logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Janusz Mastalski
Pokusy kapłańskie
Wydawnictwo Homo Dei
 


Wydawca: Homo Dei
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-62579-07-5
Format: 176x250
Stron: 272
Rodzaj okładki: miękka

 
Kup tą książkę

 


Geneza pokusy wielkości

Zarozumiałość jest ogromną wadą człowieka, a zarazem realizacją pokusy wielkości. Niestety, znana to cecha i opisywana także w Biblii. Klasycznym przykładem ulegania jej jest postawa synów Zebedeusza. Oto scena ewangeliczna, która pokazuje anatomię tej pokusy: Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i oddając Mu pokłon, o coś Go prosiła. On ją zapytał: Czego pragniesz? Rzekła Mu: Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie. Odpowiadając, Jezus rzekł: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić? Odpowiedzieli Mu: Możemy. On rzekł do nich: Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których mój Ojciec je przygotował. Gdy dziesięciu [pozostałych] to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci (Mt 20, 20-24).

Trafnym komentarzem do tej sceny wydają się słowa François Mauriaca: "Tak, Jego przyjaciele wraz z Nim okryci będą chwałą, i to najpierw ci najbliżsi. Szkoda tylko, że jest ich dwunastu – jakkolwiek miłują się wzajemnie, każdy chciałby zapewnić sobie najlepsze miejsce w nadchodzącym królestwie. Synowie Zebedeusza intrygują. Być może, iż Jan szepcze do Jakuba: "W gruncie rzeczy On woli mnie od Kefasa, ty zaś jesteś moim bratem…". Na co Jakub: "Poproś Go o tron dla każdego z nas u Jego boku…". Ale Jan: "Nie śmiem". Wtedy musiała się wtrącić Salome, ich matka: "W takim razie ja się ośmielę!". Zdaje się słyszeć ich szepty; żądna chwały dla swoich synów matka występuje z tłumu"[3].

Podobno Benjamin Franklin miał powiedzieć, że zarozumiałość zasiada do śniadania z obfitością, do obiadu z biedą, a do kolacji z nędzą. I chyba jest to ponadczasowa prawda, bowiem chęć pokazania swojej wielkości jest zgubna. Może o tym świadczyć pewne krótkie opowiadanie, znalezione w przepastnych głębinach Internetu. Otóż do światowej sławy lekarza i bakteriologa przyszła raz na badanie tzw. pani z pretensjami:

- Co pani dolega? – spytał uczony.
- Przywykłam – zawołała urażona – by tytułowano mnie wielce szanowną panią.
- Niestety, tej choroby nie jestem w stanie wyleczyć – odparł lekarz i wezwał następnego pacjenta.

Wydaje się, że z zarozumiałością można powalczyć skutecznie pod warunkiem dotarcia do jej źródeł. Jest ich bardzo wiele, ale przynajmniej sześć warto omówić, bowiem stanowią rdzeń wszelkich późniejszych konsekwencji w życiu kapłańskim.

I tak, pierwszym z nich jest zaniżona samoocena. Uważa się, że istotną determinantą zaburzeń psychicznych jest uczucie nieadekwatności i bezwartościowości[4]. Rozwój samooceny następuje szczególnie w okresie adolescencji, choć jego początki związane są z okresem przedszkolnym, co jest konsekwencji obserwacji i oceniania najbliższych osób i otoczenia. Trzeba pamiętać, że czas dojrzewania to kształtowanie się samooceny na trzech etapach[5]. Najpierw jest to samoocena niedojrzała, mająca charakter sytuacyjny i powierzchowny, następnie pogłębiona, charakteryzująca się wyraźniejszym i głębszym uświadomieniem sobie dodatnich i ujemnych cech osobowości. Ostatni etap to samoocena dojrzała, pokazująca stosunek człowieka do siebie w trzech aspektach: emocjonalnym, intelektualnym oraz społecznym[6].

Jeśli powyższy proces został zaburzony, dorosły człowiek egzystuje z nieadekwatną samooceną. Kapłan z zaniżoną samooceną będzie poszukiwał różnego rodzaju możliwości kompensacyjnych. A stąd już krok do pokusy wielkości, która zapewnia lepsze samopoczucie i świadomość własnej wartości. Niestety, wielu dorosłych nie chce się do tego przyznać i brnie w ciągłe afirmacje czy autoafirmacje. Zarozumiałość staje się wtedy nie do zniesienia.

Drugą przyczyną wchodzenia na drogę zadufania w sobie jest lęk przed ośmieszeniem, obnażeniem jakiegoś defektu lub braku. Zarozumiałość staje się wtedy mechanizmem obronnym. W koncepcji Adlerowskiej najważniejszą determinantą ludzkich zachowań jest świadomość, a zasadniczym celem jednostki dążenie do rozwoju i doskonalenia swojej osobowości. Rozwój natomiast polega na realizowaniu zadań życiowych (self realisation). Dążenie do rozwoju Alfred Adler nazywa "instynktem mocy". Niezrealizowane takie dążenie prowadzi do poczucia niższości oraz kompleksów. Wytwarzają się wtedy mechanizmy kompensacji[7]. Kapłan bojący się odkrycia swej prawdziwej twarzy idzie w kierunku swoistej bufonady. Kreuje siebie na człowieka mocnego, mądrego i szanowanego za to, co sobą reprezentuje. W konsekwencji powstaje dość nieautentyczna postać w której jest coraz więcej pokusy wielkości.

Kapłański lęk może być oczywiście związany z różnego rodzaju kompleksami, które nie zostały przepracowane w dzieciństwie czy młodości. W ich miejsce pojawia się nieodparte pragnienie dowartościowania. To z kolei rodzi chęć kreowania siebie za wszelką cenę.

Kolejnym źródłem omawianej pokusy jest egocentryzm stanowiący ogromną przestrzeń różnego rodzaju zniewoleń. Świetnie sytuację człowieka zranionego egocentryzmem opisują Pascal Zivi i Jacques Poujol. Otóż, "egocentryk posługuje się innymi, aby karmić swoje źle skonstruowane narcystyczne jądro. Brakuje mu uznania od dzieciństwa i oczekuje on od innych oznak uwagi, aby zaspokoić ten brak. To wzmacnia, podsyca jego neurozę i uśmierza lęk. W tym celu posługuje się on swoją władzą, renomą i wizerunkiem. Oczywiście, nigdy się do tego otwarcie nie przyznaje. Ale Kościół lokalny jest środowiskiem, gdzie sprawowanie funkcji odpowiedzialnego przysparza mu okazji do łagodzenia tej rany. Zapomina on, że nikt nie jest w stanie dać mu jako dorosłemu tego, czego zabrakło w dzieciństwie. Konsekwencją manipulacji narcystycznej jest to, że egocentryk tworzy wokół siebie dwór, środowisko, które dostarcza mu oznak uznania. Odrzuca zaś tych, którzy nie zaspokajają jego potrzeb lub robią to niezbyt często, wypychając ich z systemu. Nie lubi on konkurencji ani cienia, który nań rzucają inni. W gruncie rzeczy egocentryk kompensuje swoje narcystyczne zranienie, otaczając się osobami, które w tej relacji nie istnieją dla samych siebie. Potrzebuje on tego typu funkcjonowania, aby przeżywać swoją patologię. Nadużycie polega tu na tym, że egocentryk nigdy nie słucha osób z otoczenia, nie bierze ich pod uwagę dla nich samych, ale dla swoich własnych celów"[8]. Kapłan-egocentryk ma liczne pokusy stawania się wielkim, patrzenia na innych z góry.

Czwartym źródłem zarozumiałości może być klimat wychowawczy w seminarium. Różnego rodzaju nierozwiązane problemy w okresie formacyjnym rzutują na jakość życia późniejszego kapłana. Postulat w tej kwestii formułuje o. Józef Augustyn, który uważa, że "Bóg daje powołania kapłańskie w takich warunkach, w jakich żyje wspólnota Kościoła. Seminaria przyjmujące młodych ludzi zobowiązane są jednak do udzielania im takiej pomocy, jakiej potrzebują. (…) Pokonywanie ludzkich problemów, zwłaszcza tak głębokich jak uwikłania emocjonalne i seksualne, wymaga przede wszystkich wielkiego zaangażowania moralnego i duchowego. Pomoc psychologów bywa wówczas tylko skromnym wsparciem dla walki duchowej. Bez głębokiej modlitwy, opartej na słowie Bożym, bez Eucharystii, szczerej spowiedzi i kierownictwa duchowego rozwiązanie takich problemów jest - po ludzku rzecz biorąc - niemożliwe. Zranienia i uwikłania osób wstępujących do seminarium wymagają od nich ewangelicznego radykalizmu, dzięki któremu mogą wprowadzić w życie ideały związane z powołaniem do celibatu kapłańskiego"[9]. Kapłan mający problemy z realizacją rad ewangelicznych, ponieważ źle wykorzystał czas seminaryjny, ma wiele pokus, aby wejść na drogę zadufania w sobie.

Kolejną przyczyną powstawania pokusy wielkości u kapłana może być środowisko, w jakim się obraca. Niestety, w wielu przypadkach ksiądz jest "nadmuchiwany" różnego rodzaju komplementami, pochwałami, które wywołują w nim poczucie wyjątkowości. Są też parafie, w których wierni boją się albo nie chcą mówić nic negatywnego do swojego duszpasterza. Rośnie więc on w nimbie wspaniałości i niezastępowalności. W konsekwencji powiększa się w nim przestrzeń próżności. A przecież, jak pisał ks. Janusz Pasierb, "w księżach jest dużo cech irytujących, ale chyba najbardziej irytująca jest ta zasadnicza inność, na którą nie ma rady. Trudno załatać to największą nawet towarzyskością. W którymś punkcie ona się kończy i człowiek w sutannie pozostaje sam"[10]. Często więc próbuje ową inność zamaskować poczuciem wielkości i odrębności. W wielu przypadkach środowisko taką postawę akceptuje, a nawet podsyca.

Nie ma żadnej wątpliwości, iż ostatnim, ale chyba najważniejszym źródłem pokusy wielkości jest niska jakość życia wewnętrznego. Kapłan, który coraz rzadziej spotyka się ze swoim Mistrzem, pozwala na odradzanie się niebezpiecznych pragnień związanych z poczuciem ważności, z byciem kimś wyjątkowym. Brak jakości życia wewnętrznego likwiduje pokorę, a wzmaga nadętość i chełpliwość. Taki kapłan pielęgnuje w sobie wiele skłonności do pychy i osiągania coraz więcej sukcesów w celu zaspokojenia próżności. Zmienia się po prostu punkt odniesienia. Własne "ja" staje się najistotniejszą normą. A przecież "życie wewnętrzne to wewnętrzna wolność, piękne myślenie i pragnienia budzone w medytacji czy kontemplacji ewangelicznej, adoracji Najświętszego Sakramentu. Osoby samotne nie skupiają się wówczas, jak jest to w związkach małżeńskich, na współmałżonku, lecz na wielu osobach, z którymi wchodzą w relacje na płaszczyźnie zamiłowania do literatury, filmu, teatru, szeroko pojętej kultury. W samotności niezbędne są pasje, które wypełniają serce, czas, relacje z Bogiem i ludźmi. Nie można odczuwać bólu samotności jako doświadczenia, które trwa"[11].

Patrząc na powyższą analizę, nie mamy chyba wątpliwości, iż pokusa wielkości ma solidne korzenie zarówno w osobowości kapłana, jak i jego środowisku. Trzeba więc wejść w szczegóły i odsłonić kilka chorób kapłańskich, które wywołują pokusę wielkości.


Przypisy:

[3] F. Mauriac, Życie Jezusa, tłum. J. Kossakowska, Warszawa 1979, s. 39.
[4] Zob. A. Birch, T. Malim, Psychologia rozwojowa w zarysie, tłum. J. Łuczyński, M. Olejnik, Warszawa 2004, s. 111.
[5] Zob. L. Niebrzydowski, Psychologia wychowawcza i społeczna, Zielona Góra 1995, s. 25n.
[6] Zob. P. Huget, Od dzieciństwa do młodości, Kraków 2007, s. 235.
[7] Zob. A. Adler, Sens życia, tłum. M. Kreczowska, Warszawa 1986, s. 102n.
[8] P. Zivi, J. Poujol, Nadużycia duchowe, tłum. J. Sołtys, Kraków 2010, s. 119.
[9] J. Augustyn, Głęboko wstrząśnięci, Kraków 2002, s. 69.
[10] 10 K. Wons, Jakiego księdza chcą ludzie?, Kraków 2010, s. 9.
[11] http://pierzchalski.ecclesia.org.pl/ (12.10.2010).


Zobacz także
Dorota Korwin-Piotrowska
Samotność jest jak cisza – może zmierzać do ludzi albo od ludzi. Z samotnością, jak z ciszą, czasem trudno się pogodzić, a czasem nie można się bez niej obejść. Poza tym samotność, niczym cisza właśnie, może być po prostu niezauważalnym tłem – jako część egzystencji i zarazem forma komunikacji z samym sobą i światem. Jednak może być także wyróżniającą się na tle codzienności figurą, znakiem domagającym się rozpoznania – gdy zaczyna być dostrzegalna, doskwiera, burzy relacje. Samotność nie ma jednego, obiektywnego wymiaru, bywa warunkiem, ale i zagrożeniem duchowego zdrowia. 
 
Jacek Stojanowski
Za nami radość Zmartwychwstania, poprzedzający ją Wielki Post, rekolekcje. I długie kolejki do spowiedzi. Niektórzy do konfesjonału idą z wielką chęcią oczyszczenia. Niektórzy mówią "Ostatecznie Wielkanoc, więc wypada pójść." I z ciężkim sercem ustawiają się w sporym ogonku. A u jeszcze innych rodzi się sprzeciw...
 
o. Remigiusz Recław SJ
Na słowa „potrzeba zmiany” – reagujemy najczęściej z lękiem. Lęk pojawia się, gdy mówimy o zmianach w Kościele, we wspólnocie, w parafii. Zawsze część osób przyzwyczaja się do tego, co jest, więc chciałaby, aby sytuacja się nie zmieniała. Inni natomiast czekają na zmianę jak na wybawienie! 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS