logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Stanisław Grygiel
Radość
Zeszyty Karmelitańskie
 


W Chrystusie cierpienie przemienia się w radość
 
Cierpienie i radość Hioba zapowiadają paschalne cierpienie i paschalną radość Chrystusa. Pascha Chrystusa odsłania i daje człowiekowi Miłość, która rodzi Syna, a z Nim, w Nim i dla Niego stwarza człowieka i świat. W Chrystusie poczyna się i kończy historia życia ludzkiego w czasie. W Chrystusie cierpienie człowieka przemienia się w paschalną radość.
 
Niemniej jednak nasza radość jest tylko radością Abrahama i Mojżesza: „W wierze pomarli oni wszyscy, nie osiągnąwszy tego, co im przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i pozdrawiali, uznawszy siebie za gości i pielgrzymów na tej ziemi” (Hbr 11,13). Skończoność rzeczy czasowych nadal napawa nas smutkiem, który różni się od totalnego smutku wesołej pustki tym, że przemienia go paschalna radość. Słychać w tym smutku „milczenie”, czuć w nim „melancholię”, którymi na granicy czasu i wieczności „widnokrąg myśli człowieka zaokrąglony jest” (C.K. Norwid, Tartej) do końca jego dni. To milczenie i ta melancholia będą kształtowały historię życia ludzkiego do końca świata.
 
***

Piękno jest paschalne
 
Proroczo paschalną radość budzi w nas piękno, w którym wydarzają się prawda i dobro. Piękno prawdy i dobra wzywa nas do nich tak kategorycznie, że każda odmowa pójścia za nimi zniekształca nasze życie duchowe. Piękno jest epifanią wieczności w czasie, bo z wieczności, a nie z czasu, są prawda i dobro. Nic więc dziwnego, że w doświadczeniu piękna radość wypowiada się milczeniem i melancholią przepełnionymi tęsknotą człowieka za Innością wiekuistego Boga. Któregoś wieczoru moja mama, już w bardzo podeszłym wieku, po wysłuchaniu nokturnów Chopina powiedziała mi: „Ta muzyka jest tak smutna, że nawet smutnego pocieszy”. Tylko tyle i zarazem aż tyle. Te słowa prostej wieśniaczki ciągle odsłaniają mi głęboką prawdę, że piękno robi nam przejście z czasu do wieczności. Piękno jest paschalne.
 
Inaczej mówiąc, radość wnoszą w ten świat świadkowie innego świata, świadkowie Miłości, jaką człowiek pragnie się stać. Ich radość jest czymś nieskończenie większym i potężniejszym aniżeli chwilowe emocje. Ona jest epifanią miłości i jej piękna, w którym prawda i dobro przychodzą do nas jako dar wiecznej Miłości Boga i owoc naszej pracy w czasie. Nasze współdziałanie z Bogiem tworzy historię przedziwnego bosko-ludzkiego „jesteśmy”, bez którego „jestem” każdego z nas zionęłoby pustką, w której wszystko, prawda i kłamstwo, dobro i zło, byłoby jedynie chwilową rozrywką. Rozrywką byłyby przyjaźnie, małżeństwo, rodzina, ponieważ my sami bylibyśmy wówczas rozrywką dla siebie oraz dla innych. Nie bylibyśmy osobami, bo nie przebywalibyśmy we wspólnocie miłości mającej Początek i Koniec w tej Miłości, w której przebywa Wspólnota Osób Boga żywego.
 
Administratorzy ponowożytności nie lubią radości osób. Oni lubią jedynie rozrywkową pustkę jednostek i mas. Osobami bowiem nie można administrować. Osobami można jedynie rządzić dla ich dobra i dla dobra wspólnot, w jakich one przebywają. Ci, którzy zarządzają ponowożytnością, nie umieją rządzić. Oni potrafią jedynie administrować. Dlatego tak bardzo dbają o wesołą pustkę, która jest masową radością jednostek poddających się administracyjnym manipulacjom. Nie sprzyjają osobowym wspólnotom, czyli przyjaźniom, małżeństwom, rodzinom, narodowi i Kościołowi. W tych wspólnotach rodzą się świadkowie wieczności, czyli osoby, których prawdy administratorzy nie znają. Nic więc dziwnego, że gdziekolwiek się pojawiają, starają się przekształcić przyjaźnie, małżeństwa i rodziny w spółki z ograniczoną odpowiedzialnością.
 
W takich spółkach nikt nikogo nie przyjmuje do siebie na zawsze, tam ludzie traktują siebie tak, jakby byli produktami przydatnymi tylko na jakiś czas. Dzisiejsza ekonomia i dzisiejsza polityka, nie widząc żadnego interesu dla siebie w wieczności, domagają się od członków spółek z ograniczoną odpowiedzialnością czasowej lojalności w czasowych interesach. W czasie ponowożytności nie ma miejsca dla wierności na zawsze.
 
Więc to mi smutno – aż do kości smutno,
I to – że nie wiem, czy ten ludzi stek
Ma już tak zostać komedią-okrutną,
I spać, i nucić, śpiąc: „To – taki wiek!” (…)
 
I nie wiem – czy już będę mógł nie wiedzieć,
Że coraz żywot mniej uczczony tu –
Że coraz łatwiej przychodzi powiedzieć,
Ze snu się budząc: „Wróćmyż znów do snu!” 
(C.K. Norwid, Aerumnarum plenum)
 
***

Tylko Bóg
 
Radością jest tylko Bóg, który rodzi Syna i w Nim, z Nim oraz dla Niego powołuje wszystko z nicości do bycia. Człowiek uczestniczy w radości Boga w tej mierze, w jakiej wchodzi w Jego życie, a wchodzi w nie, nawracając się codziennie do pięknej prawdy i do pięknego dobra, objawiających się w osobach obecnych dla siebie nawzajem. Piękna prawda i piękne dobro wzywają człowieka do miłości „na obraz i podobieństwo” Miłości Ojca i Syna. Tylko Ich Miłość jest radością. Człowiek natomiast staje się nią w tej mierze, w jakiej staje się miłością innych.
 
Miłość rodzi i tworzy. Rodzą i tworzą ci, którzy umieją cierpieć, czyli umieją trwać w ufnym zawierzeniu Miłości w obliczu śmierci. „Postępują naprzód wśród płaczu, niosąc ziarno na zasiew: z powrotem przychodzą wśród radości, przynosząc swoje snopy” (Ps 126,6). Płaczą, bo ich wolność od czasu dla wieczności, ich „postępowanie naprzód” czyni z nich znak sprzeciwu dla tych, którzy przemijają donikąd. Ludzie wolni „wśród płaczu” dojrzewają do radości zapowiedzianej w kazaniu Jezusa na górze Błogosławieństw: „Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie się, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami” (Mt 5,11-12).

Ludzie wolni nie dokonują spektakularnych czynów. Kiedy uczniowie wrócili z apostolskiej wyprawy i cieszyli się z odniesionych sukcesów, Chrystus powiedział im: „«Widziałem szatana spadającego z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach. (…) Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie». W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie»” (Łk 10,20-21).
 
Sukcesami cieszą się ludzie zapatrzeni w to, co się już stało, czyli w przeszłość, której już nie ma. Dlatego to ludzie sukcesu popadają w smutek. Nie rodzą ani nie tworzą. Natomiast prawdziwa radość, czyli owo „rozradowanie się w Duchu Świętym” ogarnia tych, którzy patrzą w Przyszłość, oczekując nie przemijających sukcesów, lecz wiecznego zwycięstwa. Oni rodzą się na nowo. Oni współtworzą nowy świat z Ojcem. Prawdziwa radość jest trudna.
 
Stanisław Grygiel
Zeszyty Karmelitańskie 51/2/2010

fot. PeteLinforth Cross 
Pixabay (cc) 
 
Zobacz także
ks. Andrzej Zwoliński
Czas należy do podstawowych wymiarów ludzkiej egzystencji. Rodzimy się, wzrastamy, rozwijamy twórczo, tracimy siły, chorujemy, starzejemy się i umieramy - zanurzeni w strumieniu czasu, który nieustannie przepływa przez każdą cząstkę naszej świadomości. Zanurzenie człowieka w czasie jest jego siłą i słabością, oczywistością i trudną do poznania tajemnicą, rodzi szereg pytań, a jednocześnie jest odpowiedzią na pytanie o ludzką kondycję.
 
o. Albert Wach OCD

Kto raz na serio zabrał się za modlitwę, na własnej skórze mógł się przekonać, że w tym względzie nie ma mocnych. Wprawdzie zdarzają się zwycięstwa, ale chyba więcej jest porażek. Żadna ludzka czynność podejmowana z własnej woli nie wymaga tyle hartu ducha i prawdziwego męstwa, ile właśnie modlitwa. Tylko niepoprawny optymista, który ma wyłącznie myślny stosunek do modlitwy – to znaczy optymista, który nie praktykuje modlitwy myślnej, ale myśli, że się modli! – może sądzić, że jest ona rzeczą prostą i bezproblemową.

 
ks. Andrzej Orczykowski SChr.
Dnia 10 stycznia 1964 r. podczas sprawowania Mszy Świętej o godzinie 7.00 w kościele parafialnym w Maciejowej k. Jeleniej Góry został zamordowany siekierą ks. Józef Górszczyk SP. O tej porze codziennie Mszę Świętą celebrował inny kapłan, jednak tego dnia ks. Józef przyjął polecenie swojego przełożonego: Józek, odpraw pierwszą Mszę, a ja odprawię później...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS