logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Elżbieta Ruman
Ojcostwo na podobieństwo
Życie Duchowe
 


Mężczyzna przenosi na swojego syna model relacji, jaką miał ze swoim ojcem…
 
Żona zarzucała mi, że to ona jest mężczyzną w naszym związku. Rzeczywiście, ja byłem raczej jak moja matka. Jestem uczuciowy, pogodny, lubię się śmiać, również z własnych wad i śmiesznostek. Choć syn czasem mówił mi, że się mnie boi – kiedy z rzadka wybuchałem, byłem jak wulkan kipiący emocjami, złością, rozczarowaniem w stosunku do niego. On bał się tych moich wybuchów. Jednak, podsumowując, byłem raczej łagodnym ojcem. Żona kiedyś podsłuchała rozmowę telefoniczną naszego syna. Mówił komuś, że „z mamą ma jeszcze kłopoty, ale ojca owinął sobie wokół palca…”.
 
A tarcia między wami?
 
Przyszedł taki moment w naszym życiu, kiedy Mateusz zbliżał się do matury. Pewnego dnia powiedział mi: „Wiesz tato, ja właściwie nie mam żadnych zainteresowań”. I to mnie przeraziło – po tym wszystkim, co mu dawaliśmy, po lekcjach języków, muzyki i wielu innych, on nie widział swojej przyszłości, nie wiedział, gdzie ma iść.
 
Rzuciłem wtedy: „Może zostałbyś aktorem?”. Grał już, jako dziecko, w kilku produkcjach. „Przygotuj coś, ja cię przepytam i zobaczymy, czy masz jakieś predyspozycje aktorskie”. To jest naturalne, że ojciec próbuje wciągnąć syna we własne życie zawodowe – jednak okazało się, że mój syn nie odziedziczył tego po mnie. On nie wyobrażał sobie, że mógłby stanąć oko w oko z publicznością. To miał po matce – ona też zdawała do szkoły teatralnej, ale okazało się, że nie potrafi opanować tremy.
 
Mateusz zdawał na Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, na filozofię, dostał się, ale po pół roku zrezygnował: logika była dla niego nie do pokonania. Tolerancyjny tatuś znowu zaakceptował wybór syna – a widzę teraz z perspektywy lat, że powinienem powalczyć z nim o te studia. Zrobił licencjat w innej szkole, dzięki żonie, która twardo postawiła na swoim.
 
Czyli ojcostwo wymaga dorastania?
 
Zdecydowanie. Chyba niewielu jest gotowych do tej życiowej roli w chwili, kiedy pojawia się dziecko. Moje ojcostwo długo dojrzewało. Wraz z dojrzewaniem syna. Natomiast jedno mogę powiedzieć z całym przekonaniem – mój syn Mateusz jest dziś wspaniałym tatą i mężem. Imponuje mi w tych dwóch rolach.
 
Gdzieś się tego nauczył, tej miłości?
 
Być może – chociaż chodził swoimi ścieżkami – jednak odziedziczył po mamie i po mnie ten rodzaj odpowiedzialnej miłości. I dziś z radością patrzę, z jaką czułością odnosi się do swojej żony i jak opiekuńczym jest ojcem.
 
Jest Pan człowiekiem głęboko wierzącym…
 
Czy głęboko, to dyskusyjne. Moja głębia czasami wydaje mi się zbyt płytka.

Czy to ojciec nauczył Pana wiary?
 
U mnie wiara jest czymś późniejszym niż dzieciństwo – zostałem ochrzczony w wieku dwudziestu czterech lat. Moi rodzice nie byli związani z Kościołem. Wtedy mówiło się „bezwyznaniowcy”. Kiedy religią stała się idea socjalistyczna – rodzice w nią wierzyli. Wydawała im się pełna powabu ideą sprawiedliwości społecznej rodem jeszcze z rewolucji francuskiej z hasłem: „Wolność, Równość, Braterstwo”.
 
W 1981 roku dojrzeli do oddania legitymacji partyjnych i przyjęli chrzest. Ojciec miał wtedy sześćdziesiąt lat. Mama zaczęła uczestniczyć w życiu Kościoła, w sakramentach, ojciec chodził do kościoła, przyjmował Komunię świętą, spowiadał się, ale mam wrażenie, że nie dostąpił łaski głębokiej wiary. Ciekawostką jest fakt, że byłem ojcem chrzestnym mojej mamy. I bardzo dbałem o tę moją córkę chrzestną. Czasem robiliśmy takie domowe rekolekcje. Mama została ochrzczona 12 grudnia 1981 roku w słoneczną, mroźną sobotę, a następnego dnia nastał stan wojenny.
 
Czy można czuć niedosyt ojcostwa?
 
Oczywiście, kiedy ma się jednego syna, a w marzeniach widziało się dużą, wielodzietną rodzinę. Ale, jak powiedziałem, moje niedosyty ojcostwa rekompensuję sobie jako dziadek. A czasem łapię się na tym, że zachowuję się jak ojciec, a nie dziadek. I wchodzę w tę rolę – czuję się na tyle młodo, że uczestniczę we wszelkich grach i zabawach mojego wnuka Franka, toczę z nim długie rozmowy, chodzimy na spacery, jest mocno obecny w moim życiu. Teraz właśnie przy moim biurku pisze swój scenariusz, ponieważ obserwował wcześniej moją pracę.

Czy świadomie wprowadzał Pan syna do Kościoła?
 
Syn był ochrzczony niedługo po narodzeniu i – inaczej niż ja – od maleńkości wychowywany w wierze. A Franka posłaliśmy do przedszkola sióstr pallotynek. Teraz pięknie już potrafi czytać Słowo Boże.
 
Jaki wpływ na obraz Boga ma obraz własnego ojca?
 
Ja Pana Boga traktuję jako Ojca doskonałego. Takiego, który ukocha najmocniej, ale jednocześnie wymaga i jest konsekwentny. I nie robi żadnych błędów. My, ziemscy ojcowie, ulegamy słabościom, emocjom, popełniamy błędy i choć jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, to więcej w nas podobieństwa niż obrazu. Podobieństwo, ale nie dokładne odbicie.

Najważniejsze, co ojciec może przekazać synowi?
 
Przede wszystkim to wszystko, w co wierzę. To, co zgodne z moim sumieniem, a nie z okolicznościami. A druga ważna rzecz – dać przykład dobrego życia i rozbudzać pasje.
 
Fundamentalna cecha ojca?
 
Bóg jest miłością i ojciec powinien być miłością, na podobieństwo Boga.
 
Rozmawiała Elżbieta Ruman
Życie duchowe Wiosna/2015

fot. R. Halfpaap, 
Father and Son 
Flickr (cc)  
 
Zobacz także
o. Jan Andrzej Kłoczowski OP
Skąd tyle kiczu w świecie? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy wyjść od tego, czym jest kultura. Kultura nie jest pojęciem dla pięknoduchów, jest tym, czym zajmujemy się w tej chwili, jest rozmową, komunikacją. Jest tym wszystkim, co artykułuje przestrzeń między ludźmi, co ułatwia lub utrudnia komunikację między nimi. W kulturze mogą istnieć znaki, które otwierają człowieka na rzeczywistość, na siebie nawzajem - mówimy wtedy o prawdzie, o jakimś odsłonięciu. Natomiast kicz jest kłamstwem...
 
Paweł Sawiak SJ
Nasze życie często przypomina wspinaczkę na wysokie szczyty. Szukanie powołania, kryzysy małżeńskie, narodziny i wychowanie dzieci, oschłość na modlitwie czy przezwyciężanie choroby – dla jednych może to oznaczać rekreacyjne podejście na Gubałówkę, dla większości jednak przypomina zdobywanie Mount Everestu. W obu wypadkach potrzebny jest zdrowy rozsądek, chłodna głowa i włożenie sporego wysiłku – zwłaszcza, gdy zdobywasz ten szczyt po raz pierwszy. Ale jeśli masz jakiekolwiek doświadczenie w górskich wyprawach, to wiesz, że są szlaki, na które bardzo ryzykownie jest wybierać się samemu… 
 
Klaudia Król
Kluczowym zagadnieniem kształtującym zachowania w sferze psychoseksualnej jest stopień dojrzałości lub niedojrzałości osobowości. Wśród czynników osobowościowych zakłócających prawidłowe funkcjonowanie w małżeństwie można wymienić: niedojrzałość uczuciową, kompleksy, lęki w relacjach z innymi ludźmi, zaburzenia identyfikacji z płcią. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS