logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Jan Jagiełka
Pieszczocha Boża
Obecni
 


 
Bł. Natalia Tułasiewicz
 
 Ojciec Święty liczy na to, że Polska współtworząc struktury Unii Europejskiej wniesie w nie swą kulturę, a przede wszystkim wiarę w Chrystusa i bogactwo chrześcijańskiego dziedzictwa. Bł. Natalia Tułasiewicz już w okresie II wojny światowej zrealizowała tę ideę. Dobrowolnie wyjechała do Niemiec, by wnieść Jezusa, chrześcijaństwo i piękne człowieczeństwo w życie zarówno robotnic polskich, i wywodzących się z innych narodowości, jak i Niemców, u których one pracowały. Uczyła się francuskiego, by głosić chrześcijańskie egzorty Francuzom. Niemcom, którzy nawet „Ojcze nasz” nie pamiętali, przypominała tę modlitwę w ich języku głosząc zarazem, kim jest dla niej Bóg. Miłowała własną Ojczyznę całą żarliwością duszy i modliła się za nią. Gdy na skutek działań wojennych zagrożona była polska państwowość, Natalia, nawiązując do słów Matki Najświętszej wypowiedzianych w Kanie Galilejskiej, prosiła Jezusa: „Ojczyzny nie mają!”. Narażając się na szykany ze strony hitlerowców, nie wypierała się swej narodowości, lecz z dumą mówiła: „Wir sind Polen!” („Jesteśmy Polakami”). Równocześnie daleka była od jakiegokolwiek nacjonalizmu czy szowinizmu; kochała i ceniła każdy naród i każdą kulturę. Czytała Pana Tadeusza, utwory Staffa i Żeromskiego, ale również dzieła Mauriaca, Le Bona, Heinego, Gräffa, Hertwiga, Tihaméra Tótha, Berdiajewa, Szekspira. Twierdziła, że mowa jest skarbem każdego narodu. Piękno jest zawsze pięknem, nawet jeśli pochodziło z kultury niemieckiego najeźdźcy. Nie zapominała, że każdy człowiek jest jej bliźnim i marzyła o chrześcijańskim uniwersalizmie.
 
Natalia Tułasiewicz urodziła się 9 kwietnia 1906 r. w Rzeszowie. Jej ojciec Adam był inspektorem Kontroli Skarbowej; matka, Natalia, pochodziła z rodziny Bromnik. Natalia miała dwie siostry: Halinę i Zofię oraz dwóch braci: Tadeusza i Józefa. W domu rodzinnym Tułasiewiczów panowała atmosfera głębokiej i wzajemnej miłości, patriotyzmu, a przede wszystkim pobożności. Natalia bardzo dużo zawdzięcza swej rodzinie i do końca życia była z nią mocno związana. Sama była dzieckiem wątłym i chorowitym, dokuczała jej gruźlica, która atakowała skórę, płuca, gruczoły limfatyczne; stała się ona przyczyną kilka ciężkich operacji. Z kolei choroba serca prowadziła do częstych omdleń. Pomimo wszystkich tych utrudnień była bardzo aktywna, przezwyciężając problemy zdrowotne mocą ducha i wiary.
 
W roku 1913 Natalia rozpoczęła edukację w Szkole Powszechnej w Kętach. Kiedy wraz z rodziną przeniosła się do Krakowa, uczęszczała tam, od roku 1915, do szkoły Sióstr Klarysek przy kościele św. Andrzeja. Od roku szkolnego 1917/1918 była uczennicą I Prywatnego Gimnazjum Żeńskiego, zaś trzy lata później – Państwowego Gimnazjum Żeńskiego. Uczyła się bardzo dobrze. Kiedyś napisała w swym dzienniku: „Kocham książki, jak kocham muzykę, teatr, jak kocham przyrodę. (...) muzyka i książka idą razem. Książka odradza mnie duchowo, (...) przypomina ciągle, że duch nie zna zmęczenia, że znużenie ogarnia tylko ciało (...). Muzyka w moim życiu duchowym czyni ład”. W dzieciństwie brat Natalii, Tadeusz, pobierał lekcje gry na wiolonczeli, ona zaś na skrzypcach.
 
W roku 1921 cała rodzina przeniosła się do Poznania, gdzie Natalia uczęszczała do prywatnego Gimnazjum Sióstr Urszulanek; uznawana tam była za „perłę i dobrego ducha szkoły”. Kiedy rodzice z powodu trudności finansowych chcieli przenieść ją do gimnazjum państwowego, siostry ceniąc sobie dobry jej wpływ na środowisko szkolne – zwolniły ją z obowiązkowych opłat.
 
Gimnazjum Natalia ukończyła w 1926 r., a następnie podjęła studia na kierunku filologia polska w Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Ukończyła je w roku 1931, uzyskując tytuł magistra na podstawie pracy zatytułowanej Mickiewicz a muzyka. Mocno związana ze sztuką, podkreślała, że piękno sztuki sublimuje życie wewnętrzne. Trawiona głodem świętości i piękna, marzyła – niczym teocentryczna humanistka – o dobie chrześcijańskiego renesansu.
 
Już w okresie nauki w gimnazjum Natalia związana była z Sodalicją Mariańską. W czasie studiów wygłaszała na sodalicyjnych spotkaniach referaty na temat duchowości i świętości w życiu codziennym. Żyjąc w komunii z Bogiem podkreślała, iż rozwój życia duchowego jest dla niej najważniejszy: „Bóg żyje namacalnie w człowieku, który Mu w sercu mieszkanie daje (...). Co dzień w ofiarowaniu Mszy św. poddaję Mu wszystko – każdą myśl, najdrobniejszy uczynek, każde pragnienie, wszystkie troski. Czyż dziwić się można, że to w ciągu dnia wraca do mnie uchrystusowione, dobre i błogosławione?” Chciała iść przez życie ścieżką Pańską, poddając całkowicie swą wolę woli Bożej. Porównywała siebie do jednego z członków wszechświatowej orkiestry, której Dyrygentem jest Bóg. Każdy w tej orkiestrze ma swoje miejsce, którego wielkość polega na posłuszeństwie Dyrygentowi.
 
 
 
1 2 3  następna
Zobacz także
Tadeusz Pulcyn

„Prawie ciągle był Bogiem zajęty” – mówił 20 września 1895 roku na Wa­welu nad grobem abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego ks. Józef Pel­czar, profesor UJ, późniejszy biskup przemyski. W 1921 roku trumnę z ciałem Felińskiego przeniesiono do katedry św. Jana w Warszawie, gdzie po 16 miesiącach sprawowania urzędu metropolity w latach 1862-1863 został przez cara Aleksandra II skazany na banicję. Jego późniejszy na­stępca, Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński, wielokrotnie powtarzał war­szawiakom: „Zejdźcie do podziemi [katedry], tam leży człowiek, o którym mówiono, że przegrał, a to jest zwycięzca”.

 
Tadeusz Pulcyn
Przyszli jak zwykle nocą. W małym pokoiku w domu przy via Santa Maria degli Anieli panował mrok i na wyciągnięcie ręki nie było nic widać, ale oni poruszali się tak, jakby byli u siebie. Zbliżyli się do łóżka, w którym spał o. Pio. Tłum postaci, ciemniejszy niż otaczająca ciemność, stłoczył się nad jego głową. Zaczęli coś szeptać mu na ucho, obiecywać, przekonywać, perswadować...
 
Tadeusz Pulcyn
„Pasja miłości” to stan, w którym dusza do tego stopnia daje się ogarnąć płomieniem Bożej miłości, że przenika on ludzką istotę do głębi, na co człowiek daje pełne zezwolenie. Św. Jan pisze przy tym o „Bożym dotknięciu”, które może temu doświadczeniu towarzyszyć. Nie wszystkie „Boże dotknięcia” są takie same...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS