logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Józef Kudasiewicz
Oto Matka twoja
Współczesna Ambona
 


autor: Ks. Józef Kudasiewicz
tytuł: Oto Matka twoja
podtytuł: Biblijny katechizm maryjny
seria: Biblioteka Współczesnej Ambony nr 4
rok wydania: Kielce 2007
format: 165x235
stron: 168
ISBN: 978-83-925348-0-8

 
Matka Jezusa wierna Prawu Pana
 
Maryja nie tylko jest Nauczycielką prawdziwej pobożności ale również uczy wierności Prawu Pana. Wątek ten jest bardzo rzadko podejmowany przez teologię i kaznodziejstwo polskie. Nie jest to przypadek. Zjawisko to ujawnia specyfikę naszej polskiej pobożności maryjnej. Św. Łukasz we fragmencie 2,12-36 aż pięć razy mówi o wierności Rodziców Jezusa Prawu (2,22.23.24.27.39). „A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego…” (w. 39).
 
1. „…zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego” (Łk 2,24)
 
Na określenie wierności Prawu Pana ewangelista używa różnych formuł: „według Prawa Mojżeszowego”, „według Prawa Pańskiego”, „jak napisano w Prawie Pańskim”, „wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego”. Wielkie bogactwo formuł. To akcentowanie Prawa nie jest przypadkiem, szczególnie u Łukasza, który nie był z pochodzenia Żydem. Przez to nagromadzenie wzmianek o Prawie Pana świadomie i celowo chciał podkreślić wierność Maryi, Matki Jezusa – Prawu, szacunek wobec Prawa Bożego, postępowanie zgodne z Prawem.
 
Matka Pana, pełna łaski, napełniona Duchem Świętym, jest równocześnie całkowicie wierna Prawu Pańskiemu. Prawdziwa Panna wierna. Wyrażenie Łukasza: „wypełnili wszystko” (2,39) wskazuje na linię postępowania Maryi, na styl Jej życia. Jej pragnieniem było wypełnienie wszystkiego, co nakazywało Prawo Pana. Wyrażenie „wypełnili wszystko” jest nawiązaniem do odpowiedzi ludu przymierza: „Wtedy cały lud jednogłośnie powiedział: wypełnimy wszystko, co Pan nakazał” (Wj 19,8; 24,3.7). Maryja ofiarowująca swojego Syna w świątyni jest upersonifikowanym ludem Bożym. Ona w imieniu tego ludu przyjmuje wszystkie warunki Przymierza. Prawdziwie wierna Oblubienica!
 
Ta wierność Prawu wyrażała się w Jej życiu w podwójny sposób. Wierna jest nakazom Pana osobiście, zarówno w tym, co dotyczy Jej osoby, jak i w tym, co dotyczyło Jej Pierworodnego. Maryja poddaje się prawu oczyszczenia, które obowiązywało każdą matkę izraelską po narodzeniu dziecka. Stawała się nieczysta prawnie przez 40 dni. Nie mogła dotykać rzeczy świętych ani wejść do świątyni. Czterdziestego dnia udawała się do sanktuarium; w przedsionku niewiast, przy bramie Nikanora, kapłan ogłaszał, że jest czysta. Z okazji tej ceremonii kobieta składała w ofierze baranka i gołębicę. Niewiasty niezamożne składały tylko dwa gołębie (Kpł 12,2-8). Do ubogich należała Matka Jezusa. W wydarzeniu tym ukazuje się Maryja jako Izraelitka wierna Prawu i jako zwykła, biedna kobieta. Chcąc wypełnić wolę Bożą, poddaje się prawu; przez stosunek do Prawa objawia się człowiek.
 
Poddaje się Prawu nie tylko ze względu na swoją osobę, lecz również ze względu na swojego Syna. W Izraelu Bóg miał szczególne prawa do każdego pierworodnego; nie należał on tylko do rodziców, którzy wobec niego mieli swe plany i wiązali z nim nadzieje, lecz przede wszystkim był własnością Boga (Łk 2,23; Wj 13,2). To, co odnosiło się do wszystkich pierworodnych, w sposób szczególny odnosiło się do Syna Maryi. Do Niego Bóg miał szczególne prawo. Maryja poczęła Go przez Ducha Świętego, rozpoczął On w Niej swe życie dzięki stwórczej potędze Boga. Matka Jezusa uznaje to pełne prawo Boga do Jej Syna. Dlatego idzie do świątyni, by przedstawić Go Panu. W świątyni, w miejscu obecności Boga, pośrodku swego ludu mówi bardzo wymownym gestem: „Oto Dziecko, które poczęło się we mnie i które zrodziłam dzięki Twojej potędze i mocy. Oto jest tu, przed Tobą. Jest Twoje. Kieruj Jego drogą i Jego losem. Moje prawa matki muszą zejść na drugi plan”. Wydarzenie pełne jest radości i wyrzeczenia. Wielką radością matki jest nieść dziecię do Pana, do świątyni. Ale w geście zawarte jest już wyrzeczenie, jakiego Pan od Niej zażąda. Maryja będzie musiała się zgodzić z faktem, że Jej Syn pójdzie własną drogą, by wypełnić swoją misję. Ujawni się to po raz pierwszy w bolesny sposób, gdy dwunastoletni Jezus zostanie w świątyni, oświadczając swym rodzicom, że musi być obecny w sprawach Ojca. Nad Maryją i Jej Synem wznosi się wola Boga; zgodę na tę wolę Bożą wyraziła przy ofiarowaniu w świątyni swego Syna. Wspaniałomyślne ofiarowanie Syna Bogu było równocześnie ofiarowaniem Go na zbawienie całego świata: „Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów, światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela” (Łk 2,29-32). Bóg bowiem, któremu ofiarowała swego Syna, jest Zbawcą nachylonym nad światem. Chrystus stanie się znakiem sprzeciwu, a Jej duszę przeniknie miecz boleści. W ofierze Syna będzie uczestniczyć Matka. Już od ofiarowania w świątyni zaczęła się dla Niej droga krzyżowa. Była to kosztowna ofiara.
 
2. Panna wierna – wzorem
 
Widać tu wyraźnie nowy rys Matki Jezusa: „wierna Prawu Pana…”, „postępując zgodnie z wolą Boga wyrażoną w Prawie…”, „wypełniła wszystko według prawa Pańskiego”. W tej wierności Prawu jest podobna do swego Syna, który nie przyszedł znieść Prawo, lecz je wypełnić, zachować, udoskonalić. Udoskonalenie to polegało na pogłębieniu i radykalizacji Prawa, czego dokonał Jezus w tzw. kazaniu na górze.
 
Ten rys Matki Jezusa jest prawie zupełnie nieobecny w naszej polskiej duchowości maryjnej i rzadko się o nim mówi. Skutki są takie, że nasza maryjna pobożność ma odniesienie głównie do Kany i Golgoty: do radości i cierpienia. Wpłynęły na to losy naszego narodu. Za mało mamy pobożności Jerozolimy i świątyni, wyrażającej się w wierności Prawu Pana… To ciemna plama na naszej duchowości. Wielka Nowenna, peregrynacja, wspaniałe ślubowania każdego roku, wzrost liczebny pielgrzymek na Jasną Górę… A mimo to wcale nie zmniejsza się łamanie Prawa Pana. Z żarliwym nabożeństwem do Matki Jezusa potrafimy łączyć nagminne społeczne łamanie fundamentalnego Prawa – dekalogu. Nabożeństwo do Matki Jezusa nie uczy nas wierności Prawu Pana. Trzeba więc odwołać się do pełniejszego obrazu Matki Jezusa, częściej mówić o Maryi z Jerozolimy i świątyni. O stylu Jej życia, które polegało na zachowaniu „wszystkiego według Prawa Pana”.
 
Prawdziwe nabożeństwo do Matki Bożej nie polega na łatwowierności, sentymentalizmie, lecz na głębokiej wierze i naśladowaniu. Naśladowaniu Jej wierności Prawu Pana; na naśladowaniu w tym Jej Syna. Bez tego nabożeństwo nie jest katolickie i soborowe, i łatwo może się przerodzić w pobożną ckliwość, która nie ma dobrego wpływu na życie chrześcijańskie.
 
Jak ważne jest Prawo Pana przypomniał Jan Paweł II w czasie czwartej pielgrzymki do Ojczyzny (1991): „Stąd znad Bałtyku, proszę Was wszyscy moi Rodacy, Synowie i Córki wspólnej Ojczyzny, abyście nie pozwolili rozbić tego naczynia, które zawiera Bożą Prawdę i Boże Prawo. Proszę, abyście nie pozwolili go zniszczyć. Abyście sklejali je z powrotem, jeśli popękało… Od tych dziesięciu prostych słów zależy przyszłość człowieka i społeczeństw. Przyszłość narodu, państwa, Europy, świata”. Kto o tym wołaniu pamięta? Dlatego doczekaliśmy się terroryzmu w szkołach, afer seksualnych w parlamencie i korupcji w polityce.
 
Czy czas peregrynacji nie powinien być w parafii czasem sklejania z Maryją rozwalonego przez nas Bożego Prawa? Jej obecność winna być intensywną szkołą uczenia się zachowania Bożego Prawa na wzór Panny wiernej. Nie można łączyć z pobożnością maryjną lekceważenia dziesięciu słów Pana.
 
3. Polska droga pobożności maryjnej
 
Charyzmatyczny Prymas Tysiąclecia znał cienie i blaski naszej pobożności maryjnej. Był przekonany, że nie ma autentycznej pobożności maryjnej bez wierności Prawu Pana. Z natchnienia Ducha Świętego, jako więzień Komańczy, napisał jasnogórskie śluby narodu. Jak one cudownie harmonizują z wiernością Maryi Prawu Pana. Maryjny przykład wierności Prawu Pana rozpisał na naszą bardzo skomplikowaną polską partyturę społeczno-religijną. W roku 2006 przeżywaliśmy pięćdziesięciolecie ślubów. Wydaje się, że jeszcze dotąd nie odkryliśmy znaczenia ślubów dla maryjnej pobożności. Dla bardzo wielu związek ten polega tylko na tym, że odnawiane są w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej, że rozpoczynają się wezwaniem maryjnym (Wielka Boga-Człowieka Matko!) i odpowiedzi ludu są maryjne (Królowo Polski, przyrzekamy). Treść ślubów i kontekst ich powstania mówi coś więcej. Kardynał w tamtych trudnych czasach chciał powiedzieć, że nie ma autentycznej pobożności maryjnej bez wierności Prawu i Ewangelii Chrystusa. Przyrzekając Maryi wierność Prawom Dekalogu i Ewangelii włączył zachowanie tych praw w pobożność maryjną; ich zachowywanie należy w sposób konieczny do duchowości maryjnej. Prymas pokazał, jak winniśmy na co dzień przeżywać pobożność maryjną: wiernością Prawu Boga i Ewangelii na wzór Maryi. Takie proste, takie jasne, takie ważne. Prośmy: „Ociemniałym mędrcom podaj rękę, otwórz im oczy i serca, by nie tylko cudze chwalili, ale i swoje poznawali, pogłębiali i wysławiali”. Prymas wskazał na polską drogę pobożności maryjnej, która w sposób konieczny łączy się z zachowaniem Prawa Pana i Ewangelii Chrystusa. Otworzył w ten sposób również pobożność maryjną na Pismo Święte; na Stary Testament, który mówi o nadaniu Prawa ludowi Bożemu w czasie zawarcia Przymierza na Synaju i na Ewangelię, w której Jezus zaakceptował to Prawo, udoskonalił i zradykalizował. Kto tego nie widzi, ten nie umie czytać roty ślubów.
 
W związku z pięćdziesięcioleciem ślubów ukazało się kilka publikacji; pisano o związku ślubów ze ślubami Jana Kazimierza, z sytuacją społeczno-polityczną Polski w 1956 roku. Nikt nie zauważył rzeczy najważniejszej i najbardziej oczywistej: w jasnogórskich ślubach narodu zaślubił Prymas polską pobożność maryjną, którą sam reprezentował, z Bożym Prawem i z Ewangelią. Jest to ślub nierozerwalny i dozgonny. To jest właśnie polska, prymasowska droga pobożności maryjnej. Niewolnictwo Maryi natomiast jest charyzmatem montfortiańskim, przystosowanym do trudnej sytuacji polskiego Kościoła. Jest rzeczą sztucznie przeszczepioną na grunt polski. Prości ludzie, a nawet wielu kapłanów nie rozumie tej duchowości. Żeby ją pojąć i nią żyć trzeba mieć powołanie, co więcej, charyzmat montfortiański. Tej charyzmatycznej duchowości nie można narzucać drogą administracyjną. Tylko Duch Pana może nią obdarzyć. Droga proponowana przez Prymasa jest naszą, własną, oryginalną i zrozumiałą również dla prostego ludu. Zaowocuje ona tylko wtedy, gdy śluby jasnogórskie nie tylko będzie się raz w roku pobożnie recytować, lecz co dzień odpowiedzialnie realizować zgodnie z nauką Mędrca Pańskiego: „Jeśliś złożył ślub jakiś Bogu, nie zwlekaj z jego spełnieniem, bo w głupcach nie ma on upodobania. To, coś ślubował, wypełnij. Lepiej, że nie ślubujesz wcale, niż żebyś ślubował, a ślubów nie spełnił” (Koh 5,3-4).
 
Słowo „przyrzekamy”, które lud kilka razy powtarza w rocie ślubów narodu, odnosi do naszego chrztu. Prymas Tysiąclecia czyni to świadomie. Śluby składa bowiem Naród „omyty w wodach chrztu świętego”. Naród ten najpierw został przez chrzest wszczepiony w Chrystusa, przyobleczony w Niego. Dopiero przez Chrystusa i Jego świętą Ewangelię poznał Matkę naszego Pana. Nasza droga do Maryi byla przez Jezusa i Ewangelię. Stąd śluby narodu nie są jakimiś egzotycznymi wymaganiami, lecz są przełożeniem Ewangelii na język i czasy współczesne. Pod każdym żądaniem ślubów słychać głos Jezusowej Ewangelii.
 
Zadziwia aktualność wymagań: obrona budzącego się życia, nierozerwalność małżeństwa, troska o serca i umysły dzieci, miłość, sprawiedliwość, zgoda, pokój, walka z przemocą, dzielenie się plonami ziemi i owocami pracy, troska o głodnych, bezdomnych, płaczących. A wyliczone wady narodu – lenistwo, lekkomyślność, marnotrawstwo, pijaństwo i rozwiązłość – jakby były wyjęte ze współczesnych badań socjologicznych i ze współczesnych mediów. Może brak jeszcze narkomanii. Śluby narodu z perspektywy pięćdziesięciu lat mają charakter iście profetyczny. Są tak sformułowane, że domagają się nie recytowania, ale wypełnienia. Przyrzekamy: umacniać, usilnie pracować, dzielić się, wypowiedzieć walkę, zdobywać cnoty, iść w ślad. Tak sformułowany tekst nie może być jedynie czytany, ale musi być wypełniany. Tragicznym minimalizmem było ich tylko powtarzanie. „Lud ten czci mnie wargami…” Aż dziw bierze, że nie wypracowaliśmy jakiegoś społecznego, paraliturgicznego sprawdzianu. Czy w pięćdziesięciolecie ślubów nie powinniśmy się zdobyć na publiczny rachunek sumienia z wypełniania ślubów? A peregrynacja, czy nie powinna być okazją do poważnego rachunku sumienia z wierności ślubom? Czy nie można by z tej racji odmówić skróconej formy ślubów?
 
Prymas Tysiąclecia swoje największe odkrycie teologiczne złożył w ręce ludzi, którzy je pilnie strzegli, a może nawet uratowali… Nie byli jednak przygotowani do pogłębionej refleksji teologicznej nad tym darem Prymasa. Postąpili jak ów ewangeliczny sługa, który otrzymał jeden talent. Miast go powiększać zakopał go głęboko w ziemi ze strachu przed panem (Mt 25,14-30). Tym powiększaniem talentu powinni się zająć polscy mariologowie. Byłoby to zgodne z myślą Prymasa, który w pierwszym komentarzu do ślubów pisał: „…polska myśl i pobożność maryjna wymaga pogłębienia teologicznego”. Pogłębienie nie przyszło, raczej krytyka. Spuścizna maryjna Prymasa czeka jeszcze na pogłębioną refleksję teologiczną. W rozpoczętym nowym pięćdziesięcioleciu jest czas na taką refleksję… Na zintegrowanie polskiej pobożności maryjnej z wymogami wierności ślubom.
 
„Przyrzekamy iść w ślady Twoich cnót…”. Zdaniem tym Prymas uprzedził Sobór Watykański II, który uczy, że prawdziwe nabożeństwo do Matki Pana nie polega na czczym i przemijającym uczuciu, ale na naśladowaniu (KK 67). To samo przypomniał Jan Paweł II w przemówieniu do uczestników Kongresu Mariologicznego: „Odnowiona pobożność maryjna winna się wyrażać w wysiłku naśladowania Jej na drodze osobistej doskonałości”. Jasnogórskie śluby przypominają, że winniśmy naśladować Maryję szczególnie w wierności Prawu Pana. Prymas wiedział, co jest Polsce potrzebne.

Zobacz także
o. Artur od Ducha Świętego OCD
Drogą do poznania i szczerego ukochania Boga jest modlitwa. Jeśli modlitwa – czyli poszukiwanie spotkania z Bogiem – ma się rozwijać, musi mieć wpływ na całe życie człowieka, podobnie jak i życie ma wpływ na modlitwę. W tym kontekście chcemy przyjrzeć się cnocie pokory. Dla świętej z Awili jest to kluczowa cnota. 
 
Mark Brumley
„Ogłaszamy, orzekamy i określamy jako dogmat objawiony przez Boga: że Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej” – tymi słowami Papież Pius XII w 1950 roku oficjalnie ogłosił Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny wraz z ciałem jako dogmat Kościoła katolickiego...
 
ks. Rafał Masarczyk SDS
"Ponieważ nasze poznanie Boga jest ograniczone, ograniczeniom podlega również nasz język, którym mówimy o Bogu. Nie możemy określać Boga inaczej, jak tylko biorąc za punkt wyjścia stworzenie, i to tylko według naszego ludzkiego, ograniczonego sposobu poznania i myślenia."(KKK 40).
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS