logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Andrzej Draguła
Przygotować Słowu grunt serca
Pastores
 


To właśnie wydarzyło się w życiu św. Pawła, który sam miał odwagę pozwolić odejść Bogu Prawa i wynikających z tego uczynków, a tym sa­mym zrobić miejsce Bogu Jezusa i wierze w Niego. Postawa gotowości do "rozstania" się z własnym obrazem Boga wyniesionym z przeszłości to – jak twierdzą przywołani teologowie – radykalne naśladowanie św. Pawła: "Paweł przedstawił nam chrześcijaństwo jako wiarę zdolną odłączyć się od swojej przeszłości, pozbyć się starych zwyczajów i pewników, od­rzucić partykularyzm i iść do innych". Taka postawa wyjścia z granic Bo­ga odziedziczonego i otwarcie się na inne obszary, gdzie można od­naleźć "innego" Boga, powinna być – pisze ks. Halík – paradygmatem działania Kościoła. Czeski teolog twierdzi, że po­kusa trwania przy "starym" Bogu nie omija jednak Kościoła. "Kościół stworzył (...) nową partykularną jednostkę wśród innych, zaczął strzec swoich granic, a z wiary uczynił «dziedzictwo ojców», przekazywaną własność." 
 
Przeszkodą w głoszeniu Ewangelii wewnątrz Kościoła (ad intra) może więc być – choć brzmi to paradoksalnie – żarliwość w wierze i gorliwość stawania w jej obronie. Dzieje się tak, gdy człowiek, do którego głoszona jest  Ewangelia,  uzna  swoją  wiarę za  projekt  skończony  i  zamknięty, a obraz Boga, jaki w sobie nosi, za całkowity. W ten sposób zamyka się na nowe doświadczenie wiary, na rozpoznanie Boga jako "jeszcze Innego". Wszelka petryfikacja obrazu Boga, jaki się posiada, stanowi istotną przeszkodę w procesie ewangelizacji.
 
Problem odrzucenia Ewangelii w procesie jej przekazu "na zewnątrz" (ad extra) można także w dużej mierze sprowadzić do kwestii odrzucenia konkretnego obrazu Boga, a nie ewangelicznego przesłania. Może się bowiem zdarzyć tak, iż w konkretnym przypadku Kościół nie będzie gło­sił Ewangelii, a raczej karykaturalny, czyli nieprawdziwy obraz Boga. Niejed­no odejście z Kościoła czy też opór wobec głoszonego słowa wynika z te­­go, iż faktycznie nie jest ono wyzwalającym słowem Ewangelii, lecz sło­wem zniewolenia, zwłaszcza wtedy, gdy Kościół chciałby zacząć głoszenie Ewangelii od "dobrej nowiny" o wiecznym potępieniu.
 
Głoszenie Ewangelii może także natknąć się na przeszkodę w postaci istnienia u słuchacza uprzedniego obrazu Boga, który jest tak silny, iż prowadzi do zupełnej blokady na jakiekolwiek słowo przepowiadania Kościoła. Taki obraz tworzy się często na podstawie obiegowych opinii i stereotypów o Bogu, Kościele, Ewangelii. Zapewne jest w tym także jakaś współwina Kościoła. W dużej mierze jednak są to obrazy, które człowiek buduje na bazie własnych oczekiwań wobec Boga – oczekiwań, które nie mają wiele wspólnego z rzeczywistą osobą Boga. Ks. Halík przyznaje, iż u wielu ateistów "natknął się ze zdumieniem na podświadome, bardzo osobliwe i często funkcjonujące w sposób wręcz patologiczny quasi-teologiczne konstrukcje i prymitywne wyobrażenia religijne". Wyobrażenia te są w gruncie rzeczy idolami, które przysłaniają prawdziwy obraz Boga czy też raczej obraz prawdziwego Boga. Obalenie tych idoli jest warunkiem spotkania z żywym i prawdziwym Bogiem Ewangelii. Niestety, bywa to bardzo trudne, gdyż łączy się często z osobistymi doświadczeniami, które głęboko tkwią w świadomości i sercu człowieka.
 
Dotknąć serca
 
W półmroku sali siedzi kilka osób. Naprzeciwko nich ekipa animatorów: trzech księży, kilkoro świeckich z gitarami. Po odśpiewaniu "Ojcze nasz" zaczyna się prezentacja uczestników. Każdy mówi, dlaczego przyszedł i czego oczekuje. Solange, kobieta w średnim wieku twierdzi, że jest wierząca ("sądzę, że wierzę" – mówi), ale nie rozumie nic z tego, co dzieje się na Mszy świętej, a poza tym ma kłopot z Kościołem, księżmi pedofilami i papieżem Benedyktem XVI, który nie jest już takim papieżem, jakim był Jan Paweł II. Sylvain, samotny mężczyzna, który chodzi także na kurs filozofii, mówi, że przywiodła go na spotkanie znaleziona gdzieś fraza: "Dusza, w odróżnieniu od ciała, karmi się swoim głodem" (jest to cytat z francuskiego mistyka Gustave’a Thibona). Z kolei mężczyzna w garniturze (Antoine) deklaruje stanowczo: "Ja nie wierzę w Boga. Ktoś mnie zaprosił, a że jestem dobrze wychowany, to przyszedłem". Na pyta­nie, dlaczego przyszedł po raz drugi, odpowiada, że dla ciekawości, czego potwierdzeniem jest fakt, że nawet kupił sobie Biblię.
 
Ta sama grupa ludzi opowiada swoje wrażenia na ostatnim spotkaniu cyklu katechez. Solange ze smutkiem oznajmia, że jest rozczarowana. Przyszła pełna nadziei i pragnień. Sądziła, że poczuje na nowo emocje, ale nic się nie wydarzyło. W jej oczach pojawiają się łzy. "Nie czuję nic, nic" – mówi. Mężczyzna-filozof przyznaje, że też ma wielkie pragnienie, by uwierzyć. Niestety, nic takiego się nie wydarzyło. W końcu wstaje Antoine. "Jeżeli tutaj zostałem, to dlatego, że zostałem poruszony (ému). Poruszony – to właściwe słowo. Poruszony wszystkim, co tu usłyszałem. Poruszony tym, że potrzebowałem przychodzić tutaj dwa razy w tygodniu. Poruszony tym, do jakiego stopnia potrzebowałem zerwać z moimi przyzwyczajeniami, a przede wszystkim z moimi pewnikami. Poruszony świadomością swoich słabości. Byłem poruszony, gdyż poczułem się kochany przez Boga, ale nie przez Boga, który zatruł moje dzieciństwo, lecz przez Boga ludzkiego, ojca, przyjaciela, powiernika, którego mi zawsze brakowało. Poruszony tym, że przeszedłem tę drogę z wami, którzy – jak mi się wydawało – jesteście zaszczyceni moją obecnością, których potraktowałem z góry, a którzy pomogliście mi. Przepraszam, ale ja, który mam zwyczaj przemawiać [Antoine jest adwokatem], nie przygotowałem tej przemowy, a poza tym bez togi czuję się nagi, zupełnie nagi".
 
 
Zobacz także
Edward Kryściak SP
Jezus w drodze do Jerozolimy coraz częściej wchodzi w konfrontacje ze swoimi przeciwnikami. O jednej z takich sytuacji opowiada św. Łukasz. Jezus jest poddany próbie przez uczonego w Prawie – ma wskazać prostą receptę na osiągnięcie życia wiecznego. 
 
o. Wacław Hryniewicz OMI
Bóg nie żałuje daru wolności danego człowiekowi. Wszystkie Jego dary są, jak napisał z głębi swego ducha apostoł Paweł (Rz 11,29), nieodwołalne w dosłownym przekładzie nieżałowane). Człowiek potrafi nadużywać błogosławionego daru wolności, pomnażać zło i cierpienie w świecie. Wierzę jednak, że Bóg zdoła w każdym człowieku swój dar ocalić, jeśli nie w tym, to w przyszłym życiu. Dar wolności jest cudem, zdumiewającym uczestnictwem w wolności samego Boga. 
 
Siostra Milena
Każdy z nas może stać się ewangelicznym Samarytaninem w obecności chorego, przelewając na innych swoją miłość do bliźniego, wyrażającą się w trosce o dobro drugiego. Miłość jest twórcza. Wystarczy użyczyć swych rąk, nóg, oczu i rozumu... Ta samarytańska posługa chorym i cierpiącym, jest posługą przez którą wyraża się miłość i czułość do chorego, która sprawia, że dany człowiek czuje się kochany.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS