logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Joanna Rachoń
Pięć kluczy do wolności
Szum z Nieba
 


W każdym razie nie zaszkodzi

Z tymi ciężarami przychodzimy do Tego, który w odpowiedzi na to wszystko, co – jak uważamy – tak nas upokarza, odpowiada słowami: „moc w słabości się doskonali”. Jego moc w naszej słabości, bo ten wymagający Bóg jest jednocześnie Bogiem miłosiernym. To znaczy z miłości szalonym. Im jesteś słabszy, tym On jest hojniejszy: w jej okazywaniu, w przebaczaniu, niestrudzony w podnoszeniu cię, w czekaniu na twoje: „Tak”. Nigdy nie odepchnie, nigdy cię nie upokorzy, nie chce, abyś musiał przed Nim udawać. Nie sposób opisać, jak kochanego, mądrego, czułego i konkretnego Boga odkrywamy my, posługujący, wraz z tymi, którzy przychodzą prosić o pomoc. Nawet wtedy, kiedy zdarza się, że ktoś na dzień dobry powie: „Nie mam już siły tak się męczyć, nie wiem, o co chodzi. Pomyślałem, że może modlitwa… że w każdym razie ona nie zaszkodzi”.

Że „w każdym razie nie zaszkodzi” zdarza się myśleć także posługującym, zwłaszcza na początku ich zaangażowania. Najczęściej jest to samoobrona przed poczuciem bezradności wobec spraw, z którymi przychodzą osoby do modlitwy. Bankructwa, zdrady, zabójstwa, kradzieże, aborcje, kłamstwa, przekleństwa, okultyzm, uzależnienia. Odrzucenia. Depresje. Nerwice. Manie prześladowcze. Brak miłości. Tacy też jesteśmy. Tacy przychodzimy do Jezusa, kiedy gdzieś w sercu zacznie świdrować ta obietnica, ta Jego moc, która potrzebuje naszej słabości, aby stawać się (w nas) doskonała. Kiedy już o mocy przestaniemy myśleć w kategoriach filmów science-fiction – rozumiemy, że to nie jest coś, co spływa jak w „Nieśmiertelnym”, kiedy Christopher Lambert stojąc na szczycie, patrzy w niebo i przeszywa go piorun z zaświatów, ze zwykłego faceta czyniąc faceta z misją. Zabawne, że my, chrześcijanie, myśląc o słowie „moc” tak niepostrzeżenie dajemy się wkręcić w myślenie o piorunach. Niepostrzeżenie też odmawiając realności – czyli mocy – słowom Jezusa.

Moc mocy nierówna

Na szczęście (dla nas) On się za to nie obraża. Powołując do tej a nie innej posługi, uczy coraz większego zaufania. Może nawet nie tyle Jemu, bo przecież On jest niezawodny, co sobie samym, Jemu ufającym. Kiedy potwierdza konkretem, że jest, prowadząc człowieka w modlitwie pięciu kluczy przez wydarzenia z jego własnego życia w taki sposób, żeby już więcej go nie deformowały. Bezradność w konfrontacji ze złem i z taktyką zła w życiu własnym lub drugiej osoby – jest normalną reakcją. Ale w sytuacji modlitwy pięciu kluczy stajemy wobec niej nie sami, lecz w obecności Jezusa.

Czy nie na tym polega każda modlitwa, że Duch modli się w nas? Przyjaciel Jezusa potrafi Go słuchać podczas słuchania drugiego człowieka. Nie jako specjalista od rozwiązywania problemów, nie jako terapeuta czy doradca – nawet jeśli nim jest. Tym bardziej nie jako pogromca duchów uzbrojony w tajemną wiedzę – jak czasem myślą o nas przychodzący. Staje uzbrojony wyłącznie w słuchanie Boga, swoje doświadczenie i charyzmaty, którymi On potwierdza jego posługę. Słucha uszami Jezusa, patrzy Jego oczami – a to znaczy m.in., że nie ocenia i jest dyskretny – bo jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, Jezus daje nam patrzeć swoimi oczami i słuchać swoimi uszami. Z jakiegoś powodu On potrzebuje to swoje słuchanie i patrzenie przepuścić przez naszą przemodloną wrażliwość i naszą – posługujących – oddaną Mu słabość, by móc działać cuda w życiu tego, kto przychodzi prosić Go o pomoc. I dla kogo od tego momentu zawsze zaczyna się nowe życie.

 
Zobacz także
Józef Augustyn SJ

W dzieciństwie chłopcy walczą o uwagę, życzliwość i przyjaźń swych ojców. Narzucają im się z różnymi drobnymi sprawami. One nie są dla nich ważne, to tylko pretekst, by zbliżyć się do taty, od czegoś zacząć rozmowę. A kiedy ojciec mówi: „Nie zawracaj mi głowy drobiazgami”, czują się odrzuceni, zranieni...

 
Piotr Kulesza
Jeśli spojrzymy na kuszenie Jezusa na pustyni, odkryjemy dokładnie taki sam mechanizm. Szatan prowokuje do walki ze sobą, wmawia wyczerpanemu postem Chrystusowi, że musi mu udowodnić swą mesjańską godność i zaciekle ponawia swoje dręczenie. Po pierwszej silnej pokusie przychodzi druga, później następna. Jezus nie daje się jednak sprowokować, odrzuca szatana dzięki zaufaniu do Ojca i oparciu się na Bożym Słowie.
 
Marcin Jakimowicz
„Spoczynek w Duchu” to nie teoretyczny, wyssany z palca problem. Nie pojedynczy casus pani Kazimiery, która zasnęła na modlitwie pod Wałbrzychem. „Spoczynki” zdarzają się dziś „hurtowo” na rekolekcjach prowadzonych dla gimnazjalistów czy oazowych rekolekcjach. Łatwo wylać dziecko z kąpielą.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS