logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Krzysztof Nowicki
Pan jest z tobą, dzielny wojowniku
Szum z Nieba
 


Dzięki postaci Gedeona Bóg ośmielił mnie do tego, bym uwierzył w Jego moc we mnie, i do podjęcia wyzwania, bym wyruszył w drogę. Pan w każdym z nas widzi wojownika.
 
Tak często żyjemy w stanie niepewności i lęku, zamartwienia się o pracę, przyszłość swoją i najbliższych, przeżywamy problemy życiowe i zdrowotne, doświadczamy trudności duchowych. W bardzo podobnej sytuacji jest Gedeon, którego historię opisuje Księga Sędziów. Biblijny bohater żyje w miejscowości Ofra, jest najmłodszym synem z biednego, rolniczego rodu. Można powiedzieć – prawie najniższy szczebel drabiny społecznej. Poznajemy Gedeona, kiedy nocą w ukryciu młóci zboże. Dlaczego nocą i w ukryciu? Z obawy przed Madianitami – od lat przychodzili na ziemie Izraelitów z tysiącami owiec i bydła, które wyjadały trawy, deptały zboża. Za ich przyczyną Izrael popadł w nędzę. Głód nie był jednak największym zmartwieniem – Gedeon bał się wędrownych band Beduinów, które łupiły, niszczyły i zabijały. Wiedział, że jeśli przyłapią go na młóceniu, to w najlepszym wypadku zabiorą zapasy zboża, skazując jego rodzinę na przymieranie głodem. Mogą też go po prostu zabić.

Czy Ty mówisz do mnie?
 
Młody Izraelita musi się spieszyć. Pracuje w napięciu i strachu. Do takiego właśnie człowieka przychodzi anioł. Jeśli przypomnimy sobie inne biblijne historie, albo jeszcze lepiej – wydarzenia z własnego życia – zobaczymy, że anioł najczęściej przychodzi nie wtedy, kiedy jest nam dobrze, ale wtedy, gdy jesteśmy w ucisku, w trudnych i bolesnych sytuacjach, gdy doświadczamy bezradności. Anioł zaczyna rozmowę z Gedeonem, ale on nie od razu go rozpoznaje. W naszym życiu też często tak jest, że anioł przychodzi, mówi do nas przez ludzi, wydarzenia, przez słowa Pisma świętego albo inne teksty, a my go nie rozpoznajemy.
 
Ja się nie nadaje, nie potrafię
 
Co anioł mówi do Gedeona? Hej, biedny, wystraszony wieśniaku z najbiedniejszej rodziny, nie bój się, ja cię obronię? Nie! Anioł wypowiada takie słowa, że Gedeon pewnie obejrzał się za siebie, szukając osoby, do której mogły być skierowane. Są to słowa, które w odczuciu Gedeona nie pasują do niego: „Pan jest z tobą, dzielny wojowniku!”. Niezły z niego wojownik z cepem w dłoniach i spłoszonym wzrokiem… Gedeon zaprzecza, wyprowadza gościa z błędu, podważa jego słowa. Anioł się nie zraża, kontynuuje w sposób jeszcze bardziej niebywały: „Idź z tą siłą, jaką posiadasz, i wybaw Izraela z ręki Madianitów. Czyż nie Ja cię posyłam?”. Gedeon może myśli: „Ten gość naprawdę pomylił mnie z kimś innym”, więc dalej tłumaczy aniołowi, że ród najbiedniejszy, a on sam jest ostatni w domu swego ojca. Samo życie. Często otrzymując jakieś zadanie, posługę, dzieło do wykonania czujemy się niekompetentni, szukamy wymówek, usprawiedliwień, tłumaczymy, że przecież się nie nadajemy, nie damy rady. Tymczasem Bóg widzi w nas wojowników, widzi w nas narzędzia swojej mocy. Potrzebuje tylko naszej otwartości i gotowości.
 
Do kogo należy moc?
 
Na wszelkie wątpliwości – nasze i Gedeona – anioł odpowiada: „Ponieważ Ja będę z tobą, pobijesz Madianitów jak jednego męża”. Gedeon uwierzył Bogu. Składa Mu dary, a później wykonuje pierwsze zadanie. Niszczy ołtarz, który jego ojciec postawił na cześć Baala. Dlaczego Bóg chce, aby przeciwstawił się ojcu? Podobne zadanie widzimy w historii Abrama, któremu Pan rozkazuje: „Wyjdź z domu ojca twego”. Tym dziwniejsze, ponieważ jego ojciec Terah już dawno nie żyje. Jest w tym jednak wielka mądrość. Abram miał wyjść poza schematy rodzinne, poza ambicje swego ojca, odkryć w sobie swoją wyjątkowość. Podobnie my, żeby podjąć wyzwanie, musimy wyruszyć w drogę, zostawić to, co stare, zastałe, i odważyć się na coś nowego, na wiarę w słowa: „Pan jest z tobą, dzielny wojowniku”. Gedeon uwierzył. Zwołuje mężczyzn z wielu izraelskich rodów, upewnia się w rozmowie z Bogiem, że zwycięży i… przechodzi jeszcze jedną, bardzo ważną próbę – Izraelitów, którzy przyszli walczyć, było 32 tysiące, a wojsko wroga było wielokrotnie liczniejsze. Jednak Bóg zażądał zmniejszenia liczebności izraelskich wojowników, żeby Izraelici nie przypisali zwycięstwa swojej sile. Armia skurczyła się więc do 300 żołnierzy, z którymi Gedeon rozbił zastępy wroga. Celowo upraszczam, skracam zakończenie tej historii. Warto jednak pochylić się nad nią, przeczytać dokładnie, wsłuchać się w to, co przez nią Bóg mówi do ciebie. Dla mnie ważne jest to, co Bóg przez Gedeona zdziałał w moim życiu.
 
Od zera do bohatera
 
Z historią Gedeona zetknąłem się na rekolekcjach wspólnoty z Kartuz „Gwiazda Betlejemska” nad jednym z kaszubskich jezior w Sulęczynie. Ich znamienny tytuł „Od zera do bohatera” mógłby wystarczyć za podsumowanie. Bardzo mocno usłyszałem w moim sercu słowa wypowiadane przez anioła. W sobie samym odnalazłem zalęknionego Gedeona – bez wiary w siebie, w lepszą przyszłość, w to, że mogę dokonać wielkich rzeczy. A przecież one żyły w moim sercu, w moich pragnieniach, w kiełkujących pomysłach. Pan postawił na mojej drodze kilku aniołów. Przemawiał do mnie, a ja uwierzyłem i odważyłem się „wyruszyć na Madianitów”. Zrezygnowałem ze stałej pracy w korporacji, założyłem własną firmę. Kiedy jeszcze przed rejestracją szukałem dla niej nazwy, wiedziałem, że musi być niebanalna i nieść ze sobą jakieś przesłanie. Olśniło mnie! To przecież jasne: Gedeon! A że firma miała działać w sferze mediów, nazwałem ją: „Gedeon Media”.

Z Bogiem czy po swojemu?

 
Nie wszystko szło tak, jak zamierzałem. Z czterech wcześniej umówionych partnerów, dla których miałem świadczyć usługi, został jeden. Podjąłem zupełnie nowe wyzwanie. Ale czas pokazał, że próbowałem je zrobić totalnie po swojemu, po ludzku. Żeby realnie podwoić dochody na następny rok, zamierzałem dopuścić się drobnego oszustwa, bo przecież to nikogo nie krzywdzi i wszyscy tak robią. W końcu pieniądze były mi bardzo potrzebne. Ale czułem, że coś jest nie tak. Gryzło mnie sumienie. Na tyle czułem się nie w porządku, że nie poszedłem z rodziną do spowiedzi w pierwszy piątek miesiąca. Miałem jednak przy sobie anioła, przez którego Bóg upominał się o moje serce. Była nim moja żona. Nie dała się zbyć, na poczekaniu zatem wymyśliłem, że w poniedziałek jadę do Bydgoszczy na jakieś badania, więc tam, u kapucynów pójdę do spowiedzi. Wcale jednak nie miałem takiego zamiaru.
 
Anioł przemówił do mnie

W poniedziałek rano modliłem się w samochodzie. Podjąłem decyzję o spowiedzi. Badania przebiegły błyskawicznie i pojechałem do kościoła. Do rozpoczęcia spowiedzi było jeszcze pół godziny, a ja padłem na kolana i zmagałem się z samym sobą. Już wtedy zobaczyłem moją głupotę i nieuczciwość. Zdecydowałem, że złożę tylko jeden projekt. Potem była spowiedź i Koronka odmawiana odmówiona w kościele. Po jakimś czasie wyszedłem. Obok kapucynów jest maleńka księgarnia, do której kilka razy zamierzałem wejść, ale zawsze była zamknięta. Teraz, o poranku była czynna. Wszedłem do środka. Sprzedawca rozmawiał z jakąś kobietą. Omiotłem wzrokiem półki. Nie chciałem niczego kupować – w domu jest tyle nieprzeczytanych książek. Spojrzałem w jedną stronę, w drugą, odwróciłem się i… zdębiałem. Na wysokości moich oczu z grzbietu jednej z setek książek krzyczał do mnie tytuł: „Pan jest z tobą, dzielny wojowniku”. Zrobiło mi się gorąco. Wiedziałem, że Bóg mówi do mnie. Że cieszy się z mojego wyboru i potwierdza to, że On mnie posyła, że jest ze mną i że Jego mocą będę pokonywać kolejnych Madianitów… Kupiłem książkę, żeby przypominała mi o tym spotkaniu. Niedawno głosiłem katechezę o Gedeonie w mojej wspólnocie, dzieląc się również tym świadectwem. Teraz spisałem to i czuję, że to także jest po coś. Że Pan przypomina mi historię Gedeona i kiedy w firmie wcale nie idzie tak dobrze, jak bym chciał, domaga się pozbycia tysięcy wojowników i zaufania tylko Jego sile. Obym potrafił zrobić ten następny krok.

Krzysztof Nowicki
 
Zobacz także
Aleksandra Wojtyna
Cierp-liwość i cierp-ienie są w zaskakujący sposób do siebie podobne, choć semantycznie zasadniczo się od siebie różnią. W rdzeniu obu tych rzeczowników znajduje się słowo „cierp”, które chyba nikomu nie przywołuje na myśl pozytywnych skojarzeń.
 
ks. Jacek Poznański SJ
Gdy Jezus przekazywał uczniom słowa „Ojcze nasz…”, zapewne chciał, by często je powtarzali. I rzeczywiście, pierwsi chrześcijanie odmawiali tę modlitwę głośno kilka razy dziennie. Stanowiła ona centrum ich modlitewnego życia. Już wtedy przeczuwali, że takie powtarzanie może przerodzić się w czynność automatyczną. Dlatego dbali o to, by ciągle zgłębiać ich treść, na nowo odczytywać znaczenie wypowiadanych słów i wyrażeń, ożywiać użyte w modlitwie obrazy.
 
o. Andrzej Ruszała OCD
Słynne terezjańskie: Sólo Dios basta, przetłumaczone jako "Bóg sam wystarcza" i od ponad wieku funkcjonujące w języku polskim w takiej właśnie formie, jest trochę niefortunne, ponieważ może rodzić pewne wewnętrzne opory wobec ekskluzywizmu, zdającego się wyłączać wszelką inną rzeczywistość stworzoną przecież przez samego Boga i uznaną przez Niego za dobrą, w tym również człowieka i relacje międzyosobowe...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS