logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Salij OP
Pogromczyni złych mocy
Idziemy
 
fot. StockSnap, Church | Pixabay (cc)


Niezwykłe treści kryją w sobie słowa, jakie Elżbieta wypowiedziała do Maryi: "Błogosławiona jesteś między niewiastami"! Słowa te pochodzą ze Starego Testamentu. Dwa razy zostały tam wypowiedziane, dwukrotnie w znamiennych okolicznościach.
 
Mianowicie w jednym i drugim przypadku tymi słowami uczczone zostały kobiety, które miały odwagę z narażeniem własnego życia zabić wodza wojsk nieprzyjacielskich, śmiertelnie zagrażającego ludowi Bożemu.
 
Po raz pierwszy na słowa te – „Błogosławiona jesteś między niewiastami” – zasłużyła dzielna Jael, która zwabiła do swojego namiotu Siserę, wodza wojsk kananejskich, a kiedy ten zasnął, przebiła mu głowę palem od namiotu. Czytamy w Księdze Sędziów, że Debora i Barak śpiewali potem: „Niech Jael będzie błogosławiona wśród niewiast, wśród niewiast żyjących w namiotach niech będzie błogosławiona” (Sdz 5,24).
 
Drugi raz na podobne słowa zasłużyła sobie dzielna Judyta. Oblężone przez nieprzyjaciół miasto już padało z wycieńczenia i wszyscy utracili nadzieję na jego ocalenie. Wtedy Judyta uzbroiła się wiarą w moc Bożą, udało się jej dotrzeć do wodza wojsk nieprzyjacielskich, Holofernesa, i wróciła do miasta z jego głową w worku. Ozjasz, jeden z przywódców oblężonego miasta, błogosławił wówczas Judytę: „Błogosławiona jesteś, córko, przez Boga Najwyższego spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi” (Jdt 13,18).
 
Po raz trzeci te słowa – „Błogosławiona jesteś między niewiastami” – wypowiedziane zostały właśnie do Maryi. Dlaczego właśnie do Niej – do cichej i skromnej Dziewczyny z Nazaretu – skierowano słowa, na które dotąd zasłużyły sobie jedynie dzielna Jael i dzielna Judyta? Mimo woli nasuwa się pytanie: Gdzież ten wódz nieprzyjaciół, przed którym obroniła nas Maryja, skoro Elżbieta błogosławi Ją tymi samymi słowami, na które zasłużyła pogromczyni Sisery, Jael, oraz Judyta, która zadała śmiertelny cios Holofernesowi?
 
Otóż Maryję Bóg powołał do walki już nie z jakimś tam Siserą czy Holofernesem. Postawił Ją przeciwko temu naszemu nieprzyjacielowi, który doprowadził do grzechu naszych prarodziców. To właśnie o Niej mówi proroctwo wypowiedziane przeciwko szatanowi (nieraz nazywane protoewangelią), jakie znajduje się w trzecim rozdziale Księgi Rodzaju: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a Niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a Potomstwo Jej: Ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3,15).
 
Warto przypomnieć, że również sam Pan Jezus wskazał na swoją Matkę, że to właśnie Ona jest tą Niewiastą, która została obiecana nam zaraz po upadku naszych prarodziców – On sam zaś jest tym Potomkiem Niewiasty, który miał zmiażdżyć, i rzeczywiście zmiażdżył, głowę naszemu największemu i ostatecznemu nieprzyjacielowi. To właśnie dlatego w dwóch kluczowych momentach swojego życia – mianowicie w Kanie Galilejskiej, na samym początku swojej publicznej działalności oraz u jej końca, kiedy był już przybity do Krzyża – Jezus mówi do swojej Matki: „Niewiasto”. W ustach innego syna i w odniesieniu do innej matki to słowo mogłoby nawet wyrażać brak szacunku. Ale Maryja jest Niewiastą w najwyższym tego słowa znaczeniu, błogosławioną między niewiastami, wybraną przez Boga do walki przeciwko Wężowi starodawnemu, naszemu największemu wrogowi. Wyraz „Niewiasta”, wypowiedziany przez Jezusa do własnej Matki, wyraża jedyne w dziejach świata powołanie, do jakiego Maryja została wezwana.
 
Nowa Ewa
 
Zauważmy, bo to naprawdę intrygujące: Dlaczego pierwsza w Piśmie Świętym zapowiedź Zbawiciela tak koncentruje się na Jego Matce?: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a Niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a Potomstwo Jej”. I drugi szczegół zauważmy: mówi się tu o Potomstwie, nie tylko o Potomku.
 
W liście apostolskim Mulieris dignitatem, 11, święty Jan Paweł II przywołuje wczesnochrześcijańską intuicję, że proroctwo to jest zapowiedzią nowej ludzkości. Już apostoł Paweł napisał, że Zbawiciel jest nowym Adamem: „Jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni. Stał się pierwszy człowiek, Adam, duszą żyjącą, a ostatni Adam duchem ożywiającym” (1 Kor 15,22.45). Kim zaś będzie ta nowa ludzkość, zostanie to później wyjaśnione w prologu Ewangelii Jana: To ci, „którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili”.
 
„Ewa – uczy Jan Paweł II we wspomnianym liście – jako matka wszystkich żyjących jest świadkiem biblijnego początku, w którym zawiera się prawda o stworzeniu człowieka na obraz i podobieństwo Boga, i prawda o grzechu pierworodnym. Maryja jest świadkiem nowego początku i nowego stworzenia. Więcej, Ona sama, jako pierwsza odkupiona w dziejach zbawienia, jest nowym stworzeniem: jest łaski pełna. Trudno byłoby pojąć, dlaczego słowa protoewangelii tak mocno uwydatniają Niewiastę, gdyby się nie przyjęło, że w Niej ma swój początek nowe i ostateczne Przymierze Boga z ludzkością, Przymierze w odkupieńczej Krwi Chrystusa”.
 
Zło nie jest partnerem
 
W encyklice Redemptoris Mater, 11, medytując nad tym samym proroctwem, Jan Paweł II zauważa: „Zwycięstwo Syna Niewiasty nie dokona się bez ciężkiej walki, która ma wypełnić całe ludzkie dzieje. Nieprzyjaźń zapowiedziana na początku, zostaje potwierdzona w Apokalipsie, która jest księgą spraw ostatecznych Kościoła i świata, gdzie znowu powraca znak Niewiasty, tym razem «obleczonej w słońce». Maryja, Matka Słowa Wcielonego, zostaje wprowadzona w samo centrum owego zmagania, jakie towarzyszy dziejom ludzkości na ziemi, a zarazem dziejom zbawienia”.
 
Jeśli trzymamy się mocno Pana Jezusa – nie bójmy się szatana. Niech raczej on nas się boi!
Nie sądźmy jednak, że Syn Boży w tym celu stał się jednym z nas, żeby stanąć do walki z siłami ciemności. Dla Syna Bożego zły duch nie jest żadnym partnerem do walki. Samo Jego pojawienie się wzbudzało lęk w duchach nieczystych (por. Mt 8,29). Ewangelia powiada, że On po prostu „wypędzał je słowem” (Mt 8,16; 9,33), „rozkazywał im surowo” (Mk 1,25). Jeden raz nawet wypędził złego ducha z dziewczyny przebywającej gdzieś daleko, na samą tylko prośbę jej matki (Mk 7,29).
 
Owszem, Pan Jezus podjął wezwanie do walnej rozprawy, jakie w Wielki Piątek rzucił Mu szatan. Jezus z własnej woli zgodził się wówczas wyjść naprzeciw tej nienawiści, niesprawiedliwości, okrucieństwu, szyderstwom i całej złej woli, których tyle na naszej ziemi, a które w Wielki Piątek rozszalały się na górze Golgota. Zło postanowiło wówczas pokazać, że to ono rządzi naszym światem. Postanowiło udowodnić, że o miłości mogą sobie ludzie mówić, ale ostatecznym horyzontem ludzkiego losu i tak jest rozpacz i przekleństwo.
 
Otóż ukrzyżowany Jezus z szatanem wcale nie walczył. On wtedy po prostu był sobą. Nawet w straszliwych cierpieniach, wśród szyderstw ze strony otaczających Go wrogów, doświadczając niewyobrażalnych ciemności, z wnętrza których wołał: „Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” – Jezus był cały ogarnięty miłością. Nawet za własnych morderców się modlił. Ostatecznie udowodnił, że jednak miłość jest większa, że jest większa bezapelacyjnie.
 
Odtąd sama obecność Pana Jezusa wzbudza w złych duchach panikę. Przeczytajmy zapis świętej siostry Faustyny z 9 sierpnia 1934 roku: „Po skończonej adoracji, w połowie drogi do celi obstąpiło mnie mnóstwo psów czarnych, wielkich, skacząc i wyjąc, chcąc mnie poszarpać w kawałki. Spostrzegłam, że nie są to psy, ale szatani. Jeden z nich przemówił ze złością: Za to, żeś nam odebrała tej nocy tyle dusz, to my cię poszarpiemy w kawałki. – Odpowiedziałam, że jeżeli taka jest wola Boga najmiłosierniejszego, to szarpcie mnie w kawałki, bo na to słusznie zasłużyłam, bo jestem najnędzniejsza z grzeszników, a Bóg jest zawsze święty, sprawiedliwy i nieskończenie miłosierny. – Na te słowa odpowiedzieli wszyscy razem szatani: Uciekajmy, bo nie jest sama, ale jest z nią Wszechmocny. – I znikły jako pył, jako szum z drogi, a ja spokojnie, kończąc Te Deum, szłam do celi rozważając nieskończone i niezgłębione miłosierdzie Boże”.
 
Nie wolno nam lekceważyć szatana, bo jest on potężny, a inteligencją na pewno mu nie dorównamy. Zarazem – jeśli trzymamy się mocno Pana Jezusa – nie bójmy się go. Niech raczej on nas się boi!
 
Jak wojsko uszykowane do boju
 
Pan Jezus jest Zwycięzcą śmierci, piekła i szatana – zrozumiałe zatem, że słudzy ciemności starannie Go unikają. Ale one uciekają nawet przed świętą Faustyną, a nawet przede mną i przed tobą, ilekroć prawdziwie możemy powtórzyć za apostołem Pawłem: „Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20). O ileż bardziej diabeł i jego aniołowie muszą się lękać świętości Matki Najświętszej – niepokalanej od pierwszego momentu swojego istnienia, najdosłowniej bezgrzesznej, dziewiczej Matki Syna Bożego! W jak wielką panikę muszą popadać duchy nieczyste, ilekroć poczują obecność tej Jedynej, która na Kalwarii całą sobą włączała się w ofiarę, jaką Jej Syn składał za grzechy całego świata!
 
W Pieśni nad pieśniami aż dwukrotnie zachwyty nad urodą Oblubienicy kończą się uwagą, że jest ona „groźna jak zbrojne zastępy” (Pnp 6,4 i 10). Św. Hieronim oddał ten zwrot jeszcze mocniej: że jest ona „straszliwa jak wojsko uszykowane do boju” (terribilis ut castrorum acies ordinata). Ten motyw pobożności maryjnej, dawniej bardzo popularny, dzisiaj wydaje się raczej zapomniany. Wystarczy pod tym kątem przeglądać staropolskie pieśni i kazania maryjne, a znajdziemy takie sformułowania, że „nieprzyjaciół samym Imienia Twojego wezwaniem odpędzasz” itp.
 
Kilkanaście lat po zwycięskiej obronie Jasnej Góry ukazał się duży poemat pt. Oblężenie Jasnej Góry Częstochowskiej, w którym Pani Jasnogórska przedstawiona jest jako groźna Bojowniczka, straszliwa dla tych, którzy chcą skrzywdzić jej dzieci. Oto Matka Boska jakby zstępuje z obrazu i obchodzi mury swojej oblężonej przez Szwedów twierdzy:
 
Nic nie mówiła, a przecie tak sroga
Była i taka od Jej twarzy trwoga
Na wojsko biła, że drudzy padali
I od Jej wzroku zaraz umierali;
Drudzy twarz, kędy chodziła schylali
Albo czapkami oczy zasłaniali.
 
Nie jest to jedyna forma Jej potężnej interwencji. W utworze wykorzystany został na przykład popularny w ikonografii motyw opiekuńczego płaszcza, którym Matka Boża osłaniała oblężonych:
 
A gdzie najbardziej strzelano z armaty,
Tam zasłaniała ściany krajem szaty.
Ani z żelaza ni z miedzi ulane
Ni z dyamentu baszty wykowane
Nigdy takowej twardości nie miały,
Jak te, które się szaty dotykały
Niebieskiej Pani, pod którą w pokoju
Stały i najmniej nie bały się boju.
 
Potop szwedzki był wydarzeniem proroczym, w którym Polacy na całe wieki otrzymali wytyczną postępowania na sytuacje po ludzku beznadziejne. Dopóki trwa Jasna Góra, ta polska arka Noego, nie wolno nam wątpić w ratunek i odrodzenie.

Jacek Salij OP
 
Idziemy nr 36 (468), 7 września 2014 r. 
 
Zobacz także
Fr. Justin
Jak można uzasadnić wiarę we wniebowzięcie Maryi?
 
ks. Wojciech Przybylski

Wielu wierzących swoją przynależność do parafii traktuje na zasadzie kogoś, kto siedzi w wygodnym fotelu, patrzy i krytykuje. I na tym ich rola się kończy. Pozycja wygodna, nic nie kosztuje. Parafia jest dla nich czymś odległym, nie identyfikują się z nią. Słaba wiara, która korzeniami sięga rodzinnego domu, religijne lenistwo, obojętność, krytyka, za którą stoi przykrywanie swoich słabości, brak wiedzy religijnej, pogląd, że parafia to sprawa księży, traktowanie parafii jak firmy usługowej: daję i żądam, wymagam - oto niektóre powody braku identyfikacji. 

 
ks. Edward Staniek
Jedna z najboleśniejszych ran współczesnego człowieka to niezwykle częste rozdarcie serc, które Bóg złączył. Rana rozwodów. Krwawiąca, paraliżująca ruchy jednej i drugiej strony, a przede wszystkim raniąca serca dzieci. W spotkaniu serc męża i żony Bóg uczynił gniazdo bezpieczeństwa dla ich dzieci. One tu się poczynają, tu wzrastają, tu wychowują, aż do pełnej samodzielności.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS