logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jessica Hausner
Paradoks Cudów
materiał własny
 


Wywiad z Jessicą Hausner, która wyreżyserowała film pt. Lourdes, na ekranach polskich kin od 29 stycznia.

Dlaczego osadziła pani swój film w Lourdes?

Chciałam nakręcić film o cudzie. Cuda stanowią paradoks, pewien wyłom w logicznym cyklu życia i śmierci, zaś oczekiwanie cudu implikuje nadzieję, że wszystko się dobrze skończy i że ktoś nad nami czuwa. Długo szukałam odpowiedniej scenerii. Wybrałam Lourdes, bo chciałam podkreślić to, że pielgrzymi ruszają tam właśnie w nadziei na doświadczenie cudu. Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że cuda są na wskroś pozytywne - weźmy na przykład nagłe ozdrowienie paralityka. Jednak gdy zaczęłam zgłębiać historię takich wydarzeń, natrafiłam na przypadki, w których choroba powracała. Cud okazywał się ulotny. Odzwierciedlenie tego można odnaleźć w arbitralnych, przypadkowych aspektach naszego życia: niektóre rzeczy wydają nam się wspaniałe, wręcz cudowne, lecz z czasem okazują się okropne lub po prostu banalne.

W pani filmie cuda są kojarzone z ideą sukcesu...

To prawda. Ludzie, którzy doznają cudownego uzdrowienia często zadają sobie pytanie, czemu zawdzięczają swój "sukces" - czym sobie "zasłużyli" na ten cud. Warto próbować postępować jak dobry chrześcijanin, by zasłużyć na uleczenie, czy też może cuda są całkowicie przypadkowe? To bardzo istotny element mojego filmu: z jednej strony chorzy żyją nadzieją i postępują pod jej dyktando, a z drugiej nigdy nie mają pewności, że zostaną nagrodzeni. Gdy Christine doznaje cudownego uzdrowienia, natychmiast zadaje sobie pytanie: "Dlaczego ja?" - tym bardziej, że trafiła do Lourdes jako osoba niespecjalnie religijna. Zastanawia się, czy teraz oczekuje się po niej czegoś, co dowiedzie, że zasłużyła na tę łaskę.

Czy gdy zaczynała pani realizować ten projekt, instytucje religijne były nieufne w kwestii tego, jak ukaże pani w nim wiarę?

Odbyliśmy z Monsignorem Perrierem, biskupem Tarbes i Lourdes, wiele rozmów o tym, jak zostanie przedstawione sanktuarium. Przedyskutowaliśmy także zagadnienie cudów z teologami. Każdy człowiek zadaje sobie te pytania, a kościół ma nam na nie odpowiedzieć. Co ciekawe, katoliccy dygnitarze są świadomi ambiwalencji cudów. Kwestia "celu" życia jest centralnym elementem nie tylko mojego filmu, lecz także szeroko pojętej refleksji religijnej.

Niewiele filmów fabularnych rozgrywa się w Lourdes... Czy miała pani problemy ze zdobyciem zezwolenia na kręcenie tam zdjęć?

Odwiedziłam Lourdes kilkakrotnie, gdy szukałam plenerów. W toku długich przygotowań do filmu, doszłam do porozumienia z zarządcami sanktuarium i wreszcie, po roku, otrzymaliśmy zezwolenie.

To był pani pierwszy film zrealizowany we Francji. Jak do tego doszło?

Gdy postanowiłam kręcić w Lourdes po francusku, pomyślałam, że dzięki temu spojrzę na ten wszechświat dziewiczym okiem i że da mi to odpowiedni wobec dystans tego, co reprezentuje sobą Lourdes i co robią w nim ci ludzie...

Po ciasnym mieszkaniu z "Lovely Rita" i labiryncie "Hotelu", przyszło pani kręcić w Lourdes. Czy czuje pani jakiś specjalny pociąg do zamkniętych, niedostępnych przestrzeni i charakterystycznych miejsc?

O tak! Miejsce akcji i wystrój są dla mnie bardzo ważne, bo za ich pośrednictwem można wizualnie przedstawić dane społeczeństwo. W każdym filmie staram się znaleźć jakieś unikalne, odcięte od świata miejsce, które pomoże mi w zbudowaniu parabolicznej narracji... Potrzebuję zamkniętych przestrzeni i określonych strojów, bo oba te elementy pomagają mi w kształtowaniu opowieści. W "Hotelu" bohaterowie noszą hotelowe liberie, w "Lovely Rita" - mundurki szkolne, zaś w "Lourdes" mamy szaty Zakonu Kawalerów Maltańskich. Staram się ograniczać indywidualność swoich bohaterów, bo w moim zamierzeniu mają być raczej archetypami tworzącymi określony system społeczny lub religijny. Jestem świadoma tego, że sama żyję w obrębie takiego systemu, co ma wpływ na moją osobowość. Robię, lub odmawiam robienia tego, czego się ode mnie oczekuje, a to z kolei definiuje moją tożsamość. Jestem częścią społeczeństwa i odgrywam w nim swoją rolę. Czasem prowadzi to do napięć, gdy moje aspiracje mijają się z tym, co jest mi ono w stanie zaoferować. W tym filmie próbuję ukazać właśnie taki system, w którym każdy człowiek odgrywa jakąś rolę.


 
1 2 3  następna
Zobacz także
Przemysław Radzyński
Jeśli chodzi o odpowiedzialność za wizerunek małżeństwa i rodziny, to wychodzimy z założenia, że od tych, którym dużo dano, dużo też będzie się wymagać. Nam życie jakoś się układa. Nie sądziłem, że będę występował publicznie, raczej nie sprawia mi to przyjemności, ale jeśli Pan Bóg daje takie sytuacje, to nie fair byłoby Mu pokazywać figę.

O wchodzeniu w rodzicielstwo oraz o tym, jak w małżonku dostrzegać Boga i o modlitwie w małżeństwie w rozmowie z Przemysławem Radzyńskim opowiadają Ewa i Marcin Kiediowie.
 
Przemysław Radzyński
Powołanie to jest zawsze wydarzenie. Myśmy zredukowali powołanie do osobistych pragnień, rozeznania wewnętrznego, poszukiwania osobistego spełnienia, pewnych predyspozycji osobowych. To wszystko jest ważne, ale nie najważniejsze. Powołanie to jest łaska plus zadanie. 

O potwierdzaniu powołania na poszczególnych etapach seminaryjnej formacji, a także o wychodzeniu z seminarium z biskupem Grzegorzem Rysiem rozmawia Przemysław Radzyński
 
Małgorzata Pabis
Ewelina była zwykłą nastolatką, taką jak wiele innych. Któregoś dnia dowiedziała się, że jest bardzo, bardzo chora. Właściwie ciążył na niej wyrok, wyrok śmierci. Ewelina buntowała się, gdyż chciała żyć, cieszyć się, uczyć, tańczyć, śpiewać. Chciała żyć. Pytała Boga, dlaczego musi tak bardzo cierpieć...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS