logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Wincenty Fęcki SDB
Prymicje neoprezbitera Karola Wojtyły
materiał własny
 


 
 W tym roku (2006) 3 listopada minęła 60 rocznica pierwszej mszy świętej odprawionej przez Sługę Bożego Jana Pawła II. Dla Rodziny Salezjańskiej jest to wydarzenie szczególne z racji, że Prymicje ks. Wojtyły miały miejsce w salezjańskim kościele św. Stanisława Kostki na Dębnikach. Poniżej zamieszczamy relacje świadka tych chwil, ks. Dr Wincentego Fęckiego. Jak się okazuje Prymicje odbyły się w pełnej gali i tłocznym w ludzi kościele.
 
***
 
W uroczystość Wszystkich Świętych 1.11.1946 r. odprawiałem Mszę Świętą w kościele parafialnym w Debnikach o godzinie 6, a kaznodzieją był katecheta ks. Jan Zeman SDB. Po przeczytaniu ogłoszenia o prymicjach ks. Karola Wojtyły, kaznodzieja rozszerzył tekst ogłoszenia, zachęcając wiernych, a zwłaszcza młodzież do licznego udziału, bo ...sami Go znacie i pamiętacie dobrze młodzieńca Karola z Tynieckiej, jak przez lata wojny, prawie codziennie uczestniczył z pobożnością w rannej Mszy Świętej oraz nabożeństwie wieczornym.
 
Kilka dni wcześniej, ks. Bączkowski, sekretarz inspektorialny, widział jak diakon Wojtyła przyszedł, żeby z ks. Proboszem Matlakiem omówić sprawę swojej Mszy św. Prymicyjnej, bowiem 26.10. rozpoczyna rekolekcje przed święceniami kapłańskimi, których udzieli mu w uroczystość Wszystkich Świętych, w swojej prywatnej kaplicy Książę kardynał Sapieha. Chciały Mszę św. Prymicyjną odprawić w niedzielę 3 listopada, bo już 6 listopada ma jechać do Rzymu na dalsze studia teologiczne.
 
Ponieważ w niedzielę 3 listopada suma od przeszło miesiąca była zarezerwowana przez małżonków z Dębnik obchodzących swój Złoty Jubileusz małżeństwa, ustalono, że diakon Wojtyła, swą uroczystą Mszę św. Prymicyjną odprawi w niedzielę o godzinie 9.00. Jest to msza młodzieżowa czyli przeznaczona dla młodzieży i dziatwy szkolnej; funkcje ministrantów pełnili w niej zawsze KSM-owcy. Kaznodzieję zaprosił Neoprezbiter, a funkcje subdiakona i ceremoniarza będą pełnić klerycy z Dębnik - Alumni Arcybiskupiego Seminarium: Stanisław Truszkowski i Mieczysław Maliński. Diakonem będzie jeden z tutejszych księży, a archiprezbiterem - manduktorem będzie ks. Władysław Klimczyk, brodaty, długoletni misjonarz w Indiach.
 
W niedzielę tę (3.11) miałem wyznaczony dyżur w konfesjonale od godziny 6-8 i 9-11. Dlatego z uroczystości prymicyjnych ks. Karola Wojtyły podaję tylko to, co widziałem i zapamiętałem. Od ówczesnego rana popadywał deszcz, było pochmurno i chłodno. O godz. 8.30 rozdzwoniły się dźwięcznie dzwony kościoła dębnickiego. Gdy na kilka minut przed 9 schodziłem do kościoła, celebrans i asysta już się ubierali w salce (na parterze), która służyła na zebrania stowarzyszeń parafialnych, obecnie z tej salki zrobiono dwa pokoje.
 
Czterdziestka ministrantów ubranych odświętnie w komże i czerwone kapturki już stała w dwuszeregu od drzwi prowadzących od salki, poprzez schody przed domem w pobliżu schodów wiodących do zakrystii. Na przedzie starsi (z KSMM) ministranci z krzyżem, kadzielnicą i dwaj akolici ze świecami, a za nimi poczty sztandarowe KSMM i KSMŻ oraz sztandar ministrancki. Deszcz przestał siąpić, ale chłód chwytał za uszy, nosy i dłonie ministrantów. Gdy wszedłem do zakrystii, zobaczyłem, że była już zapełniona księżmi i gośćmi, prawdopodobnie zaproszonymi przez Prymicjanta. Stało też kilku członków KSMM z kółka Żywego Różańca. Wśród księży spostrzegłem ks. Prałata Karola Kozłowskiego, rektora Arcybiskupiego Seminarium oraz ks. Prof Władysława Wichra. W pobliżu drzwi wejściowych stał Mieczysław Kotlarczyk, dyrektor teatru rapsodycznego, a przy nim kilka innych osób, prawdopodobnie aktorów z tegoż teatru.
 
Z zakrystii zamierzałem udać się przez kościół do konfesjonału pierwszego po prawej stronie od głównego wejścia, ale kościół już był szczelnie wypełniony. Cofnąłem się zatem i z zakrystii poszedłem obok kościoła przez główne drzwi. Odezwały się organy. Kto grał na organach nie pamiętam, może któryś z naszych teologów-muzyków, bo do listopada 1946 r. w parafii nie było stałego organisty. Śpiewał chór teologów z ul. Tynieckiej na trzy głosy kompozycję ks. Chlondowskiego "tu es sacerdos in aeternum".
 
Następnie neoprezbiter zaintonował hymn do Ducha Świętego. Podczas Mszy młodzież i "cały kościół" spiewał po polsku: Kyrie, Gloria, Credo, Sanctus, Agnus Dei oraz odpowiednie pieśni: Boże Mocny, Króluj nam Chryste, Idziesz przez wieki, Z rąk kapłańskich, Upadnij na kolana, Pan stąpił z nieba. Chór Dębnicki nie śpiewał ponieważ po aresztowaniach przez gestapo w 1941 r. nie zawiązał się jeszcze nowy skład. Kazanie wygłosił ks. Prof. Władysław Wicher. Rozpoczął od biblijnego opisu powołania Dawida.
 
Po skończeniu Mszy przemówił Prymicjant, ale treści nie dosłyszałem z powodu słuchania spowiedzi wiernych. Podczas udzielania błogosławieństwa prymicyjnego i rozdawania obrazków - pamiątek, cały kościół śpiewał pieśń ku czci Najświętszej Marii Panny. Uroczystość trwała prawie do godziny 10.30. Wypada zaznaczyć, że we Mszy prymicyjnej nie mógł uczestniczyć Jan Tyranowski, który od kilku miesięcy leżał w szpitalu na gruźlicę kości.
 
Po Mszy św. Prymicyjnej śniadanie spożył ks. Karol Wojtyła u zaprzyjaźnionej rodziny na Dębnikach (ul. Szwedzka), a obiad - przyjęcie dla 30 osób - było na godz. 13 lub 14 przygotowane przy ul. Konfederackiej u Sióstr Serafitek, do których prawie codziennie chodził rano odprawiać Mszę św. Ks. Zbigniew Bączkowski.
 
Ks. Wincenty Fęcki, salezjanin
"Przez Podgórze na Watykan", Kraków 1999, s. 123-127.
 
Zobacz także
Adam Ligęza SP
Coś „nie tak” działo się w sercu tego rybaka. I to nie dlatego, że całą noc nic nie złowił. Wręcz przeciwnie – na słowa nieznajomego, który stał na brzegu, zarzuca sieci. Wreszcie ma to, czego pragnął – sieć pełną ryb. Ale ona go nie cieszy, nie zwraca na nią uwagi. Co się dzieje w sercu rybaka, gdy nie cieszy go udany połów? Co się dzieje, gdy nie cieszy go zasłużony owoc jego pracy? Co skrywa serce, które doradza, aby zostawić łódź i rzucić się w morze? Czy takie serce nadal można nazywać „sercem rybaka”? 
 
Adam Ligęza SP

10 lutego 1940 r. Jeszcze trwa noc, bardzo mroźna noc. Miasta i wsie otulone grubą pierzyną śniegu i panującą wokół ciszą, pogrążone były w głębokim śnie. Nagle w tę ciszę wdarło się ujadanie psów, a w chwilę później głośny łomot kolb karabinów walących w drzwi uśpionych domów i dzikie wrzaski nakazujące ich otwarcie. Wybudzonych mieszkańców w jednej chwili ogarnęło nieznane dotychczas przerażenie... Przecież nikt tak w gościnę nie zachodzi... Nikt w ten sposób nie woła pomocy... Prawdę poznali w chwili, gdy gospodarz otworzył drzwi...

 
ks. Józef Bremer SJ
W listopadzie 2001 roku przypadała trzechsetna rocznica przekroczenia przez o. Eusebio Francisco Kino SJ rzeki Colorado. Z europejskiej czy polskiej perspektywy wydarzenie to może jest mało istotne. Inaczej sprawa wygląda z amerykańskiego i z meksykańskiego punktu widzenia. O. Kino jest jednym z dwóch jezuitów, których statuy stoją w Galerii Zasłużonych na Waszyngtońskim Kapitolu...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS