logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Sławomir Zatwardnicki
Pokusa fundamentalizmu biblijnego
Kwartalnik Homo Dei
 


Lektura fundamentalistyczna w perspektywie rozumu i wiary
 
Ramy dla charakterystyki i oceny fundamentalistycznej interpretacji Pisma Świętego z perspektywy wiary i rozumu sporządzono w niniejszym artykule na podstawie jednego numeru adhortacji apostolskiej Benedykta XVI Verbum Domini, poświęconego interesującemu nas problemowi [23]. Zostały one wypełnione treścią zaczerpniętą z dostępnej literatury w języku polskim, przy czym oczywiście szczególną uwagę zwrócono na dokument Papieskiej Komisji Biblijnej, do którego wspomniana adhortacja się odwołuje.
 
Właśnie Interpretacja Biblii w Kościele, maksymalnie otwarta na pozytywne strony nowych metod i podejść egzegetycznych, staje się nieprzejednana, jeśli chodzi o lekturę fundamentalistyczną [24]. Postarano się przy tym uniknąć pewnego uproszczenia, którego w jakimś stopniu dokonali twórcy kościelnych dokumentów, a które powtarza się niemal w każdej pozycji dotyczącej interesującego nas tematu: to stereotyp antynaukowości fundamentalizmu, co zresztą nie sprawi, iż ostateczny wniosek co do analizowanego zjawiska się zmieni.
 
Dysharmonia między rozumem i wiarą
 
Jeśli nie jest pokusą fundamentalizmu całkowite odrzucenie rozumu, to jest nią na pewno położenie tak silnego akcentu na wiarę, że równowaga między nią a rozumem zostaje zachwiana. Problem to stary jak świat – relacja rozumu i wiary – tyle że w tym przypadku, w reakcji na współczesne roszczenia rozumu, odrzucającego wszystko, co nadprzyrodzone, wahadło fundamentalizmu wychyla się w stronę antyintelektualizmu. Wylawszy dziecko (rozum) z kąpielą, fundamentalizm staje się podatny na pływanie w irracjonalizmie.
 
W podejściu do Biblii irracjonalizm taki polegać będzie na tym, że odrzuciwszy wpierw metodę historyczno-krytyczną w egzegezie biblijnej, wszelki wysiłek naukowy w badaniach Biblii traktuje się jako niepotrzebny (czytaj: niebezpieczny), zakładając, że Biblia może być rozumiana ot tak po prostu.
 
Jeżeli szesnastowieczni reformatorzy musieli wyrwać Biblię z pewnego rodzaju kościelnej tyranii, to ich dwudziestowieczni naśladowcy muszą wyrwać Biblię z tyranii uczonych. Problemem jest dzisiaj nie elita kościelna, która określa sens Pisma, ale elita akademicka [25] – uważają fundamentaliści, którym należy bez oporów przyznać rację, jeśli idzie o „zafiksowanie się” współczesnej egzegezy na punkcie naukowych zasad egzegetycznych z pominięciem zasad teologicznych [26], ale stanowczo nie wolno pozwolić na wyciągnięcie wniosków, jakoby Biblia nie potrzebowała naukowej interpretacji (stanowiłaby zatem, według fundamentalistów, jakiś cudowny wyjątek w regule potrzeby badań starożytnej literatury).
 
Ale myliłby się ten, kto w fundamentalistach chciałby widzieć przeciwników nauki en bloc! Wręcz przeciwnie, fundamentalista stanowi typowe dziecko współczesności, które nie wyobraża sobie prawdy niemożliwej do udowodnienia metodami empirycznymi; tak że gdy z jednej strony będzie próbował bronić starożytnych kosmogonii, jako że znajdują się one w Biblii, to z drugiej wykaże się niesamowitym zacięciem w tłumaczeniu wydarzeń nadprzyrodzonych naukami przyrodniczymi, byle dowieść prawdziwości Biblii; co tam, że w tej metodzie gubi się wymiar wiary!
 
Fundamentalista usiłuje stwierdzić, że tekst jest dokładnym zapisem naukowym; jednak ceną za takie podejście jest obalenie cudu w samym procesie wykazania jego autentyczności [27]. Zauważmy to ciekawe połączenie: odrzucenie naukowych metod w badaniu Biblii z wykorzystywaniem osiągnięć nauk przyrodniczych w tłumaczeniu faktów nadprzyrodzonych, a do tego realizacja misji ewangelizacyjnej w świecie przy użyciu najnowszych technologii (kazus telekaznodziejów) – fundamentalista jest nie jakimś egzotycznym okazem archaicznego myślenia, ale raczej dzieckiem swojej epoki.
 
Warto z kolei zwrócić uwagę na to, że to zaufanie do nauki wąsko pojmowanej nie idzie w parze z wiarą w ludzki rozum. Ale może w przypadku fundamentalisty nawet nie tyle chodzi o przeciwstawienie wiary rozumowi, co o postawienie ponad wszystkim Biblii, odczytywanej w charakterystyczny i na pewno nierozumny sposób.
 
Brzemienne w skutki jest to aprioryczne postawienie na fundamentalistycznie rozumianą lekturę Biblii – kto spotkał w swoim życiu osoby poddane wpływom fundamentalizmu, ten na pewno zgodzi się z następującą mocną oceną: Fundamentalizm zachęca, nie mówiąc o tym, do pewnej formy samobójstwa myśli. Wprowadza do życia fałszywą pewność, ponieważ nieświadomie myli ludzkie ograniczenia biblijnego orędzia z Boską treścią tegoż orędzia [28].
 
Jak wytłumaczyć ten lęk fundamentalizmu przed rozumem? Narzucają się oczywiście tłumaczenia mechanizmami psychologicznymi, ale odpierając tę pokusę, zwróćmy uwagę tylko na to, że u podstawy okopania się na pozycjach wiary walczącej z rozumem znajduje się założenie filozoficzne, które można by określić nazwą fideizmu; ale może lepiej należałoby nazwać taką postawę ideologiczną, trudno bowiem sądzić, że silna wiara bałaby się krytycznych badań naukowych.
 
Kościół zwraca uwagę na harmonię rozumu i wiary: Z jednej strony, potrzebna jest wiara, która zachowując właściwą relację z prawym rozumem, nie przerodzi się nigdy w fideizm. [...] Z drugiej strony, potrzebny jest rozum, który badając obecne w Biblii elementy historyczne, będzie otwarty i nie odrzuci a priori wszystkiego, co przekracza jego miarę [29].
 
Tyle tylko, że taka argumentacja – mówiąc językiem kolokwialnym – trafia kulą w płot, bowiem źródła fundamentalistycznego fideizmu trzeba szukać w rozumieniu natchnienia biblijnego – to właśnie werbalne natchnienie Biblii, przyjmowane przez fundamentalistów, prowadzi ich do uznania absolutnej wartości każdej biblijnej wypowiedzi; a z Bogiem przecież się nie dyskutuje.
 
Biblia postawiona przeciw zdrowemu rozsądkowi musi z nim wygrać! Fundamentalista wytrzyma posądzenie go o brak rozsądku, byleby uszczerbku nie doznał autorytet Biblii. Że to niepotrzebna alternatywa? Owszem, ale dualizm fundamentalistycznego świata nie pozwala mu z niej zrezygnować.
 
Brak szacunku dla autentycznej natury świętego tekstu
 
Fundamentaliści w swoim traktowaniu Pisma Świętego są podobni do muzułmanów, przekonanych, że Koran został podyktowany bezpośrednio przez Boga. A przecież literatura biblijna, mimo że spisana pod natchnieniem Ducha (a więc Boga mająca za Autora), powstawała we wspólnocie ludu Bożego, i jako że jest spisana przez ludzi, na sposób ludzki, również człowieka ma za autora.
 
Nieuwzględnienie tej podwójnej, Bosko-ludzkiej natury jest brakiem szacunku wobec świętego tekstu, a nawet szerzej: wobec Bożej ekonomii zbawienia, próbuje bowiem eliminować czynnik ludzki, niezbędny przecież we współpracy Boga z człowiekiem. Nietrudno usłyszeć w takim podejściu echo reformacyjnego sola gratia.
 
____________________________________________
Przypisy:
 
[23] Por. Benedykt XVI, Verbum Domini, nr 44.
[24] Por. IBwK I, F (EB 1381–1390) oraz IBwK, Zakończenie (EB 1556)..
[25] M. Corner, Fundamentalizm, dz. cyt., s. 226.
[26] Por. S. Zatwardnicki, Egzegeza zdrowieje od głowy. Benedykta XVI troska o interpretację Pisma Świętego, „Przegląd Powszechny” nr 1 (1085) 2012, s. 111–119.
[27] M. Corner, Fundamentalizm, dz. cyt., s. 226.
[28] IBwK I, F (EB 1390).
[29] Benedykt XVI, Verbum Domini, nr 36.
 
 
Zobacz także
Dariusz Piórkowski SJ
Spotkanie Zmartwychwstałego Pana z uczniami nad Morzem Tyberiadzkim w Ewangelii św. Jana pozwala się zinterpretować na wiele sposobów. Na przykład, można na nie spojrzeć od strony wysiłków, jakie Jezus musiał podjąć, aby przywrócić wiarę i nadzieję w swoich uczniach. Albo za pomocą jakich znaków apostołowie rozpoznali swego Mistrza. W końcu ta poruszająca scena dyskretnie odsłania dwie istotne cechy ucznia Chrystusa ucieleśnione w Piotrze i w Umiłowanym Uczniu.
 
Jacek Prusak SJ
Wyobraźmy sobie, że przyjaźń nigdy nie boli. Jakby wtedy wyglądała? Sztucznie i sterylnie. Byłaby to przyjaźń między ludźmi, którzy bojąc się być blisko siebie, oglądają siebie przez szybę, aby się nie zranić. Ale wtedy, nie chcąc się wystawić na ryzyko bólu i cierpienia, skazaliby się na samotność we dwoje. Przyjaźnie muszą boleć, bo tworzą je ludzie. 
 
Anna Pudlarz

Dlaczego tak ważne jest, abyśmy trwali w naszym „tu i teraz”, a nie rozpamiętywali przeszłości lub nie uciekali do przyszłości? Ponieważ tylko „tu i teraz” mogę usłyszeć, co mówi do mnie Bóg, do czego zaprasza mnie dzisiaj w konkrecie mojego życia. Warto szukać Boga w teraźniejszości i pytać: „Panie, czego Ty dzisiaj dla mnie pragniesz?”.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS