logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Wójcik
Prorok znad Gangesu
Pastores
 


Matka Teresa była twórcą i zarazem przywódcą wielkiego państwa cywilizacji miłości, w którym relacja pomiędzy nią a szeregowymi obywatelami polegała na bezinteresownym podporządkowaniu się tak wielu ludzi potrzebie miłości, czytelnie przez nią formułowanej. Ten wszczepiony mechanizm działał przypuszczalnie w milionach jej naśladowców. Nie ma on w sobie nic ze ślepego posłuszeństwa lub powielania. Dałoby się go raczej porównać do wyzwolenia eksplozji wewnętrznego oczekiwania na coś bardzo dobrego, co się powinno zdarzyć w naszym życiu.
 
Siłą tego prorokowania była jego spójność. Brak rozdźwięku między ołtarzem a życiem. Eucharystia wrastająca w życie i przedłużona w nim – aż do końca. Radykalizm Boga wprowadzany w ludzkie życie. Bo gdy widzi się w Kalighacie niewysoki postument, a na nim leżącego człowieka przywiezionego z ulicy i myjącą go siostrę, a obok skromną tabliczkę z napisem: Body of Christ, czyli: „Ciało Chrystusa”, to nie można nie dostrzec swego wygodnego, konsumpcyjnego chrześcijaństwa.
 
Siłą tego prorokowania była jego autentyczność. Powszechnie akceptowanym obrazem miłosierdzia Bożego są dwie dłonie: męska i kobieca, przygarniające syna marnotrawnego na obrazie pędzla Rembrandta. Ukazują one dwa aspekty tej samej miłości. Podobnie dłonie Matki Teresy. Dwie duże i spracowane męskie dłonie Matki Teresy, które z miłością dotykały tysięcy ludzi w ich ostatniej chwili. „Staramy się – pisała – by dotyk naszej ręki, nasz ton głosu i uśmiech były niezwykle czułe i delikatne, aby mogły uczynić Boże miłosierdzie bardzo prawdziwym dla umierającego człowieka...”. Dłonie, które napi­sały dziesiątki (może setki) tysięcy listów z podziękowaniami i zachętą. Listów, na które czekało tylu ludzi. Dłonie, które dźwigały tysiące kubłów z pomyjami i ludzkimi odchodami – bo tego wymaga miłosierdzie. To pewnie dlatego te dłonie były ze czcią całowane przez tylu ludzi. Dłonie te weszły do kanonu dziedzictwa nie tylko Kościoła, ale również światowego dziedzictwa jako symbol ludzkiej miłości. Te ręce, głoszące miłosierdzie, są poparciem autentyczności jej słów. Za każdym słowem stoi jej zmęczenie, praca, a przede wszystkim dostrzeżenie czyjejś potrzeby. Poprzez własną pracę Matka Teresa stała się największą i autentyczną głosicielką Bożego miłosierdzia i pragnienia zarazem.
 

Co zawdzięczamy „biednym”?
 
Szczególnym elementem proroctwa Matki Teresy jest głoszenie miłości zdolnej przekształcić najnędzniejsze warunki bytowania w rzeczywistość godną człowieka. Wejście misjonarek miłości do najróżniejszych slumsów i zatrzymanie się przy ludziach na chodnikach ulic Wschodu i Zachodu, Północy i Południa pomaga nam odkryć wielkość człowieka – tę wielkość, która mierzy się nie tylko sukcesami biotechnologii i liczbą samochodów na głowę mieszkańca.
 
Idąc za Matką i jej siostrami, można się dowiedzieć od pięcioletniego dziecka, że dom jest tam, gdzie jest kochająca matka, choćby to było na chodniku; że głodująca wraz z dziećmi muzułmańska matka gotowa jest podzielić się odrobiną żywności z głodną rodziną hinduską; że poraniony bezdomny człowiek potrafi zataić imię swojego oprawcy, powodowany nie strachem, ale współczuciem; że matka wyrzucona przez syna na śmietnik potrafi mu przebaczyć w ostatnich chwilach swojego życia.
 
Obcowanie z takim proroctwem uczy właściwego postrzegania proporcji życiowych spraw, doceniania rzeczy ważnych. Każe myśleć z większą pokorą o własnych niedostatkach. Bóg obdarował nas wszystkich w tak nierównomierny i nieoczekiwany sposób, abyśmy mogli nawzajem się obdarowywać, wolni od widzenia własnych zaangażowań na rzecz innych ludzi w kategoriach „poświęcenia się”.
  
 
strona: 1 2 3