logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Bill Hybels
Potęga Bożego szeptu
Wydawnictwo Esprit
 


Wydawca: Esprit
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-61989-62-2
Format: 130x200
Stron: 340
Rodzaj okładki: miękka


 
ROZDZIAŁ 2

Przecież wiem lepiej...

Czasem jestem "skrupulatnie posłuszny" woli Bożej i podporządkowuję się absolutnie wszystkim szeptom Pana, a innym razem przepełnia mnie pewność, że przecież wiem lepiej. Mimo wszystko staram się wracać do Ojca z otwartymi ramionami i otwartym sercem, żywiej zainteresowany tym, czym chce się ze mną podzielić. "Boże, jeśli chcesz, żebym coś zrobił - modliłem się ostatnio - powiedz tylko. Zrobię absolutnie wszystko, o co poprosisz".

I wiecie co? Sprawdził, czy mówię prawdę.

Wraz z Lynne wróciliśmy właśnie z miasta, z domu pogrzebowego, gdzie pożegnaliśmy moją ciotkę. Idąc do samochodu, zauważyliśmy wątłą, starszą kobietę podjeżdżającą autem do pobliskiego bloku. Staruszka zaparkowała samochód, po czym zaczęła powoli i mozolnie wyciągać torby z codziennymi sprawunkami. "A może pomógłbyś tej kobiecie z zakupami?" - zdawał się podpowiadać Duch Święty.

Początkowo zignorowałem szept, ponieważ towarzyszyła mi Lynne i byliśmy już przygotowani do powrotu. Ale przecież jeszcze niedawno oferowałem: "Boże, jeśli chcesz, żebym coś zrobił…". Wiedziałem, że muszę być posłuszny.

- Lynne - powiedziałem - zawarłem z Bogiem pewien pakt i muszę pomóc tej kobiecie z zakupami. Zajmie mi to dosłownie chwilkę.

Żona starała się ukryć zdumienie, ale nie do końca jej się to udawało. Znacie pewnie ten wyraz twarzy, który mówi: "Ty? Żyjesz w takim tempie i chcesz pomagać komuś, kogo nawet nie znasz? Za tym musi stać Bóg".

Podszedłem do tej starszej kobiety.

- Może pomóc pani z tymi zakupami? - zapytałem.
- O tak! Dziękuję - odpowiedziała z ulgą.

Podjazd prowadzący do jej bloku był poddawany renowacji i wyłączony z użytku, co oznaczało, że zanim mieszkańcy znajdą się w domu, zmuszeni są przejść kilkaset metrów od miejsca, w którym zostawili samochód. Wiedziałem, że wyświadczając kobiecie tę drobną przysługę, oddam szacunek Bogu i pomogę komuś, kto rzeczywiście znajduje się w potrzebie. Nie wiedziałem natomiast, że w każdej z toreb znajduje się jakieś piętnaście kilogramów świeżych brzoskwiń.
Udając, że ich waga nie robi na mnie absolutnie żadnego wrażenia, powiedziałem:

- Możemy iść. Proszę przodem.

Kobieta zaczęła prowadzić mnie przez zalane w ciągu ostatnich deszczy podwórza. Jednak przemoczone wizytowe buty były dla mnie wtedy najmniejszym zmartwieniem. Staruszce dokuczał artretyzm, poruszała się strasznie powoli, a do tego cierpiała na pewien rodzaj rozedmy, w związku z czym co jakieś czterdzieści pięć sekund musieliśmy zatrzymywać się na krótki odpoczynek. Droga zajęła nam trzydzieści minut i zanim dotarliśmy na miejsce, byliśmy już sobie bardzo bliscy. O życiu kobieciny dowiedziałem się w tym czasie więcej, niż mógłbym się spodziewać.

Gdy weszliśmy do jej skromnego mieszkania, od razu popędziłem do kuchni, położyłem torby na blacie i odwróciłem się, by uścisnąć jej dłoń i wyjść frontowymi drzwiami. Jednak koścista i pomarszczona dłoń kobiety pozostawała w mojej dłoni jeszcze długo po tym, jak rozluźniliśmy uścisk.

- Do samej śmierci będę wierzyć, że to Bóg pana zesłał, by mi pan pomógł w tym właśnie momencie - powiedziała.
Cała ta transakcja wydawała się skandalicznie niekorzystna - miałem mokre stopy, wyprawa zajęła mi więcej czasu, niż się spodziewałem, a w dodatku nie osiągnąłem żadnych spektakularnych rezultatów - lecz gdy już wyszedłem z bloku, coś w głębi duszy kazało mi czuć się dobrze. Bóg szeptem wydał mi drobne polecenie i tym razem zwolniłem na tyle, że byłem w stanie je usłyszeć. Nie ma piękniejszego uczucia na świecie niż usłyszeć Boży głos i mu się podporządkować.

Często rozmawiam z członkami i sympatykami Willow, którzy żywo interesują się wiarą chrześcijańską. Moi rozmówcy nierzadko opowiadają, jak radzą sobie z życiem codziennym, gdy zaczynają się im przytrafiać "dziwne rzeczy". Mówią, że stają się niespokojni lub mniej zadowoleni ze swojej życiowej ścieżki. "Frajda", którą do tej pory mieli z życia, zamienia się w znużenie. Czują się zmęczeni istniejącym stanem rzeczy i zaczynają się zastanawiać, czy można chcieć od życia więcej. Zwykle w tym właśnie momencie decydują się przyjść do kościoła.

Zdarza mi się pytać takich ludzi:

- Czy masz wrażenie, że ktoś kieruje myślami, które przelatują przez twoją głowę? Innymi słowy, czy uważasz, że twoje myśli są przypadkowe, czy może zdaje ci się raczej, że Bóg próbuje ci coś powiedzieć?

Zwykle moi rozmówcy wybierają ten pierwszy wariant. I zwykle to w tej właśnie sytuacji pozwalam sobie być odmiennego zdania.

- Kiedy coś w twoim życiu zaczyna się zmieniać - sugeruję - choćby przez chwilę weź pod uwagę fakt, że być może stoi za tym sam Bóg. Gdy poczujesz się zdezorientowany i zaciekawiony obrotem spraw, śmiało zapytaj Boga, czy chciałby ci coś powiedzieć. Otwórz ramiona i serce, wyostrz swoją czujność na Jego próby porozumienia, które On podejmuje, i z wyprzedzeniem oznajmij, że zrobisz wszystko, czego będzie chciał. Dlaczego nie miałbyś spróbować? Czy masz coś do stracenia?

Przez lata nauczyłem się, że to właśnie te drobne akty posłuszeństwa zapraszają Boga do pełnego uczestnictwa w naszym życiu. Gdy okazujemy się wierni, spełniając drobne polecenia, Bóg powierza nam także wielkie zadania. A gdy i te posłusznie wykonamy, wielka będzie nasza nagroda w Niebie. O tym właśnie przekonał się Ananiasz, gdy Szaweł stał się Pawłem. Powróćmy teraz do analizowanego fragmentu.

W Dziejach Apostolskich czytamy: "Wtedy Ananiasz poszedł. Wszedł do domu, położył na nim ręce i powiedział: "Szawle, bracie, Pan Jezus, który ukazał ci się na drodze, którą szedłeś, przysłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym". Natychmiast jakby łuski spadły z jego oczu i odzyskał wzrok, i został ochrzczony. A gdy go nakarmiono, odzyskał siły" (Dz 9, 17-19).

Bóg wydał Szawłowi konkretne polecenie, a ten wypełnił je co do joty. Także Ananiaszowi Pan powiedział, czego od niego oczekuje, i ten - mimo początkowych wątpliwości - zgodził się współpracować.

Czytałem ten fragment Pisma wielokrotnie i za każdym razem czułem lekkie dreszcze. Pomyślcie tylko: obdarzony ogromną (choć niewłaściwie wykorzystywaną) inteligencją mężczyzna, który pewnego dnia stanie się potężnym narzędziem w rękach wszechmogącego Pana, leży pozbawiony wzroku na łożu i kompletnie nie wie, co - poza czekaniem - ma czynić. Gdyby tylko ktoś mógł zaoferować mu maleńką porcję wiedzy - natchnąć go Bożym oświeceniem - niewidomy nie tylko odzyskałby wzrok, ale też zmienił cały świat na lepsze. Tę maleńką porcję wiedzy dostarcza Ananiasz, a wtedy Szaweł pisze dwie trzecie Nowego Testamentu, zakłada kościoły, które mają trwały wpływ na chrześcijaństwo, a zamiast goryczy i wściekłości pozostawia po sobie dziedzictwo odwagi i cnoty. Zagubieni wstępują na drogę zbawienia, wierzący odkrywają w sobie nową odwagę, kościoły się umacniają, całe społeczności przeżywają czas ogromnego spokoju, a wszystko to dlatego, że dwaj mężczyźni usłyszeli szept Boga i mieli odwagę zareagować.

Wyobrażam sobie, jak Bóg - cały rozpromieniony - obserwuje ze swojego niebieskiego balkonu, jak Ananiasz wchodzi do domu, w którym leży Szaweł, z niepokojem oczekujący przybycia zupełnie obcego mu mężczyzny. Niemal widzę Boga, jak mówi do Szawła: "Tak się ekscytowałeś tą swoją licencją na zabijanie, ale ja mam dla ciebie coś o wiele lepszego. Dam ci licencję, dzięki której pomożesz żyć milionom ludzi na przestrzeni wieków. Od teraz masz pełen dostęp do łaski, miłości, potęgi i spełnienia. Trzymaj się mnie, Szawle, a nie będziesz potrzebować niczego więcej. Będę się o ciebie troszczył. Będę cię chronił. Będę zaspokajał wszystkie twoje potrzeby. A skoro już jesteśmy przy tym, dam ci nawet nowe imię. Paweł - tak się teraz nazywasz… Paweł, moje nowe dzieło".

Zobacz także
Ks. Tadeusz Styczeń SDS
"Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca" (J 14, 9). Kogo? Dlaczego Chrystus nie powiedział: "Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Boga"? Czyż nie miał prawa tego powiedzieć? Miał oczywiście. Dlaczego więc z tego zrezygnował? Niewątpliwie dlatego, że chciał więcej, a nie mniej powiedzieć o Bogu...
 
Fr. Justin
Oprócz sakramentu pokuty istnieją różne postacie pokuty codziennej. Czy Ojciec może wspomnieć o pokutnej praktyce Kościoła?
 
ks. Aleksander Posacki SJ
Człowiek wielokrotnie prowadzi walkę z Bogiem. Może mieć ona jednak wymiar pozytywny, mieszcząc się w biblijnym archetypie prorockich dyskusji czy potyczek z Bogiem, przeradzających się nierzadko w swoistą i uczciwą modlitwę. Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie (Iz 1,18). Ta zachęta Boga realizowana była przez Jakuba, Jonasza a szczególnie Hioba. Trzeba jednak odróżniać realnego Boga od Jego obrazu w psychice człowieka...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS