedzą, że poza tą wyspą coś jeszcze istnieje. Ci na drugiej wyspie mogą wiedzieć, że jest wyspa, którą opuścili, ale nie wiedzą, że jest jeszcze ta trzecia. Z nasze go punktu obserwacyjnego widzimy, że jest wąski most przerzucony nad morzem między pierwszą a drugą wyspą. Nie jest tak, że możesz po prostu skierować się na ten most i przejść po nim; nie wiesz, że on istnieje i tym bardziej nie możesz sam do niego dojść. Musisz zostać przyprowadzony.

Jest to jedyna droga na drugą wyspę i przedstawia ona początki modlitwy mistycznej, co św. Jan od Krzyża nazywa bierną nocą zmysłów. Nawet z naszego punku obserwacyjnego nie możemy dojrzeć mostu między drugą a trzecią wyspą. Nie wiemy, w jaki sposób osoba dostaje się z jednej na drugą. Jest to skutek Boskiej interwencji w znaczeniu najbardziej absolutnym, a tę okrywa tajemnica. Teraz jednak przyjrzyjmy się pierwszej z wysp.




[2] Twierdza wewnętrzna VII, 4, 1-2, w: Dzieła, t. II, s. 226.
[3] Cyt. za: Erika Lorenz, Nie każdej zakonnicy tak wolno, przeł. J.M. Adamska, Pallottinum, Poznań 1997, s. 88.


1 2 3 4 5  następna
Zobacz także
Antoni Skowroński
Mając wiarę, że nad każdym z nas czuwa Bóg i wszystkie nasze sprawy są w Jego rękach, mamy – niemal automatycznie – także i nadzieję… Wydaje się jednak, że nie zawsze te dwie cnoty idą ze sobą w parze. Większość ludzi przyznaje się do wiary, ale też jednocześnie powiedzenie o nadziei – matce głupich jest bardzo popularne.
 
Daniel Chowning OCD
Medytacja i modlitwa są bramą do wewnętrznego świata ducha. Mogą stworzyć atmosferę głębokiego, wewnętrznego odpoczynku i pokoju, które z kolei mogą zamienić się w niższe ciśnienie krwi, zwolnienie akcji serca oraz wzrost dobrego stanu systemu odpornościowego.
 
Janusz Pyda OP
Istnieją języki, w których zmiana akcentu pociąga za sobą zmianę znaczenia wypowiadanego słowa. Być może w bez mała pół wieku po soborowej reformie liturgii widzimy coraz jaśniej, iż właśnie ten język, którym posługuje się chrześcijańska celebracja jest niezwykle czuły na wszelkie zmiany w rozłożeniu i przestrzeganiu akcentów. Zawsze, rzecz jasna, powiedzieć można, iż nie odkrywamy tu niczego nowego, a jedynie stosujemy zasadę znaną już chrześcijańskiej starożytności, zasadę, która głosiła lex orandi lex credendi.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS