To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Miłosierne przebaczenie – takie, którego udzielamy innym, i to, którego sami pragniemy – są ze sobą powiązane. Jeśli sami nie jesteśmy miłosierni i nie przebaczamy innym, miłosierdzie Boże nie dosięgnie także naszego serca. Wielu ludzi przez całe życie nie potrafi przebaczyć. Głęboka blokada przed pojednaniem jest do usunięcia tylko ze względu na Boga, który nas przyjął „gdy jeszcze byliśmy grzesznikami” (Rz 5,8). Ponieważ mamy dobrotliwego Ojca, możliwe są przebaczenie i życie w zgodzie.