To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Na Ziemi istnieje tysiące języków i każdy z nich ma swoją wartość. Kto jednak chce należeć do Chrystusowego Kościoła, stoi przed zadaniem opanowania języka świętości. Jest to język Boga, bo On jest święty. On jest źródłem świętości. Świętość jest językiem Jego miłości. Ojciec kocha Syna, a Syn kocha Ojca. Nie jest to miłość zewnętrzna. Nie jest to miłość jednokierunkowa. Jest to miłość wzajemna. I ta miłość nazywana jest Duchem Świętym.