To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Wody to w języku biblijnym symbol pierwotnego chaosu, zniszczenia, śmierci. Zarazem jest to także symbol życia, odrodzenia, oczyszczenia. Woda ma więc dwuznaczne, ambiwalentne znaczenia. Podobnie jest z życiem każdego z nas: może stać się chaosem i ruiną, a może prowadzić do tego, co nazywamy życiem szczęśliwym, pełnią i radością. Życie, jak płynący strumień wody, jest wielką możliwością. Głos Pański nad wodą to stwórcze Słowo Boga. Czy pozwalam, aby to stwórcze Słowo unosiło się nad moim życiem, by je kształtowało i formowało, wyciągało z chaosu, prowadziło do pełni?