logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Michał Gryczyński
Ostania deska ratunku
Przewodnik Katolicki
 


Współodczuwanie z człowiekiem cierpiącym
 
Na gruncie filozofii i psychologii rozróżnia się współodczuwanie typu poznawczego i emocjonalnego, z czego wynika, że można np. rozumieć czyjeś cierpienie, ale z nim nie współcierpieć. Co więcej, jak uczy doświadczenie, można współcierpieć z człowiekiem, który cierpi i na tym poprzestać, nie podejmując żadnego działania, aby przynieść mu ulgę.

Współodczuwanie bywa nazywane empatią, syntonią albo sympatią. Max Scheler, niemiecki filozof - etyk, w dziele „Istota i formy sympatii” pisał, że można pozostawać obojętnym wobec tego, kto cierpi, bo przeżywanie cudzego przeżycia – czucie cudzego czucia – nie musi implikować uczestnictwa w nim. Z czego wynika, że autentyczne współodczuwanie zachodzi dopiero wtedy, gdy „cierpię, bo ty cierpisz” albo „cieszę się, bo ty się cieszysz”. Większą wartość przyznawał fenomenowi współradości niż współcierpienia, ponieważ współodczuwanie z radością innej osoby wymaga pokonania w sobie skłonności do zazdrości. Uważał również, że wartość współodczuwania istnieje sama w sobie, nawet jeśli nie prowadzi do aktów pomocy drugiemu człowiekowi. Podjęcie działań pomocnych jest jednak oznaką prawdziwości współodczucia, a zwłaszcza współcierpienia.

Miłosierdzie, czyli współodczuwanie

Myśl Schelera rozwijali później m.in. Dietrich von Hildebrand i Karol Wojtyła, który w 1953 r. przedstawił na KUL-u rozprawę habilitacyjną na temat: „Ocena możliwości oparcia etyki chrześcijańskiej na założeniach systemu Maksa Schelera”. Możemy jedynie domyślać się, z jakich powodów przyszłego papieża zainteresował dorobek filozoficzny tego niemieckiego fenomenologa.

Teologicznym imieniem współodczuwania jest miłosierdzie, czyli czynna miłość. Tym, co różnicuje oba te fenomeny, jest motyw: chrześcijanin ma być miłosierny... bo miłosierny jest Bóg Miłosierdzie Boże jest więc powodem do zawierzenia Stwórcy oraz imperatywem do miłosierdzia wobec bliźnich. Jest to bowiem przymiot, który najpełniej określa, jaki Bóg naprawdę jest. Świadczą o tym dzieje zbawienia, od chwili stworzenia, przez historię Jonasza oraz mieszkańców Niniwy, kolejne przymierza zawierane z Narodem Wybranym, aż po nauczanie, cuda, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.Bóg jest miłosierny, to zna­czy, że pochyla się z mi­łością nad człowiekiem, uzupełniając jego braki. Biblijną ilustracją Jego Miłosierdzia jest przypowieść o synu marnotrawnym, któremu Oj­ciec wybiega na spo­tkanie, radując się z jego powrotu do domu. I dlatego tak często nazywa się ją przypowieścią o miłosiernym Ojcu.
Świadomość, że Bóg jest miłosierny, wymaga od każdego z nas osobistej odpowiedzi. Miłosierdziu wobec bliźnich musi towarzyszyć...
 
Ufność i bojaźń Boża
 
Ufność - czyli całkowite zawierzenie we wszystkim Bogu – to wiara wsparta o nadzieję, która prowadzi do wzrostu miłości i wiąże się z cnotami moralnymi. Z tego powodu ufność nazywana jest fundamentem łączącym cnoty teologiczne - Wiarę, Nadzieję i Miłość - z cnotami moralnymi, czyli trwałymi dyspozycjami do czynienia dobra i doskonalenia się. Najważniejsze cnoty moralne, nazywane kardynalnymi, to: sprawiedliwość, męstwo, roztropność i umiarkowanie; wszystkie inne cnoty są ich pochodnymi.

Natomiast bojaźń Boża jest nie tyle dzikim strachem, ile najgłębszym szacunkiem wobec Niego. Bo fakt, że Bóg jest miłosierny, nie powinien przesłaniać nam świadomości, że On jest Stwórcą, a my stworzeniami. Jak bezgraniczna ufność chroni nas przed pokusą poddawania się rozpaczy, tak synowska bojaźń Boża – przed grzechem zuchwałości. Zarówno bowiem rozpacz, jak i zuchwałość są poważnym nadużywaniem Miłosierdzia Bożego. 

Michał Gryczyński  
 
Zobacz także
Maria Miduch

Życie potrafi zaskoczyć, sprawić, że przecieramy oczy ze zdumienia i w pierwszym momencie myślimy, że to sen. Bardzo łatwo przy­zwyczaić się do pokoju, pomyślności, zwykłej codzienności… A po­tem wystarczy chwila i okazuje się, że zwykły spacer czy wyjście do kościoła w niedzielę mogą okazać się niemożliwe. 

 
Stanisław Łucarz SJ

Pierwotne nurty psychoterapeutyczne bardzo mocno oddzielały się od duchowości. Dziś więcej z nich otwiera się na nią, choć różnie ją rozumie. W gabinetach terapeutycznych jest jednak miejsce na poruszanie tych kwestii. W naszym centrum odwołujemy się do logoterapii Viktora E. Frankla, który (...) pokazuje, że człowiek to jedność psycho-fizyczno-duchowa. 


Z Alicją Kmietowicz-Synowiec i Michałem Kusiem z Jezuickiego Centrum Pomocy Psychologicznej i Duchowej „Manresa” w Krakowie rozmawia Stanisław Łucarz SJ

 

 
s. Emmanuela Stachurska CSL

Katechizm Kościoła Katolickiego, w którym znajduje się powyższy cytat ze św. Teresy o modlitwie (KKK 2558), nie dodaje, że święta doktor Kościoła po tej myśli dzieli się swoimi trudnościami z modlitwą różańcową. Prawda o tych problemach św. Teresy od Dzieciątka Jezus była skrzętnie ukrywana po jej śmierci. Z jej pism usunięto wszystko, co nie pasowało do wzoru świętej karmelitanki, także akapity, w których wyraziła niechęć do modlitwy różańcowej lub pisała o trudnościach, jakie przeżywała podczas modlitwy.

 

Z o. Emilio Cárdenasem SM hiszpańskim marianistą, kapłanem Towarzystwa Maryi, moderatorem Federacji Sodalicji Mariańskich w Polsce rozmawia s. Emmanuela Stachurska CSL

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS