logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacques Marin
Ogień i radość. Ewangelizacja w Duchu Świętym
Wyd Marianow
 


Ta książka nie jest kolejnym pobożnym apelem do księży i zakonników, jakoby ewangelizacja była tylko „ich sprawą”. To wezwanie do wszystkich ochrzczonych, żeby jeszcze raz przyjrzeli się swojemu chrześcijańskiemu dowodowi tożsamości i tym wszystkim racjom, które pozwalają im nazywać się ludźmi wierzącymi.

 
Wydawca: PROMIC Wydawnictwo Księży Marianów
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7502-335-0
Format: 116x190 Stron: 416
Rodzaj okładki: Miękka
 
 
Kup tą książkę
 

 

Rozdział 2

Trzydzieści pięć lat później


JAKĄŻ DROGĘ PRZESZEDŁEM
przez trzydzieści pięć lat, które upłynęły od wylania Ducha Świętego! Przede wszystkim pragnę podziękować za wszystkie obietnice dane przez Pana, a zwłaszcza za słowa proroctw, które się spełniły. W kolejnych latach wypełniało się słowo Boże, które otrzymywałem, otwierając Pismo Święte. Ileż dawało światła, żeby kierować poszczególnymi ludźmi i całym zgromadzeniem na kolejnych etapach, z radością, mocą i rozmachem, czego udzielić może jedynie Duch Święty!

Na początku tej drogi otrzymałem od braci na modlitwie pouczenie: "To, co otrzymałeś od Ducha Świętego, jest dla wszystkich i dla każdego, nie zaś w szczególności dla ciebie". Słowo to pasuje do wszystkich ochrzczonych, przede wszystkim jednak zapowiadało jasno odnowienie mojego kapłaństwa.

Wylanie Ducha – tak sądziłem – powinno ogarnąć cały Kościół. Wszak nawet modlił się o to papież Jan XXIII, późniejszy błogosławiony. Pojawi się zapewne jakiś opór – myślałem. Ale czyż ja pierwszy nie wyrażałem podobnego sprzeciwu? Duch Święty zwycięży w sercach, które poruszy, tak jak zwyciężył we mnie.

Przypuszczałem, że łaska ta rozleje się szybciej, zwłaszcza na Starym Kontynencie, i go odnowi. Myliłem się. Jednak nadzieja, dar Bożej łaski, wcale mnie nie opuściła. I daje mi ona siłę, by w kazaniach wciąż mówić o wylaniu Ducha Świętego. Ono naprawdę jest kluczem ewangelizacji, a ewangelizacja jest kluczem zbawienia świata i każdego człowieka.

Oto niektóre słowa, dane mi na samym początku, które zostały potwierdzone przez późniejsze wydarzenia. Podczas wylania Ducha miałem wrażenie, że idę przez długi, niekończący się tunel, w którym za wszelką cenę musiałem posuwać się do przodu. Nie wiązało się to jednak z ryzykiem wyrządzenia sobie krzywdy czy natknięcia się na jakąś nieprzewidzianą przeszkodę. Jednocześnie zauważałem, że w głębi mojego serca działo się coś, z czego nikt sobie nie zdawał sprawy. Usłyszałem wówczas jakby wołanie z głębi sali, w której odbywała się modlitwa: "Nie bój się, otrzymasz zbroję wiary". Rozpoznałem głos Nelly, dwudziestoletniej dziewczyny, córki pastora, która teraz też jest pastorem. Dobrze znałem ten fragment Listu do Efezjan (Ef 6, 10), przypomniałem więc sobie opis całego chrześcijańskiego rynsztunku, w tym również "miecz Ducha, to jest słowo Boże" (Ef 6, 17).

W następnych dniach na nowo odkryłem smak słowa Bożego. Od tamtego czasu mogę zaświadczyć (podobnie jak wielu ludzi, którzy słyszeli, jak głosiłem słowo Boże), że nigdy go nie łagodziłem. Nie próbowałem też przekazywać go wybiórczo, aby mnie dobrze widziano. Nie było w tym żadnej zasługi z mojej strony – po prostu Duch udzielił mi swojej łaski: "gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami" (Dz 1, 8). Pojawiło się też na modlitwie kolejne słowo: "Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane" (Mt 6, 33). Wszystkie troski, jakie ksiądz może i ma prawo mieć po dwudziestu latach kapłaństwa, nagle ode mnie odstąpiły... Próbowałem nawet przypomnieć je sobie, ale zwyczajnie nie było po nich śladu!

I następne: "A kiedy ktoś zwraca się do Pana, zasłona opada. Pan zaś – to Duch, a gdzie jest Duch Pański – tam wolność. My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu" (2 Kor 3, 16-18).

Domyśliłem się wtedy, że otrzymałem szczególną łaskę, że dokonała się we mnie głęboka przemiana. "Jak Bóg zechce – mówiłem sobie – jeśli ma to pomóc innym...".

Potwierdziło się to w dość specyficzny sposób. Pół roku po wylaniu Ducha byłem na urlopie i odwiedziłem siostrę z sześciorgiem dzieci. Ledwie pojawiłem się w drzwiach jej domu, gdy jedna z moich siostrzenic zareagowała spontanicznie na mój widok: "Ale Wujaszek odmłodniał!". "Żarty sobie stroisz" – odpowiedziałem. A ona zawołała swoje siostrzyczki. "Ależ tak! To prawda. Coś ci się przydarzyło?".

Kilka lat później przyjechali do mnie znajomi z piątką dzieci. Najmłodsza dziewczynka miała cztery albo pięć lat. Pokazywałem im ostatnio robione zdjęcia, jak również te sprzed lat, które mi robiono między dwudziestym a dwudziestym szóstym rokiem życia. Mała popatrzyła i grzbietem dłoni wepchnęła pod szafę jedno z tych zdjęć, wyraźnie się przy tym krzywiąc: "Nie! Nie to! Tamto – tak!". Spojrzała na mnie, pięknie się do mnie uśmiechnęła i ze spokojem stwierdziła: "Bardzo lubię Wujaszka, który tu z nami jest... Tego, który ma sześćdziesiąt lat. Nie tego, który ma dwadzieścia...".

W seminarium miałem przydomek "spięty". Wciąż miałem przykurcze w rękach i dopiero po dwóch godzinach ćwiczeń schodziło ze mnie napięcie związane ze studiami, z ilością wykładów, które z trudem znosiłem.

Z godziny na godzinę doświadczałem życia w Duchu. Ile razy, gdy jako ksiądz robotnik pracowałem przy taśmie, koledzy wieczorem mówili: "Jak ty to robisz, że jesteś taki rześki?! My już ledwo zipiemy!". Dawałem wtedy świadectwo: "Modlę się". "Masz szczęście, jesteś księdzem" – twierdzili. "Jestem chrześcijaninem – odpowiadałem. – A wy, jako ochrzczeni, możecie robić podobnie!". Moją tajemnicą była modlitwa serca. Tajemnicy tej nie zachowałem dla siebie. Mówię o niej głośno i ją rozgłaszam. Doświadczałem tego, o czym wcześniej wiedziałem, śpiewając sekwencję Veni Sancte Spiritus [...] In labore requiem, czyli: "Przybądź, duchu Święty [...]! W pracy Tyś ochłodą". W pracy, a nie po pracy! Zmienia to zupełnie podejście do czasu, usuwając nawet pojawiające się zmęczenie i stres.


Zobacz także
Szymon Hiżycki OSB

Cztery żywioły — woda, ogień, powietrze i ziemia to archetyp, który stale towarzyszy ludzkości w jej kulturze i obecny jest także w Biblii. Nieprzypadkowo Zesłanie Ducha Świętego opisywane jest za pomocą dwóch z nich — powiewu wiatru oraz płonącego ognia.

 
Przemysław Krakowczyk SAC

Zadając pytanie o ducha liturgii w rezultacie pytamy o jego najgłębszą istotę. W odpowiedzi na pytanie o istotę liturgii należy podążyć w górę rzeki, do jej źródła. Katechizm Kościoła Katolickiego w punktach 1077 do 1112 uczy, że liturgia jest dziełem Trójcy Świętej, a jej źródło tryska z wnętrza Boga. Ziemska liturgia, w której uczestniczymy na co dzień, jest obrazem, ikoną, odblaskiem liturgii niebieskiej, w której partycypują już aniołowie i święci, a w której i my będziemy mieli udział po naszym zmartwychwstaniu.

 
Michał Gryczyński
Niedziela Palmowa jest dniem wyjątkowym nie tylko z powodu radości zawieszającej na chwilę poważny nastrój Wielkiego Postu, ale również dlatego, że rozpoczyna Wielki Tydzień, a więc najważniejsze dni w roku liturgicznym. Ale ponad rozkołysanymi palmami w rękach wiwatujących tłumów słuchać już krzyk tych samych ludzi: ukrzyżuj Go!, a na horyzoncie widać zarys Krzyża wzniesionego na Golgocie. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS