logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Janusz Nagórny
Pokusa kłamie
 


Czy te wyliczone przez św. Jana pożądliwości: pożądliwość ciała, oczu i pycha życia nie stały się jakimś istotnym wymiarem współczesnej kultury, zwłaszcza kultury masowej?

To jeden z ważnych wątków naszej rozmowy na temat pokusy. Wydaje się, że nie wystarczy stwierdzić, że człowiek jest dzisiaj bardziej narażony na pokusy już nie tylko odejścia od Boga, z drogi Jego przykazań, ale także pokusy zagubienia, a nawet zatracenia samego siebie. Choć taka jest prawda, to nie jest to cała prawda. Odwołując się do współczesnego zjawiska utraty poczucia grzechu, chciałbym podkreślić, że jeśli człowiek nie widzi już grzechu, to i pokusy do grzechu nie odczytuje jako czegoś, co go pomniejsza, niszczy – także w relacji do Boga i do ludzi, a pośrednio do świata materialnego. Dla wielu ludzi każda pokusa jawi się jedynie jako „okazja”, a przecież – tak mówią – trzeba korzystać z okazji, bo może się więcej nie nadarzyć. Takie zbanalizowanie pokusy sprawia, że staje się ona jeszcze bardziej groźna dla człowieka.

Im bardziej człowiek uważa siebie za mocniejszego, im bardziej chce zapanować nad światem i nad innymi ludźmi, tym bardziej staje się podatny na różnego rodzaju pokusy, zwłaszcza pokusy władzy i pieniądza, a także pokusy technologicznej władzy nad życiem ludzkim. Podatność współczesnego człowieka na pokusy wiązałbym także z kryzysem moralnym, dotykającym prawie wszystkich sfer życia ludzkiego. Dotyczy to zwłaszcza ludzi, którzy żyją powierzchownie i nie zastanawiają się nad sensem własnego życia.

Przesadna wiara w człowieka, w jego nieomylność, nabrała dzisiaj charakteru bałwochwalczego; jest to rodzaj „kultu człowieka” („antropolatrii”), który płynie z absolutyzacji ludzkiej wolności. W imię fałszywie pojętej wolności człowiek odbiera pokusy, jakie niesie dzisiejszy świat, w sposób zaślepiony: jako rzekome szanse, podczas gdy faktycznie rodzą one zniewolenie i niszczą relacje miłości. W ten sposób człowiek staje się jeszcze bardziej podatny na wszelkie pokusy płynące ze świata.


Jak to jest z tą pokusą płynącą od świata? Przecież świat sam w sobie nie jest zły. Ksiądz Profesor w swojej książce „Posłannictwo chrześcijan w świecie” napisał, że „świat jest tym darem, który jako rodzaj dziedzictwa został mu [człowiekowi – przyp. P.F] powierzony przez Boga”. Dlaczego mimo to stanowi on dla nas źródło pokusy?

Tak, świat jest darem Boga Stwórcy i my chrześcijanie jesteśmy posłani do tego świata. Ale sens tego posłania ukazuje modlitwa arcykapłańska Chrystusa: „Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego [...] Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem” (J 17,15.18). Nowy Testament ukazuje wyraźnie, że świat ma charakter ambiwalentny: jest dobry, ale jest w nim obecne także zło. Ewangelie synoptyczne, a jeszcze bardziej pisma św. Jana, prezentują specyficzne pojęcie świata; jest to świat, który nie zna Boga, sprzeciwia się Jezusowi i przeciwstawia prawdzie. Księciem tego świata jest szatan (por. Rz 16,20), nazwany nawet „bogiem tego świata” (por. 2 Kor 4,4).

To ze względu na grzech pierworodny świat stał się źródłem pokusy. Właśnie dlatego, że człowiek jest wewnętrznie rozdarty, świat może być dla niego zagrożeniem. Wartości tego świata mogą bowiem przesłonić zarówno Boga, jak i drugiego człowieka, mogą też prowadzić do zagubienia własnej godności. Warto przypomnieć słowa św. Augustyna: „Świat jest zły o tyle, o ile są źli ludzie, dla których ważniejszy jest świat niż Bóg” (Sermo 95,5). Nie w samych rzeczach leży zło, lecz w ich niewłaściwym użyciu.


W teologii moralnej mówi się także o tym, że człowiek może kusić Pana Boga. Jak należy to rozumieć?

To kuszenie Boga jest rodzajem grzechu przeciwko wierze, a zwłaszcza przeciwko nadziei. Człowiek w takiej sytuacji uważa, że może Boga poddawać próbie, żądając od Niego pewnych znaków potwierdzenia Jego obecności i Jego woli lub zanegowania jakiegoś wyboru życiowego. Takim postawom towarzyszy często nastawienie magiczne. Kuszeniem Boga może być też żądanie od Boga ukarania kogoś jako grzesznika (lub ewentualne pretensje, że tego nie uczynił). Za szczególnie obraźliwe kuszenie Boga uznałbym sytuację, kiedy ktoś modli się o to, by nie uległ pokusie, a jednocześnie szuka dobrowolnie sytuacji rodzącej pokusy. Kiedy zanika prawdziwa bojaźń Boża, kiedy człowiek łatwo spoufala się z Bogiem, łatwiej ulega pokusie takiego właśnie podejścia do Boga.

 
Zobacz także
Fr. Justin
Bardzo zdziwiło mnie, gdy ktoś powiedział, że Kościół nakłada jeszcze ekskomunikę, np. na matkę, która targnie się na życie dziecka nie narodzonego.
 
Marcin Jakimowicz

Z krzyżem jest trochę tak jak z drogą do Santiago. To nie my pokonujemy drogę, ale ona nas. Nie my radzimy sobie z cierpieniem, tylko ono sobie z nami. Z tym natychmiastowym błogosławieniem krzyża trzeba być bardzo ostrożnym. Bo to zazwyczaj pójście na skróty, nieudolne przeskoczenie nad etapami buntu i krzyku.

 
Małgorzata Tadrzak-Mazurek, ks. Andrzej Godyń SDB

Zrozumienie pojawia się w miarę dojrzewania, w miarę życia tym, co się otrzymało. Gdybyśmy chcieli wszystkich przygotować perfekcyjnie, to niewielu byśmy dopuścili do sakramentów. Kandydata przygotowuje się tylko do pewnego etapu, a sakrament to nie egzamin, ale zaledwie wejście w pewne wydarzenie wiary.

 

Z ks. prof. Krzysztofem Pawliną – rektorem Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie, wikariuszem biskupa ds. formacji duchowieństwa, rozmawiają Małgorzata Tadrzak-Mazurek, ks. Andrzej Godyń SDB

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS