logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wincenty Łaszewski
Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy
Przewodnik Katolicki
 


Od pierw­szych wie­ków Ko­ścio­ła nie tyl­ko pi­sa­no trak­ta­ty, ale też malowa­no ob­ra­zy wy­ra­ża­ją­ce teo­lo­gicz­ne praw­dy. Tak po­wsta­wa­ły iko­ny na­zy­wa­ne „mil­czą­cą teo­lo­gią”.

Święci dok­to­rzy Ko­ścio­ła za­peł­nia­li pi­smem zwo­je per­ga­mi­nu i kar­ty pa­pie­ru, ma­la­rze-teo­lo­go­wie kła­dli far­by na de­ski i płót­na. Zna­cze­nie pra­cy pisarzy i malarzy by­ło po­rów­ny­wal­ne, a świę­tość i za­słu­gi po­dob­ne. „To, co sło­wo na­ucza­nia da­je słu­cho­wi, to mil­czą­ce ma­lar­stwo uka­zu­je przez przed­sta­wie­nie” – wy­ja­śniał św. Ba­zy­li Wiel­ki. „Co Bi­blia uję­ła w sło­wa, iko­na po­ka­zu­je far­ba­mi i dla nas uobec­nia” – na­uczał so­bór w Kon­stan­ty­no­po­lu w 869 r.

Tron nauczającego Pana

Mat­ka Bo­ża to je­den z ulu­bio­nych te­ma­tów ikonograficznych. Przed­sta­wia się Ją na róż­ne spo­so­by: ja­ko mo­dlą­cą się Orant­kę, ja­ko tu­lą­cą do po­licz­ka Dzie­cię, naj­czę­ściej jed­nak jako trzy­ma­ją­cą na ko­la­nach na­ucza­ją­ce­go Je­zu­sa. Ten typ iko­ny na­zy­wa­my Ho­de­ge­trią – „Wska­zu­ją­cą dro­gę”. Do jednej z najsłynniejszych tego typu ikon należy święty wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej, sprowadzony w 1382 r. przez Władysława Opolczyka, który od ponad 600 lat kieruje miliony swoich czcicieli do Chrystusa.

Piękna jest teologia tej starożytnej ikony, największego skarbu, jakim szczyci się polski naród. Kto chwilę dłużej przygląda się świętemu wizerunkowi, ten uświadamia sobie niezwykłą prawdę: w swej isto­cie jest to bar­dziej iko­na Jezuso­wa niż Ma­ryj­na. Może poprawniej byłoby mówić o niej jako o obrazie Pana Jezusa Częstochowskiego? Bo w tej ikonie Matka Boża peł­ni ro­lę słu­żeb­ną i wcale nie jest jej głównym tematem. Jest tro­nem na­ucza­ją­ce­go Pa­na. Wpa­tru­je się w oczy sto­ją­cych przed Je­zu­sem i mil­czą­cym ge­stem wska­zu­je na swe­go Sy­na, któ­ry na­ucza z Jej ko­lan i bło­go­sła­wi. To chyba najważniejsze przesłanie jasnogórskiego wizerunku, który odsłania nam prawdę naszych serc: jesteśmy czcicielami Maryi, a więc sługami w Królestwie Jej Syna, ludźmi zasłuchanymi w słowa Ewangelii.

Jednak nazywamy tę ikonę „maryjną”. Czynimy tak z kilku powodów. Wszystkie sprowadzają się do naszego doświadczenia wstawienniczej mocy Maryi błagającej za nami u swego Syna. Maryja, która jest drogą do Jezusa, teraz, na ziemi, jest dla nas jakby bliższą i bardziej namacalną niż Chrystus – Omega naszego życia. Nasze stopy dotykają drogi, czujemy smak jej pyłu, oglądamy krajobrazy, przez które nas prowadzi. Maryja jest tak blisko… Gdybyśmy jednak zapomnieli o celu, pozostałaby sama ścieżka – sama Matka Boża. Kiedy ludzie skupiają się wyłącznie na Matce Bożej, pomijając Jezusa, wówczas przeżywają „fałszywą” maryjność. Mimo to, u kresu swej drogi, orientują się, że Maryja i tak sama poprowadziła ich do Jezusa. Bo wystarczy iść drogą i nie zboczyć z niej, by dotrzeć do celu.

Dlatego klejnot jasnogórski możemy nazywać maryjnym. Dlatego nie musimy bać się polskiej pobożności maryjnej i walczyć z może nie w pełni poprawnym teologicznie kultem. Jasna Góra jest dowodem, że Jezus i Maryja zawsze znajdą w naszych sercach swoje własne miejsca.

Historia naszego narodu

Matka Boża Częstochowska to więcej niż tylko wielka teologia i wielkie doświadczenie milionów serc. To również wspaniała historia naszego narodu. Temu wizerunkowi zawdzięczamy bardzo wiele, przede wszystkim ocalenie narodowej tożsamości i wolność. Tak odczytujemy rolę Matki Bożej Częstochowskiej w życiu polskiego narodu. Kiedy Mussolini ogłosił publicznie, że to koniec Polski, papież Pius XII powiedział: „Nie zginęła Polska i nie zginie, bo Polska wierzy, Polska się modli, Polska ma Jasną Górę…”. Co ogłosił gubernator Frank? „Gdy wszystkie światła zgasną, jest jeszcze Jasna Góra…”.

Ale dziś ten i ów twierdzi, że kult Matki Bożej Częstochowskiej jest mniejszy niż przed laty. Cieszymy się odzyskaną wolnością i Maryja nie jest już tak potrzebna…

Czyżbyśmy mieli do czynienia z kolejnym problemem, już nie natury teologicznej, ale patriotycznej? To także problem pozorny, bo nie popełnimy błędu Żydów z czasów Jezusa, którzy ograniczyli zadania Mesjasza do wymiaru politycznego. Tamci chcieli, by Chrystus uwolnił ich naród z niewoli rzymskiej i zaprowadził w kraju dostatek. A czego my oczekujemy? Przecież wiemy, że misją Zbawiciela jest wyzwolenie ludzi z niewoli duchowej! Odzyskanie wolności politycznej to zaledwie pierwszy mały krok. Mamy dojść do wolności ewangelicznej.

Przewodniczka codzienności

Czas spojrzeć na naszą Królową i dostrzec Jej gest wskazujący na nauczającego Jezusa. Maryja mówi: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Widzimy, że Chrystus naucza z księgi. To Ewangelia, dobra nowina o zbawieniu – innym niż to, na które oczekiwali Izraelici…

Takiego spojrzenia uczył nas Ojciec Święty Jan Paweł II. Kiedy gościł na Jasnej Górze, wskazywał na ewangeliczny wymiar przesłania Czarnej Madonny: „Niech Maryja będzie przykładem i przewodniczką w naszej codziennej i szarej pracy. Niech wszystkim pomaga wzrastać w miłości Boga i miłości ludzi, budować wspólne dobro Ojczyzny, wprowadzać i umacniać sprawiedliwy pokój w naszych sercach i środowiskach.

Ta ikona będzie dla nas ważna aż do „końca drogi”. Bo uczy nas ona wielkiej modlitwy. To przed tym wizerunkiem Jan Paweł II mówił: „Jeżeli ma się wyłonić nowy świat, mondo migliore, lepszy świat, to trzeba do tego olbrzymiej modlitwy”. I dodał: „Proszę was, abyście modlitwę tę tworzyli nadal. (…) To jest największa twórczość Królestwa Bożego, największa twórczość przyszłego wieku”.

Każdy z nas oczekuje lepszego jutra. Bóg dał nam jasnogórską ikonę jako znak zwycięstwa dobra. Dlatego nie boimy się maryjności, nie boimy się miłości do Matki. I nie sprowadzamy roli wizerunku Częstochowskiej Pani do tego, co już zamknięte w księdze historii: do czasów walki o niepodległość i tożsamość narodową. Wizerunek jasnogórski jest dla nas drogowskazem ku pełnej wolności, która nadejdzie z przyjściem „nowego, lepszego świata”, jaśniejącego już na horyzoncie dziejów. Już teraz widocznego w Maryi – wskazującej drogę, będącej tronem Jezusa Króla, modlącej się za nami i z nami.

Wincenty Łaszewski

 
Zobacz także
ks. Paweł Siedlanowski
Jedną z podstawowych potrzeb człowieka, których zaspokojenie jest niezbędne do jego prawidłowego rozwoju, jest poczucie bezpieczeństwa. Dotyczy to nie tylko sfery fizycznej życia, ale także sfery ducha. Imię Boga brzmi „Jahwe” – Jestem, Który Jestem. Najświętsze, onieśmielające – wręcz obezwładniające – porażające swoją potęgą i mocą! Żydzi Go nie wymawiali, Mojżesz stojący przed płonącym krzewem zdjął sandały. 
 
Ks. Mariusz Pohl
Kult Bożej Miłości, czyli Serca Bożego, jest możliwy tylko dlatego, że Bóg stał się człowiekiem. Serce jest bowiem właściwe tylko człowiekowi. Nie chodzi oczywiście o mięsień sercowy, leżący w centrum układu krwionośnego, lecz o ludzką uczuciowość, określaną właśnie jako serce.
 
Jolanta Tęcza-Ćwierz

Na jednym z kazań usłyszałam kiedyś zdanie: „Pan Bóg nie stworzył bubli”. Warto więc zobaczyć w sobie osobę niepowtarzalną i nieprzeciętną. Tymczasem każdy z nas ma tendencję do wewnętrznej krytyki: „To moja wina”, „Jestem do niczego”, „Jestem beznadziejny”, „Nie zasługuję na to”... Taki stosunek do samego siebie nie ma nic wspólnego z miłością. 

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS