logo
Niedziela, 18 maja 2025 r.
imieniny:
Alicji, Edwina, Eryka, Jana, Feliksa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Krzysztof Osuch SJ
Promować skarb wiary
Mateusz.pl
 
fot. Carlos de Miguel | Unsplash (cc)


W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić (Mt 11,25-27).

W ewangelii spotykaliśmy Jezusa, który czynił mocne „wyrzuty miastom, w których najwięcej Jego cudów się dokonało, że się nie nawróciły”. Że zlekceważyły Kogoś Najważniejszego: Wcielonego Syna Bożego!

 

Dziś stajemy się świadkami głębokiej i wzruszającej modlitwy Jezusa. Z kontekstu wynika, że Jezus czuł się zasmucony i pewno zmęczony kaprysami i oporem uczonych w Piśmie i faryzeuszów, ale oto doznał olśnienia i pełen radości zaczął wysławiać Ojca. Św. Łukasz tak opisał to wydarzenie: W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie».

 

Mając w pamięci wczorajszą i dzisiejszą perykopę, wypada zadać sobie poważne pytanie:

 

Czy ja – mający ileś tam lat różnych kontaktów z Jezusem i Jego Nauką – zasługuję na Jezusowe wyrzuty i groźne „biada tobie”, czy raczej jestem tym ewangelicznym „prostaczkiem”, któremu Ojciec odsłonił już tyle cudnych „rzeczy”?

 

Czy jestem człowiekiem nawróconym i zwróconym ku Bogu, czy przeciwnie?

 

Czy moją największą miłością i życiową pasją jest Jezus Chrystus, czy też ktoś inny lub coś innego?

 

Wszyscy stopniowo odkrywamy, jak bardzo ważne jest Przykazanie Boga, mówiące o miłowaniu Boga ze wszystkich sił.

 

Wszyscy staramy się poznać nieskończoną Miłość Boga do nas i odpowiedzieć na nią całym sercem. – Powiedziałem: „staramy się”. Tak. O różne rzeczy w życiu trzeba się starać i o nie zabiegać… To nader oczywiste i każdy z nas szybko ułożyłby długą „litanię” spraw i dóbr, o które się w życiu starał i zabiegał. I na tym tle pytajmy: czy temu prawu starania się i czynienia usilnych zabiegów podlegają także trzy cnoty teologalne: Wiara, Nadzieja i Miłość?

 

To przede wszystkim objawiający się Bóg uzdalnia nas do przyjęcia Go z żywą wiarą, niezachwianą nadzieją i z żarliwą miłością! Ale jest też miejsce (i to znaczące) na nasz wkład. Potrzeba naszych osobistych starań o to, by naprawdę trwać w ufnej wierze w Boga. Trzeba też zabiegać o to, by codziennie dokonywała się wymiana miłości z Boskimi Osobami – z Najwspanialszym Ojcem, Synem i Duchem Świętym.

 

O. Karl Rahner zadał kiedyś podchwytliwe pytanie. Jaki jest procentowy wkład Boga i człowieka w sprawę wiary i zbawienia? – Nie wiem, jak naprędce odpowiedzielibyśmy na to pytanie. Poprawna odpowiedź zdaniem Teologa brzmi: Bóg daje swój wkład stuprocentowy! I człowiek winien dać również swoje ludzkie sto procent wkładu!

 

O naszym przyjeździe na rekolekcje ignacjańskie można powiedzieć, że poprzedza je usilne staranie Boga, by nas bardziej obdarować. Ale prawdą jest i to, że my zechcieliśmy podjąć Boże zabiegi o lepszą wzajemną relację, o lepsze wzajemne zrozumienie i przyjaźń. – Jest nadzieja, że w naszej osobistej historii zbawienia Bóg i my zrobimy jakiś kolejny, ważny krok…

 

To powiedziawszy, chciałbym jeszcze dość mocno podkreślić, że żyjemy w świecie, który mocno sprzeciwia się i zagraża naszej serdecznej więzi z Boskimi Osobami.

 

To zagrożenie należy trzeźwo rozpoznawać, po imieniu nazywać i skutecznie mu zaradzać! Papieże naszych trudnych czasów (Jan Paweł II, Benedykt XVI) – wierni nakazowi naszego Pana i Zbawiciela – na bieżąco analizują i publicznie nazywają niebezpieczeństwa zagrażające naszej wierze.

 

Kolejny „Piotr naszych czasów” stara się, zgodnie z zaleceniem Jezusa Dobrego Pasterza, utwierdzać braci w wierze (por. Łk 22, 32). Czyni to, pokazując piękno życia z Bogiem i przestrzegając przed tym wszystkim, co uderza w naszą wiarę w Boga, w wiarę w życie wieczne, a także w moralny ład ludzkich postaw i działań.

 

Pozwolę sobie wspomnieć moją książkę „Bóg tak wysoko Cię ceni”, gdzie zamiast wstępu dałem na samym początku rozważanie poświęcone właśnie „Skarbowi wiary i modlitwie”. Przytaczam w tym rozważaniu kilka ważkich wypowiedzi, a wśród nich przejmującą diagnozę Carlo Caretto, który tak charakteryzuje miniony wiek dwudziesty: „Żyjemy wszyscy w bardzo tragicznym wieku, w którym nawet najsilniejsi ludzie są kuszeni w wierze. Jest to bowiem epoka bałwochwalstwa, lęków, udręki. Jest to epoka, w której żądza władzy i bogactwo zaciemniły zupełnie w sercu ten podstawowy nakaz Dekalogu: Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca twego>. To rozpoznanie dotyczy wprawdzie minionego wieku XX, ale wciąż jest aktualne i należałoby mieć je często przed oczyma.

 

Można by odwołać się do wielu innych podobnych wypowiedzi, np. Jana Pawła II czy Benedykta XVI. Pasterze Kościoła raz po raz zaświadczają, że wiara w Boga jest dobrem bezcennym, bez którego życie traci sens. Pokazują też, jak bardzo to dobro jest w naszych czasach atakowane i zagrożone.

 

Oto wypowiedź Benedykta XVI skierowana na początku lipca (2011) do 7 tysięcy włoskich pielgrzymów: „Wielu ludzi naszych czasów ma potrzebę spotkania Pana, bądź odkrycia na nowo piękna Boga bliskiego, Boga, który w Jezusie Chrystusie ukazał swoje oblicze Ojca i wzywa do uznania sensu i wartości istnienia”. „Obecny moment dziejowy jest naznaczony przez blaski i cienie. Jesteśmy świadkami złożonych postaw: skoncentrowania na sobie samych, narcyzmu, pragnienia posiadania i konsumpcji, uczuć i pragnień oderwanych od odpowiedzialności. Wiele jest przyczyn tej dezorientacji, która objawia się w głębokim egzystencjalnym obciążeniu, ale w gruncie rzeczy widać w niej zanegowanie transcendentnego wymiaru człowieka i podstawowej relacji z Bogiem. Dlatego tak ważne jest proponowanie przez wspólnoty chrześcijańskie skutecznych i wiążących dróg wiary”.

 

–Ta krótka wypowiedź Ojca świętego znów zasługiwałaby na rozważenie i wzięcie jej sobie do serca. Przy sposobności radzę, żebyśmy na portalach katolickich na bieżąco śledzili wypowiedzi Ojca świętego i rozważali je. Zawsze poczujemy się obdarowani i umocnieni w wierze. A nawiązując do ostatniego zdania papieskiej wypowiedzi: „Dlatego tak ważne jest proponowanie przez wspólnoty chrześcijańskie skutecznych i wiążących dróg wiary” – chciałbym powiedzieć, że właśnie Ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli (zwane potocznie rekolekcjami ignacjańskimi) na pewno są „skuteczną i wiążącą drogą wiary”. Ma tego świadomość Kościół, gdy ustami wielu papieży aprobuje je i zaleca. Św. Ignacy widząc w nich dar Ducha Świętego dla Kościoła, nie wahał się tak o nich powiedzieć: „Ćwiczenia duchowne są najlepszą rzeczą, jaką w tym życiu mogę sobie pomyśleć i w oparciu o doświadczenie zrozumieć, aby człowiek mógł i sam osobiście skorzystać i wielu innym przynieść owocną pomoc i korzyść” [1].

 

Krzysztof Osuch SJ
mateusz.pl | 13 lipca 2011

_______________
przypis:

 

[1] http://www.deon.pl/religia/rozwoj-duchowy/ignacy-loyola/art,2,cwiczenia-duchowe-wedlug-sw-ignacego.html

 
Zobacz także
Mieczysław Guzewicz
Ewangeliczne prawdy, szczególnie te dotyczące wybaczenia, niesienia krzyża, miłowania nieprzyjaciół, jawią się jako bardzo trudne – czy wręcz niemożliwe – do zrealizowania w codziennym życiu. Nie wolno nam jednak zbyt łatwo się poddawać i zapominać, jak ogromna moc zawiera się w sakramencie małżeństwa. To, co po ludzku niemożliwe, staje się możliwe dzięki Bożej łasce. Małżonkowie, przez sakramentalność swojego związku, mają zagwarantowany nieograniczony dostęp do Bożego wsparcia. Zechciejmy tylko korzystać z tej możliwości.
 
Szymon Hiżycki OSB

Dla św. Jana grzech/bezprawie to każde wydarzenie, czyn, myśl, pragnienie, które w ostatecznym rozrachunku uniemożliwiają spotkanie z Bogiem. Często wierni pytają, czy coś już jest grzechem, czy jeszcze nie. To jakby zastanawiać się, jak cienki może lód, żeby jeszcze pode mną wytrzymał. Po co w ogóle na niego wchodzić? Prawidłowe pytanie brzmi: czy jest to nam do zbawienia potrzebne? Jeśli nie jest, to znaczy, że szkoda na to czasu. Natomiast jeżeli przyda się do zbawienia, pomoże w drodze do Pana Boga, to jak najbardziej uczynienie tego jest wskazane.

 
Ks. Rafał Masarczyk SDS
Niektórzy ludzie pragną dla siebie, zdobyć jak najwięcej różnego rodzaju dóbr. Jednakże są też ludzie, którzy pragną przodować w cnocie i czynieniu dobra. Są gotowi jest wyrzec się swojego majątku na korzyść swoich przyjaciół, gdyż wprawdzie tracą majątek, to jednak zyskują moralne piękno. Zyskują więc więcej niż majątek...
 

___________________