logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Serafin Tyszko OCD
Przebywać na samotności-pustyni, by spotkać Boga i braci
Zeszyty Karmelitańskie
 


Temat kontemplacyjnej samotności jest tematem nie bardzo nadającym się do pisania czy mówienia. Powinno się mówić na ten temat niezwykle powściągliwie, wręcz szeptać, nie ma tu bowiem jakichś „wygadanych” ekspertów.
 
Jeśli chodzi o terminologię, lepiej używać wyrażenia „pustynia” aniżeli samotność czy pustelnictwo. Określenia te bowiem obciążone są pewnymi znaczeniowymi przyzwyczajeniami, naleciałościami, które przeszkadzają w nie wejść i spokojnie, bez uprzedzeń się nimi zająć. Termin „pustynia” natomiast wydaje się być wyrażeniem bardziej obiektywnym i bezpiecznym, mniej obciążonym negatywnymi skojarzeniami. Jest to bowiem kategoria do głębi biblijna, „exodusowa”, paschalna, ewangeliczna, Jezusowa, chrzcielna. Występuje również w nomenklaturze karmelitańskiej.
 
„Wyjście na pustynię”
 
Kiedy mówi się „samotność” czy „życie pustelnicze”, to bardzo wiele osób zakłada na bazie utrwalonego stereotypu, że jest to coś trochę dziwacznego, w każdym razie przeznaczonego dla raczej rzadkich okazów z gatunku homo sapiens. Natomiast kategoria „pustyni” – jak można to zauważyć w Biblii – jest czymś, co na swojej drodze spotka absolutnie każdy chrześcijanin. Nie ma bowiem udanego procesu dogłębnej, ewangelicznej metanoi bez doświadczenia „pustyni” w różnych jej przejawach; chyba że ktoś chce funkcjonować poza drogą Biblii i poza drogą Jezusa. Jeżeli ktoś na drodze mozolnej realizacji swego chrztu nie chciałby zgodzić się na „wyjście na pustynię” wraz z Izraelem i wraz z Jezusem, nie ma szans ani na dogłębną metanoię, ani tym bardziej na osiągnięcie ewangelicznej dojrzałości. Jest więc kategoria „pustyni” – jak widać – kategorią bezpieczniejszą, mniej obciążoną. W ramach tej powszechnej dla wszystkich uczniów Jezusa kategorii „pustyni” są następnie pewne tematy bardziej specyficzne, bardziej zakonne, bardziej karmelitańskie takie, jak: samotność, cisza i milczenie oraz cela (cella, łac. cellula) z jej sakralnością, z jej małą duchowością. To wokół tych specyficznych elementów „pustyni” będziemy krążyć.
 
Powrócić do siebie samego…
 
Niemożliwe jest właściwe i twórcze odkrywanie swego powołania do wspólnoty, relacji, bez odkrycia i zaakceptowania różnych wymiarów samotności, i tej negatywnej, i tej pozytywnej. Chciałbym nawiązać do starej, zachodniej tradycji monastycznej, wyrażającej się łacińskim terminem habitare secum, co oznacza mieszkanie, przebywanie, przestawanie czy wręcz wytrzymanie z samym sobą, wytrzymanie siebie samego. Oczywiście, nie jest to możliwe bez nawiązania ze sobą ponownej relacji, bez spotkania się ze sobą samym. Co z kolei jest niemożliwe bez prześwietlania siebie, bez wytrwałego, trudnego stawania w prawdzie o sobie samym – i tej pięknej pozytywnej, i tej trudniejszej, negatywnej, w tej prawdzie, która obnaża moje mity i fikcje, „szpan”, maskaradę, moje dziwne zagrywki, manipulacje i mechanizmy obronne, niepozwalające mi spotkać siebie samego. A przecież bez obnażenia tego wszystkiego, dalej chodzę w swoistej schizofrenii, w rozdarciu, w tym pęknięciu, jakie noszę w sobie od czasu dramatycznego wydarzenia, jakim był grzech pierworodny i ciągle nijak nie mogę spotkać się z samym sobą, a w konsekwencji nie jestem sobą. Ciągle mam przynajmniej dwa oblicza, jeśli nie więcej.
 
Otóż w owym habitare secum jest zawarta cała droga „powrotu” do samego siebie: zarówno w aspekcie statycznym – czyli do siebie takiego, jakim jestem w danym momencie historii mojego życia, jak i w aspekcie dynamicznym – czyli do siebie takiego, jakim mnie od zawsze widzi Bóg, który mnie stworzył, i który bardzo pragnie, abym powrócił do swojej pierwotnej oryginalności. A to oznacza też ponowne, głębokie spotkanie się ze sobą. Odkrycie siebie na nowo. Przebaczenie sobie. Dogłębne zaakceptowanie siebie (wśród łez nieraz). To oznacza wreszcie pokochanie siebie na nowo, wolność wobec samego siebie, pogodne obcowanie ze sobą.
 
 
1 2  następna
Zobacz także
Joanna Świątkiewicz
Zamknięcie się w dzisiejszych czasach w pustelni ciągle jest ewenementem, chociaż coraz więcej ludzi chciałoby zwolnić tempo swojego życia i marzy o zamieszkaniu w ustronnym miejscu, w ciszy i spokoju. Niektórzy z nich odbywają tzw. „wakacje z Bogiem”. Również tutaj, do prowadzonego przez kapucynów domu modlitwy w Zagórzu można przyjechać na rekolekcje. Ile to kosztuje? Wyłącznie odwagę...
 
Joanna Świątkiewicz
Bliskość człowieka, którego głos i ciało drżą ze wzruszenia, zawsze nas peszy. Czujemy się niezręcznie. Zaskoczeni, nie wiemy, jak się zachować. A co powiedzieć, gdy wzrusza się i szlocha sam Bóg-Człowiek. Ewangeliści wiedzieli, że potrzebujemy spotkań z Jezusem, który nie kryje swoich uczuć: smuci się, lęka, cały drży, ma oczy zalane łzami, gniewa się. Potrzebujemy ich zwłaszcza, gdy kryjemy twarz pod maską udawania, grzęźniemy w niesłusznym samozadowoleniu.
 
Mateusz Pindelski SP
Powołanie jest dla księdza darem i tajemnicą. Podjęcie decyzji można tłumaczyć konkretnymi okolicznościami, ale w gruncie rzeczy nie da się go do końca pojąć. Próbą zrozumienia powołania jest danie świadectwa – opowiedzenie, jak doszło do wstąpienia do seminarium, do święceń. Karol Wojtyła odkrył powołanie do kapłaństwa w warunkach wyjątkowych, ale sposób, w jaki odkrywał drogę życia, warto naśladować również dziś.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS