logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Józef Augustyn SJ
Poznaj siebie
List
 


(C) LIST, Kraków


 

Lenistwo i opór wobec modlitwy

Kiedy zaczynam modlitwę, czasami ogarnia mnie jakieś przedziwne lenistwo, jakiś opór wobec niej. Modlitwa wówczas przychodzi mi z wielkim trudem.

Podobnie jak różne bywają źródła naszych rozproszeń na modlitwie, tak też różne mogą być przyczyny lenistwa i oporu wobec niej. Jeżeli lenistwo na modlitwie towarzyszy nam przez dłuższy czas, wówczas winniśmy najpierw szukać prawdziwych jego przyczyn. Nie pokonamy w sobie oporu wobec modlitwy bez znalezienia jego źródeł.
Zauważmy najpierw, iż modlitwa jest czynnością duchową. Jeżeli więc osoba modląca się będzie pogrążona w nieuporządkowanych przywiązaniach i dążeniach cielesnych, wówczas jej pragnienia duchowe będą w opozycji do życiowego nieuporządkowania. Opozycja ta ujawni się w walce ducha przeciw ciału. Św. Paweł stwierdza, iż dążność ciała wroga jest Bogu, nie podporządkowuje się bowiem Prawu Bożemu, ani nawet nie jest do tego zdolna (Rz 8,7). Stąd też, aby w tej sytuacji pokonać opór wobec modlitwy, trzeba najpierw pokonać grzeszne przywiązania i namiętności. Autentyczne życie modlitwy domaga się od nas stanowczej walki z każdym uwikłaniem moralnym.

Nie zawsze jednak odczucie lenistwa czy też oporu wobec modlitwy związane jest z naszą postawą. Stan ten może wynikać z doświadczenia strapienia duchowego, które zostało przez Boga dopuszczone na nas. W ten sposób Bóg "chce nas wypróbować, na ile nas stać i jak daleko postąpimy w Jego służbie i chwale bez takiego odczuwanego wsparcia pocieszeń i wielkich łask" (Ćd 322). Odczucie oporu i niechęci wobec modlitwy pozwala nam również doświadczyć, iż "nie w naszej mocy jest zdobyć i zatrzymać wielką pobożność, silną miłość, łzy czy też inne jakieś pocieszenie duchowe, lecz że to wszystko jest darem i łaską Boga, Pana naszego, i żebyśmy nie panoszyli się w cudzym gnieździe, podnosząc się rozumem do jakiejś pychy czy próżnej chwały i przypisując sobie pobożność lub inne jakieś skutki pocieszenia" (Ćd 322). Św. Ignacy zwraca nam uwagę, iż odczucie niechęci wobec modlitwy, które nie zależy od nas, może nam posłużyć do pogłębienia swojej wdzięczności i pełniejszego upokorzenia się przed Bogiem.

Zauważmy też, iż nie powinniśmy mylić samej istoty modlitwy z uczuciami, które nam podczas niej towarzyszą. Może się zdarzać, iż nasza modlitwa będzie uczuciowo sucha i pusta, a jednocześnie bardzo owocna. Odczucie jałowości modlitwy nie musi bowiem oznaczać braku rzeczywistych jej owoców. Z jednej strony nie należy lekceważyć uczuć na modlitwie, z drugiej zaś nie należy przeceniać ich wagi. Uczucia mogą nas zwodzić, stąd też w rozeznawaniu naszej modlitwy konieczna jest świadomość własnych uczuć oraz wielka wolność wewnętrzna wobec nich. Uczucia nie są istotą modlitwy, choć są jej ważnym elementem. Istotą modlitwy jest doświadczenie obecności Boga oraz powierzanie Mu naszego życia. Ostatecznie owocność modlitwy sprawdza się w naszej codzienności, szczególnie zaś w relacjach międzyludzkich.

Rozpoczynając bardziej zaangażowaną modlitwę, trzeba pamiętać, że domaga się ona nieraz wewnętrznej walki. Na jej drodze bowiem, po pierwszym okresie duchowych fascynacji i wzlotów, często pojawiają się trudności, które wymagają wewnętrznego zmagania. Są one spowodowane tym, że z czasem ujawnia się nie tylko wielkość naszych duchowych pragnień i dążeń, ale także głębia naszych uwikłań w słabości, ułomności i grzechy. Ofiarowanie się Bogu poprzez modlitwę będzie zawsze wymagać działania "przeciw własnej zmysłowości i przeciw własnej miłości cielesnej i światowej" (Ćd 98).


Zobacz także
Marcin Jarzembowski
Problem wiary, jak i samą wiarę, należy rozważać w kontekście pozaczasowym. Problem wiary należy do natury człowieka. On zawsze – niezależnie od czasu – staje przed człowiekiem jako konkretne wyzwanie, konkretna rzeczywistość, z którą on się zmaga. To problem bardzo rozbudowany – bo co oznacza wiara dla katolika, buddysty, islamisty, wyznawcy judaizmu?

Rozmowa z bp. Janem Tyrawą – ordynariuszem diecezji bydgoskiej.
 
Teofil Jan Szeja
Mioł żech wtedy nie wiyncyj, aniżeli dwanoście lot, a bóło to wtynczos, kej sie dziepiyro co Drugo Wojna Światowo skóńczóła. W naszyj parafiji bóły wtynczos Misyje, na kerych nauki głosiół jakisik zakónnik. Do dziś - choć żech już emeryt - pamiyntóm, co łón nóm, bajtlóm wtedy godoł. Musiały te Misyje być w październiku, bo tyn zakónnik nóm zakwoloł rzykanie różańca...
 
Fr. Justin
Cześć, którą katolicy oddają Maryi, wzmagają wciąż nowe bodźce, tzw. ukazywanie się Maryi w szczególnych miejscach. Najbardziej znanym miejscem jest Lourdes, gdzie w r. 1858 dziewczynka Bernadetta Soubirous doznała szeregu objawień Matki Bożej w 18 różnych dniach. Jeszcze wyższa rangę osiągnęła później miejscowość Fatima w Portugalii, gdzie w r. 1917 widziało Maryje troje chłopskich dzieci. Czy takie "ukazywanie się" jest dla katolików prawdą wiary?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS