logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marek Woś
Od spirytyzmu do Spiritus Sanctus
Któż jak Bóg
 


Chyba nie ma świętych, którzy nie czciliby aniołów, nie zauważali ich obecności w swoim życiu i nie podkreślali tej szczególnej opieki, jaką daje nam anioł stróż. Nie inaczej było z błogosławionym Bartolem Longiem, wielkim czcicielem aniołów. Choć to postać stosunkowo mało znana w Polsce, warto ją przybliżyć z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że Anielska pielgrzymka nieraz wstępuje do sanktuarium różańcowego w Pompejach, miasta nierozerwalnie związanego z Bartolem, ale też przede wszystkim ze względu na wielką cześć, jaką oddawał on św. Michałowi Archaniołowi.

Zacznijmy jednak od początku. Bartolo Longo urodził się w 1841 r. we włoskiej, katolickiej rodzinie i odebrał wykształcenie w kolegium pijarów. Pod wpływem prądów epoki porzucił jednak wiarę na rzecz pozytywistycznych poglądów, które – warto przypomnieć –łączyły się często z ateizmem, kultem rozumu, a także z antyklerykalizmem. Neapol, w którym Bartolo studiował prawo, był stolicą tych nowych poglądów i zarazem wylęgarnią ruchów wrogich Kościołowi. Tam też zdobył olbrzymią popularność spirytyzm, uważany wtedy za nową, oświeconą religię, zalążek dzisiejszego New Age.
 
Kapłan szatana
 
Młody Bartolo dał się zwieść tym fałszywym poglądom w przekonaniu, że odkrywa jakąś nową, prawdziwą wiarę. Częste uczestnictwo w seansach spirytystycznych, wypytywanie duchów o tajemnice świata nadprzyrodzonego stało się elementem jego codziennego życia. Ta jego duża aktywność spowodowała, że był wciągany coraz bardziej i bardziej w wąski krąg czcicieli szatana. Kulminacyjnym etapem tej działalności był mroczny rytuał, w którym Bartolo został wyświęcony na kapłana satanistycznej grupy. Wspominał po latach, że była to przerażająca noc, a nastrój grozy potęgowała potężna burza. Po tym, kiedy "biskup" sekty namaścił Bartola na przewodnika grupy, ten wrócił do swojego mieszkania i przez kilka dni trwał w dziwnym letargu, pełnym koszmarów. Mimo to nadal prowadził liczne antyklerykalne akcje, zebrania i teatrzyki, wieczorami zaś jako medium uczestniczył w seansach i spotkaniach sekty.
 
To nie mogło skończyć się dobrze. Bartolo zdradzał oznaki opętania i tracił kontrolę nad swoim życiem. Zwierzył się ze swojego stanu przyjacielowi z rodzinnego miasta, który był gorliwym katolikiem. Ten ostrzegł go, że skończy w domu dla obłąkanych. Adwokat wziął sobie te słowa do serca.
 
Boża Opatrzność postawiła na drodze Bartola aniołów w ludzkiej postaci, którzy modlitwą, dobrym słowem i czynem wyprowadzili go z sekty. Wielu z nich – jak Caterina Volpicelli, o. Ludovico z Casorii, Giuseppe Moscati – zostało po latach wyniesionych do chwały ołtarzy. Dzięki nim dokonywał sie zwrot w duszy Bartola – wojujący antyklerykał nawrócił się i z różańcem w dłoni, publicznie, zachęcał członków swojej dawnej sekty do nawrócenia, potępiając swoje błędy.
 
Zły duch wciąż jednak niepokoił młodego adwokata. Kilka lat po nawróceniu, kiedy w celu uporządkowania spraw administracyjnych Marianny de Fusco, swojej późniejszej żony, udał się do Pompejów, poczuł tak silne przygnębienie, że bliski był samobójstwa. Powodem tego była myśl, którą sączył w jego umysł zły duch – myśl, że kapłaństwo na służbę szatanowi, tak jak kapłaństwo Boże, jest wieczne, z czego zdawał się wynikać wniosek, że Bartolo skazany jest na potępienie. Kiedy z tą upiorną refleksją błąkał się on po pompejańskich bezdrożach, kiedy rozpacz zalała jego prawniczy umysł, jak błysk z nieba przyszła myśl: "Kto szerzy różaniec, ten będzie zbawiony!". Ta obietnica, którą dała Maryja św. Dominikowi, w jednej chwili natchnęła Bartola do podjęcia dzieła propagowania modlitwy różańcowej w zdziczałej Dolinie Pompejańskiej, której mieszkańcy wyznawali dziwną wiarę, łączącą pogańskie przekonania z elementami chrześcijaństwa.
 
Najważniejsza obietnica
 
Bartolo niemal od razu zaczął wcielać swoją obietnicę w życie. Chodząc od chaty do chaty uczył chłopów modlitwy. Z czasem zawiązał bractwo różańcowe i podjął się zadania, jakie powierzył mu biskup, aby w miejsce małego, rozsypującego się kościółka, zbudować większy. Adwokat nie zdawał sobie sprawy, że kryje się za tym wielka misja, jaką zleciła mu sama Matka Boża. Kto był w Pompejach i widział wspaniałą bazylikę różańcową, wie zapewne, że powstała ona dzięki zapałowi i pracy Bartola. Ale to ledwie część aktywności ewangelizacyjnej, jakiej Bartolo Longo poświęcił całe swoje życie.
 
Z tym nowowybudowanym kościołem wiąże się też nasza opowieść o aniołach. Otóż kiedy biskup zaplanował uroczystość poświęcenia kamienia węgielnego na niedzielę 7 maja, Bartolo zaproponował przesunięcie jej na dzień następny z racji liturgicznego wspomnienia św. Michała Archanioła. Uważał, że tak jak "Książę Niebieski wypędził buntownika Lucyfera z nieba, tak też wypędzi go z tej pogańskiej okolicy, w której panuje już zbyt długo".
 
1 2  następna
Zobacz także
ks. Piotr Prusakiewicz CSMA
Do powszechnie znanych czcicieli Aniołów zalicza się papieża Błogosławionego Jana XXIII. Jego wiara w ustawiczną i wierną obecność jego anioła była tak wielka, że to co niewidzialne, w oczach jego wiary przedstawiało się jakby widzialnie. Świadkowie podają, że papież patrząc z okna na tłumy pielgrzymów przybyłych na plac św. Piotra na modlitwę Anioł Pański, myślał o niezliczonych zastępach aniołów stróżów niewidzialnie zgromadzonych na tym samym miejscu...
 
Józef Augustyn SJ
Przyjaźń możemy budować na każdym etapie życia oraz we wszystkich relacjach międzyludzkich: rówieśniczych, sąsiedzkich, wspólnotowych, zawodowych, narzeczeńskich, małżeńskich, rodzicielskich, religijnych, politycznych. O ile bowiem miłość erotyczna rozwija się zazwyczaj pomiędzy osobami mniej więcej w tym samym wieku, o tyle przyjaźń nie stawia takich ograniczeń. 
 
ks. Stanisław Gruca scj
O ile kwestia przebaczenia w relacji Bóg – człowiek jest klarowna i zrozumiała, o tyle już jej przyjęcie w relacjach międzyludzkich łatwe nie jest. Coraz częściej dostrzegamy pośród nas postawy dziwnego rozgraniczania tego, co należy oddać Bogu, i to najlepiej w kościele, od tego, co ludzkie, sąsiedzkie, małżeńskie albo zwyczajnie moje. Doskonałym obrazem tak pojętej niespójności duchowej jest przypowieść o dłużnikach (por. Mt 18,21-35).
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS