logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Herbert Alphonso SJ
Powołanie osobiste
 


Powołanie osobiste – jedynym sensem życia danym przez Boga

Mniej więcej na półtora roku przed otrzymaniem łaski rozeznania swego osobistego powołania, przeczytałem po raz pierwszy książkę Wiktora Frankla: „Człowiek w poszukiwaniu swojego sensu”. W czasie lektury czułem się niezwykle zaskoczony: coś współbrzmiało w mej głębi z tym wszystkim, czym dzielił się Frankl. Powtarzałem sobie z radością: „Wydaje mi się, że rozumiem, co autor chce powiedzieć”. W książce Frankl opowiada, jak doszedł do odkrycia nowej szkoły psychoterapii – „logoterapii”. Dokonało się to w czasie pobytu w niemieckim obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Opisuje, jak obserwując wprawnym okiem lekarza swych obozowych towarzyszy, zaczął uświadamiać sobie, że słabli oni i umierali fizycznie, ponieważ przede wszystkim niszczeli i umierali psychicznie: nie widzieli już „sensu” życia, nie reagowali, pozwalając się zniszczyć sytuacji. Rozmawiając z nimi przypadkowo, Franki bardzo dyskretnie zaczął pytać ich o „wartości” dominujące w ich życiu. Następnie w sposób bardzo naturalny i dyskretny zaczął wprowadzać te „wartości” w życie poszczególnych współwięźniów. Spostrzegł ku swemu zdziwieniu – w książce przytacza kilka przypadków – że ci sami jego towarzysze, którzy poddawali się biernie obozowej sytuacji, niespodziewanie ożywali i potrafili przetrzymać tortury, różne doświadczenia i cierpienia panujące w obozie. Dokonywało się to dzięki „wartości” czy „wartościom”, które Fankl ponownie im ukazał i które przyjęli osobiście. W ten sposób odkrył, a później rozwinął swoją „logoterapię” – tzn. uzdrawianie osób (= „terapia”) poprzez nadawanie sensu (= „logos”) ich życiu. Należy tu dodać, że słowo „logos” znaczy przede wszystkim „sens” (znaczenie, treść) a dopiero później „słowo”.

Czytając, a praktycznie pochłaniając książkę Frankla, zrozumiałem, że pozostając na płaszczyźnie psychologicznej, mówił on o jednym z wielu „sensów”, które mogą istnieć w życiu danego człowieka. Zdałem sobie sprawę, że to, czego doświadczyłem od Boga na płaszczyźnie duchowej, nie jest jednym z wielu możliwych sensów, lecz jedynym sensem nadanym przez Boga życiu konkretnej osoby. Ponieważ studiowałem obie dziedziny – psychologię i duchowość – sądzę i coraz bardziej się o tym przekonuję, że tych dwu dyscyplin, które zajmują się dwoma zupełnie odmiennymi światami, nie można rozdzielać. Łączą się one ze sobą wewnętrznie i organicznie jak natura z łaską. Mówienie o tym, że duchowość jest wyższą albo głębszą (w zależności od punktu widzenia), płaszczyzną psychologii, to tylko pewien sposób wyrażania się.

Istnieje ścisły i głęboki związek między ukazanymi wyżej dwoma aspektami powołania osobistego. Powołanie osobiste jest tajemnicą zjednoczenia i zintegrowania w sercu całego swego życia, ponieważ jest jedynym sensem w życiu danym nam przez Boga. Nic tak nie jednoczy i nie pomaga w zintegrowaniu siebie jak „sens”: spontanicznie uwalniamy się od tego, co nie ma sensu, a coraz bardziej uwewnętrzniamy i przyswajamy sobie to, co go posiada.

Dla wyjaśnienia tego spostrzeżenia podam pewien przykład. Kiedy psychologia była jeszcze mało znana, mówiło się o „rozwiązywaniu” problemów życiowych. Posłużę się pewnym obrazem: to tak jakby wziąć nożyczki, „uciąć” problem i go wyrzucić. Teraz już nie mówimy w taki sposób. Wiem, że nie mogę pozbawić się jakiejś części mojej historii. To, co było „problemem” w moim życiu pozostanie na zawsze częścią mnie samego. Jeśli nie stanowi już więcej „problemu”, to nie dlatego że przestało być cząstką mnie samego i mojej historii. Mówimy, że coś nie jest już problemem – zwróćmy uwagę na poprawność używanego języka – ponieważ „znalazło swoje miejsce w moim życiu”, ponieważ „jest sensowne”, „pełne znaczenia”, ponieważ „zostało zintegrowane”. Było problemem, ponieważ wydawało się bardzo ostre, teraz zostało wygładzone i zintegrowane z moim życiem.
 

Powołanie osobiste – perspektywy chrystologiczne

Patrząc obiektywnie, nikt nie otrzymuje powołania od Boga inaczej, jak tylko w osobie Jezusa Chrystusa i nikt nie może odpowiedzieć na wezwanie Boże inaczej, jak tylko w osobie Jezusa Chrystusa. Tylko w ten sposób można wyrazić biblijną prawdę o fundamentalnej i jedynej mediacji Chrystusa: „Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, Człowiek, Chrystus Jezus” (l Tm 2,5).
Wszystkie powołania zawierają się w osobie Jezusa Chrystusa; Jego osobowość jest tak nieskończenie bogata, że obejmuje wszystkie wezwania i powołania. Powołanie osobiste każdego z nas może być tylko powołaniem w Jezusie Chrystusie. Znaczy to, że w naszym powołaniu odzwierciedla się osobowość Jezusa Chrystusa, Jego oblicze, które jest niepowtarzalne dla każdego z nas, tak że każdy może prawdziwie mówić o „swoim Jezusie” – nie tylko w znaczeniu „pobożnościowym”, ale głęboko teologicznym i doktrynalnym.
 

 
Zobacz także
ks. Mirosław Tykfer
Chrześcijanie nie odwołują się do ludzkich wyobrażeń, ale opierają swoją wiarę przede wszystkim na objawieniu. Sięgają do biblijnej nauki św. Jana, który zapisał kluczowe zdanie o naturze Boga: „Bóg jest miłością”. Ten Bóg nie kocha dlatego, że tak postanowił, ale dlatego, że miłość jest Jego istotą! Inaczej mówiąc, nie może nie kochać! Ukrzyżowany Chrystus jest tego najlepszym obrazem. 
 
Nina Majek

W dziejach liturgii chrześcijańskiej można odnaleźć wiele przykładów Modlitw Eucharystycznych różniących się od siebie nie tylko treścią i stylem, ale także strukturą. Ten fakt świadczy o tym, że nie istniał i nie istnieje jeden ogólnie obowiązujący i jedynie dopuszczalny schemat struktury tej centralnej części Mszy Świętej, choć niektóre ze znanych dziś schematów dominowały przez wiele wieków w praktyce liturgicznej, jak np. Kanon Rzymski, czyli I Modlitwa Eucharystyczna.

 
Joanna Szubstarska
W jaki sposób uczą ich siostry nieść krzyż Chrystusa? Na to pytanie nie ma dobrej ani łatwej odpowiedzi, bo i temat jest dla nas bardzo szeroki i trudny. Po pierwsze – nie jesteśmy do „uczenia” ani niewidomych, ani kogokolwiek niesienia krzyża Chrystusa. Już samym problemem jest określanie – jako Chrystusowego krzyża każdego cierpienia, w tym ciężkiej i nieuleczalnej choroby; niepełnosprawności, w tym kalectwa, ślepoty i związanych z nią wielu innych, równie trudnych do uniesienia ograniczeń. 

Z s. Barbarą Rut Wosiek ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża (FSK) w Laskach k. Warszawy rozmawia Joanna Szubstarska
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS