Pamiętam kiedy chodziłem po kolędzie w Polsce w pięknym, nowym domu z eleganckim ogrodem i dywanami, niemniej elegancka pani paląć nerwowo papierosa mówiła mi, jakie to okropne czasy nastały w naszym kraju i jak ciężko jest przeżyć. Tak trudno mi było ją pocieszyć. U sasiadów siedmioro dzieci i kawałek pola. Wszyscy czekali na księdza w czyściutkich, eleganckich ubrańkach... Kiedy zapytałem z czego żyją, "a z kawałka pola i mąż dorabia w warsztacie" odpowiedziała kobieta, smutno mi się zrobiło i pytałem: "I jak sobie radzicie z tyloma dziećmi?" Z lekkim uśmiechem matka odpowiada:"Dzieki Bogu, jakoś leci. Mamy co jeść, dzieci ubrane. A, że mie mają tego co inne. Nie muszą mieć. My codziennie dziękujemy Bogu, bo wszyscy zdrowi". Kiedy wyszedłem z domu, zatrzymałem się na ulicy i patrząc na dwa domy stojące obok siebie, pytałem się:"Gdzie jest szczęście człowieka? Po co ten ogród i dywany, po co ten piekny dom, skoro tyle w nim nieszcześcia i smutku. Skoro tyle samotności i egoizmu? Popatrzyłem na stary dom. Dzieci mi machały przez okno, tylko ojciec stał jeszcze przy furtce, bo księdza trzeba odprowadzić, a matka przy drzwiach. Pewnie mają swoje smutki, pewnie mają swoje tragedje, ale po co mówić. "Dzięki Bogu, jakoś leci. Mamy co jeść, dzieci ubrane..." Tak niewiele potrzebowali do szczęścia. I potrzfią dziękować z ato co mają, nawet jeśli nie mają wszystkiego co inni.
A na faveli dzieciak, który żyje na śmietniku i nie miał nic, kiedy dostał od mnie samochodzić-zabawkę, po minucie chciał mi ja oddać. "Żebyś i ty był zawsze szczęśliwy". Chciał mi oddać jedyną zabawkę, by podzielić się szczęściem. Już za mój uśmiech dzieci mnie obejmowały i to było najwspanialsze "dziękuję". Stara pani Anna, już prawie niewidoma, mieszkająca w swym baraku naprzeciw domu nadzieji,z klepiskiem i starym materacem, kiedy zaniosłem jej kilogram ryżu i kilogram fasoli, zapytała: "Po co to. To nie ma tu na faveli ludzi biednych? Przecież ma jeszcze pół kilo ryżu i olej..." Uważała się "bogata" bo miał pół kilo ryżu i olej... Powtarzam te zdania, ale są ważne. Bogaci nie czują się ci, którzy mają wiele pieniędzy, ale ci którzy niewiele potrzebują, a biedni się czują nieraz ci, którzy mają wiele, ale potrzebują jeszcze więcej. Ci, którzy nigdy nie dziękują Bogu i ludziom, za to co mają i otrzymują.
Pamiętam, jak jeden z polityków brazylijskich "ukradł" z kasy miasta Rio de Janeiro 5 milionów dolarów. I nikt tego nie zauważył. Pewnego dnia złapano go, kiedy ze stolicy kraju Brazylii, wywoził setki tysiecy dolarów w spodniach. Odkryto wtedy pierwsze defraudacje. Pamiętam kiedy redaktor zapytał go: "Dlaczego jeszcze kradłeś, skoro już miałeś 5 milionów dolarów?" Jakie było zaskoczenie wszystkich, i moje, kiedy ów polityk odpowiedział całkiem serio: "Myślisz, że z tego da się wyżyć?" No własnie. Pięć milionów dolarów... czy da się wyżyć? Kiedy się ma kilka posiadłości, helikoptery, służących etc. Pewnie nie.