logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marie-Dominique Philippe OP
Pragnę - rozważania o mądrości krzyża
Wydawnictwo W Drodze
 


Ostateczne światło skierowane na tajemnicę odkupieńczego Wcielenia konkretyzuje się w pewien sposób i zostaje nam dane w krzyku "Pragnę" i w ranie serca, słowem i gestem. Krzyk pragnienia wyraża to, że Jezus idzie "aż do końca" miłości (por. J 13,1), a rana serca ukazuje w sposób widzialny, namacalny owo pragnienie miłości, pragnienie miłowania Ojca i miłowania Maryi – a więc miłowania nas..

Wydawca: W drodze
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7033-796-4
Stron: 404
Rodzaj okładki: Miękka
 
 


 

Adwent Zmartwychwstania



Siedem ostatnich słów Jezusa, siedem słów wypowiedzianych na Krzyżu jest przede wszystkim dla Maryi, my zaś mamy nimi żyć dzięki Maryi w Maryi. W całkowitym zawierzeniu, które przeżywa Ona w czasie Grobu, te siedem słów stanowi jedyne Jej światło – jedyne światło, jakie mamy, aby wejść w milczenie Maryi, wyczekując z nadzieją Zmartwychwstania. Czy czas, który nam pozostaje aż do powtórnego przyjścia Jezusa, nie jest jakby długą Wielką Sobotą, podczas której jesteśmy proszeni o to, by przyspieszyć to powtórne przyjście? Czy chrześcijanin to nie człowiek, który w swej wierze i nadziei już teraz żyje życiem wiecznym? A czy Kościół (czyli każdy z nas) nie jest Oblubienicą, która wraz z Duchem mówi: "Przyjdź!" Temu, który sam do nas mówi: "Zaiste, przyjdę niebawem" (Ap 22,17.20)?

Te siedem słów Jezusa, które są jakby testamentem, mają w sobie coś z nieskończoności. Powtórzmy jeszcze raz: możemy je przeżyć tylko z Maryją, dzięki Niej i w Niej. Oczywiście, można je rozważać, co czynimy, głosząc nauki; w milczeniu modlitwy wewnętrznej wykraczamy jednak poza medytację, aby przez wiarę, nadzieję i miłość wejść w bezpośredni kontakt z sercem Jezusa.

Zawsze starajmy się w sposób bardzo ubogi i pokorny wchodzić w to, co Pismo Święte otacza wielkim milczeniem.

Istnieją chwile wielkiego milczenia Boga na temat Jezusa i na temat Maryi i musimy respektować to milczenie. A jednocześnie musimy próbować w nie wejść wszelkimi możliwymi sposobami. Wielkim sposobem, ośmielę się tak powiedzieć, jest Duch Święty, można jednak pomagać sobie także odkrytymi w Piśmie Świętym paralelami.

Można zatem porównać Adwent przed narodzinami Jezusa, od Zwiastowania do Bożego Narodzenia, z innym adwentem, jakim jest tajemnica Grobu, oczekiwanie i nadzieja Zmartwychwstania. Ten ostatni adwent dzięki swej krótkotrwałości ma niezwykłą intensywność. Mówimy "trzy dni", ale są to dość szczególne trzy dni, od piątkowego wieczoru do końca soboty, ponieważ z całą pewnością Jezus zmartwychwstaje w środku nocy. Nie jest to powiedziane, ale faktycznie, od samego początku Kościół świętował Zmartwychwstanie Chrystusa w środku nocy. "Wigilię paschalną" [4], o której św. Augustyn mówi, że jest "matką wszystkich wigilii", od początku istnienia Kościoła obchodzono przez całą noc. Inni Ojcowie Kościoła, jak św. Hieronim i św. Paulin z Noli poświadczają, iż zarówno na Zachodzie, jak i na Wschodzie Zmartwychwstanie świętowano w nocy. W rzeczywistości Kościoły wschodnie zachowały tę tradycję, podczas gdy Zachód zarzucił ją tak dalece, że w 1570 roku nawet przesunął obrzęd na poranek Wielkiej Soboty; dopiero w 1951 roku Pius XII podjął inicjatywę przywrócenia wigilii, która odzyskała wówczas całe znaczenie: Media nocte clamor factus est, "(...) o północy rozległo się wołanie: "Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!"" (Mt 25,6).

Adwent Zmartwychwstania – te trzy jakże krótkie dni – jest przeżywany w głębszym, bardziej smutnym, nieskończenie bardziej smutnym opuszczeniu niż pierwszy, gdyż jest przeżywany w nieobecności: to pustka [5]. Oderwana od ciała swego Syna Maryja przeżywa tę tajemnicę martwego ciała Jezusa i przeżywa zstąpienie do piekieł. Przeżywa rozdarcie, stan martwoty, milczenie śmierci, które nie jest bynajmniej takim samym milczeniem jak milczenie Adwentu. Przeżywa to w opuszczeniu, w opuszczeniu w pełni oddanym Bogu [6], i nie ma tu anioła, który by do Niej przemówił: jest tylko brutalność faktów. Kiedy pojawia się posłaniec od Boga, zawsze działa w sposób bardzo łagodny – być może bardzo niewzruszony, ale łagodny. Kiedy natomiast pojawiają się fakty, istnieje tylko przemoc faktu; a tutaj jest gwałtowność śmierci, rany serca, złożenia do grobu. Jeśli Maryja ma żyć śmiercią Jezusa, to musi trwać w opuszczeniu, które stawia Ją w owym stanie śmierc i. Maryja umiera w swym sercu matki Jezusa. Rozłąka zaś (z powodu uszanowania wielkiego szabatu, szabatu Paschy) sprawia, że śmierć ta jest przeżywana w jeszcze większej samotności, to znaczy w głębszym ogołoceniu. I w tej postawie bolesnego, jakże dotkliwego i gwałtownego opuszczenia, istnieje skrajne ubóstwo i Boże pragnienie: pragnienie nadziei, nadziei czysto kontemplacyjnej, bo przeżywanej w całkowitym opuszczeniu, nadziei, która daje Maryi palące pragnienie Zmartwychwstania Jezusa.

Wracając do siedmiu słów Jezusa, czyż nie można powiedzieć, że krzyk "Pragnę" Chrystusa został dany Maryi po to, by mogła Ona przeżyć to oczekiwanie? Oczekiwanie da się przeżyć jedynie wtedy, gdy jest ono wspierane przez wielkie pragnienie. Kiedy zabraknie pragnienia, oczekiwanie staje się niemożliwe, gdyż nie ma określonego celu. Oczekiwanie Maryi w tajemnicy Grobu jest ożywiane usilnym pragnieniem, ogromnym łaknieniem; i można się zastanawiać, czy Jezus, który na Krzyżu jest całkowicie zwrócony ku Ojcu, a zarazem tak bardzo niesie Maryję, nie wydał krzyku pragnienia po to, aby Maryja mogła ponad śmiercią zachować pragnienie tajemnicy Zmartwychwstania. Nie ulega wątpliwości, że owa tajemnica oczekiwania jest tajemnicą wielkiego ubóstwa. Z pewnością jest to najuboższa nadzieja, jaką kiedykolwiek ktoś przeżywał.

Nadzieja ta jest w duszy Maryi jakby cudownym owocem Ducha Świętego, "Ojca ubogich". Czyż Duch Święty nie jest w tej chwili bardzo blisko Maryi, bliżej niż kiedykolwiek, ponieważ nie ma już Ona żadnej pomocy ze strony samego Jezusa? Wszystko, co przychodzi od Jezusa, rani Ją: to miecz. Czyż wówczas Duch Święty nie daje Jej tego wielkiego łaknienia, które przerasta obecność (fizyczną) i nieobecność i które stawia Ją w postawie nadziei całkowicie kontemplacyjnej, w skrajnym ubóstwie? To prawdziwie nadzieja ubogich, ubogiej, i to pozwala nam zrozumieć, w jaki sposób to łaknienie Maryi przyspieszyło godzinę Zmartwychwstania, gdyż Jezus nie mógł kazać Jej czekać dłużej, tak bardzo pragnienie trawiło Jej serce i duszę. Czyż Maryja nie współdziałała na swój sposób, przez swe pragnienie kontemplacyjne, z tajemnicą Zmartwychwstania? W czym Maryja mogłaby rzeczywiście współdziałać z tą tajemnicą? Jej współdziałanie może polegać tylko na przyspieszeniu godziny [7]. Nadzieja spala czas – to właśnie stanowi o jej wielkości. Kiedy nadzieja maleje, czas bardzo się wydłuża; noce bez nadziei zawsze trwają bardzo długo! I przeciwnie, bardzo usilne pragnienie daje nam siłę, która sprawia, że upływ czasu i długość czasu zostają jakby strawione. Boża nadzieja jest czymś więcej niż pragnieniem, gdyż przyzywa wieczną obietnicę, która musi się wypełnić. Prosimy Boga o "wkrótce"; prosimy, by stał się On dla nas rychłą przyszłością. Marta Robin chętnie powtarzała, że "wkrótce Boga nie jest naszym wkrótce" [8]. Wyraźnie widzimy, co to znaczy; w Bożej nadziei pragniemy jednak, by "wkrótce" Boga nastąpiło możliwie jak najrychlej, tak wielkie jest pragnienie naszej duszy.

W taki sposób dusza Maryi pragnie tajemnicy Zmartwychwstania. Jezus obiecał zesłać Pocieszyciela, ale również zapowiedział i obiecał Zmartwychwstanie, mówiąc o "świątyni swego ciała": "w trzech dniach wzniosę ją na nowo" (J 2,19-21). Wszyscy otaczający Go wówczas ludzie odnieśli te słowa do Świątyni, Maryja jednak zrozumiała je w sposób boski. Mowa była o ciele Jezusa, które miało zostać zniszczone i zmartwychwstać w ciągu trzech dni. Te słowa Jezusa na temat tajemnicy Jego Zmartwychwstania były pokarmem dla nadziei Maryi. Widzimy tutaj całą różnicę, jaka istnieje między pierwszym Adwentem a tym drugim, jakże szczególnym adwentem, kiedy krzyk "Pragnę" (który Maryja otrzymała z serca Jezusa) podtrzymuje Ją w tym wezwaniu. Bowiem w tym drugim adwencie Maryja nie ma już nic do "zrobienia", trwa w stanie czystego cierpienia, ofiarowując Ojcu martwe ciało Jezusa, swego Syna. Otrzymała Jana, jest jego matką, ale na tym etapie Grobu nie zajmuje się nim, a on respektuje Jej milczenie. Czyż nie objawia nam to cząstki tego, czym powinno być życie kontemplacyjne na ostatnim etapie pielgrzymowania Kościoła na ziemi? Akceptacji tego, że będziemy cierpieć w bardzo szczególny sposób, z pozoru zupełnie bezużytecznie, aby pełniej żyć wiarą, nadzieją i miłością? Niektórzy Ojcowie Kościoła mówili, że przez czas Grobu cała wiara Kościoła była jakby ukryta w sercu Maryi [9]. A nie zapominajmy o tym, co nam mówi sam Jezus: "Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?" (Łk 18,8).

__________________________

[4] Określenie "wigilia" nie zostało tutaj użyte w nowożytnym znaczeniu "przedednia święta", lecz oznacza "nocny obrzęd". Ok. 250 roku Tertulian nazywa "wigilią" nocne nabożeństwo Kościoła, a konstytucja apostolska z IV wieku mówi nam, że wierni gromadzili się na nieszpory Wielkiej Soboty i kontynuowali czuwanie aż do poranka Niedzieli Wielkanocnej.
[5] W Adwencie Wcielenia istnieje przede wszystkim tajemnica kontemplacji, ale istnieje także d zieł o, którego Maryja dokonuje wraz z Duchem Świętym. W tajemnicy Współcierpienia nie ma już żadnego dzieła, ponieważ ciało Chrystusa jest skrajnie wycieńczone – to ciało, które było owocem radosnej kontemplacji Zwiastowania. Tajemnica Współcierpienia jest tajemnicą kontemplacyjną w najwyższym stopniu: wszystko zostało skrajnie wycieńczone, istnieje już tylko miłość. Kiedy już nie ma dzieła, wiara staje się zupełnie "naga", umysł zostaje całkowicie o?arowany w nagości wiary.
[6] "Oddanym Bogu" w sensie nadprzyrodzonym, teologalnym – w odróżnieniu od opuszczenia ludzkiego, psychologicznego: zob. Ofiarowanie Maryi, s. 54n. Niekiedy jednak pojęcie "oddany Bogu" można stosować do rzeczywistości, która już należy do porządku nadprzyrodzonego, na przykład do cnót teologalnych: wiary, nadziei i miłości. Te cnoty bowiem, które są "oddane Bogu" z racji swego przedmiotu oraz dlatego, że są w nas darem Boga (wynikają z łaski, która jest "uczestnictwem w naturze samego Boga"), możemy praktykować w sposób ludzki. Chrześcijanin, który idzie na niedzielną mszę z przyzwyczajenia, ma wiarę, ale nie praktykuje jej w sposób "oddany Bogu", czyli pod natchnieniem Ducha Świętego.
[7] Będziemy mieli okazję powrócić do pośpiechu serca Maryi. Nie zapominajmy, co powiedział nam św. Łukasz po Zwiastowaniu: Maryja idzie "z pośpiechem" do Elżbiety (Łk 1,39). W Kanie Maryja przyspiesza "godzinę" Jezusa; czyż w swoim sercu nie pragnie Ona przyspieszyć Paschy, choć nie w pełni jest tego świadoma (por. Wj 12,11)? Zob. rozdział V, s. 131 i 133.
[8] Por. Trzy Mądrości, s. 517-518. Misterium Maryi, s. 216n., s. 533-534.
[9] Por. Les trois sagesses, s. 561-562. Myst?re de Marie, s. 266n.


1 2 3  następna
Zobacz także
ks. Mieczysław Piotrowski TChr.
Chrześcijaństwo to nie ideologia, lecz obecność Boskiej Osoby Jezusa Chrystusa, który stał się prawdziwym, śmiertelnym człowiekiem, aby wziąć na siebie grzechy i cierpienie wszystkich ludzi i dokonać ostatecznego zwycięstwa nad wszelkim złem, cierpieniem i śmiercią. Jezus Chrystus jest najważniejszą postacią w historii ludzkości. Jego narodzenie spowodowało podział dziejów na „starą erę” – przed Chrystusem i „nową erę” – po Chrystusie. 
 
Krzysztof Osuch SJ
Owszem, wciąż blisko nas jest nasz wielki Obrońca: Bóg Ojciec, nasz Stwórca. Bierze nas w obronę Jezus Chrystus oraz Duch Święty. W obronę bierze nas ktoś jeszcze: Matka. Matka wspaniała, można, potężna, łaskawa. Jej wielkie (i największe) imię brzmi: Święta Boża Rodzicielka, czyli Matka Boga – Matka Wcielonego Syna Bożego. 
 
Nie rozumiem, dlaczego święto Ofiarowania Pańskiego nazywa się również świętem Matki Boskiej Gromnicznej?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS