logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Marek Dziewiecki
Radość czy przyjemność?
Czas Serca
 


 Ze zdumieniem zauważam, że niektórym ludziom chrześcijaństwo kojarzy się ze smutkiem, z niepotrzebnym umartwianiem się, cierpieniem i rezygnacją z radości życia. Tymczasem prawda jest zupełnie inna. Jezus przyszedł nie po to, aby nasz krzyż był cięższy, ale po to, aby Jego radość w nas była i aby nasza radość była pełna (por. J 17,13). Naśladowanie Chrystusa jest drogą do radości, a nie do smutku czy cierpienia. Aby jednak osiągnąć tę radość, którą On obiecuje, trzeba precyzyjnie odróżniać radość od przyjemności. Ludzie, którzy mylą te dwa stany, nie doświadczą radości, gdyż istnieją zasadnicze różnice między radością a przyjemnością. Przyjrzyjmy się najważniejszym z nich.
 
Tylko nieliczni potrafią być radośni
Pierwsza różnica jest taka, że przyjemność jest możliwa do osiągnięcia przez każdego, podczas gdy radość tylko przez niektórych. Aby doznać przyjemności, wystarczy się najeść, wyspać, odreagować złość czy zaspokoić jakiś popęd. Na tego typu zachowania stać każdego człowieka. Tak postępować potrafi niemowlę, ludzie niedojrzali czy zaburzeni psychicznie. Doznanie przyjemności jest zatem czymś pospolitym, czyli osiągalnym dosłownie dla każdego. Tymczasem radość jest „arystokratyczna”, gdyż zwykle tylko nieliczni ludzie potrafią być radośni i szczęśliwi.
 
Radość nie jest osiągalna wprost
Druga różnica polega na tym, że przyjemność można osiągnąć wprost. Wystarczy sięgnąć po smaczną potrawę czy zostać przytulonym przez kogoś, kto nas kocha, aby natychmiast doświadczyć chwili przyjemności. Tymczasem radość nie jest osiągalna wprost. Jest konsekwencją szlachetnego życia, opartego na miłości, prawdzie i odpowiedzialności. Z tego właśnie względu ktoś, kto szuka radości, nie znajdzie jej, gdy zapomina o kierowaniu się miłością i mądrością. Natomiast ten, kto wymaga od siebie szlachetnego postępowania, odkrywa, że staje się coraz bardziej szczęśliwym człowiekiem.
 
Radość jest trwała
Trzecia różnica polega na tym, że przyjemność jest krótkotrwała, np. poczucie sytości po posiłku czy doznanie innej przyjemności cielesnej. Co gorsza, doraźna przyjemność często prowadzi do przykrych doznań, a nawet do życiowych tragedii. Wystarczy tu pomyśleć o ludziach, którzy dla chwili przyjemności seksualnej zdradzają małżonka i łamią złożoną przysięgę małżeńską albo zarażają się wirusem HIV. I o tych, którzy dla chwili przyjemności nadużywają alkoholu czy sięgają po narkotyk, co w konsekwencji prowadzi do bolesnych konfliktów czy śmiertelnej choroby. Tymczasem radość życia jest trwała. Nie tracimy jej nawet wtedy, gdy przeżywamy trudności czy pojawią się problemy ze zdrowiem. Radość jest bowiem silniejsza od doraźnych problemów, z którymi przychodzi nam się zmierzyć.
 
Radość umacnia wewnętrzną wolność
Czwarta różnica wynika z faktu, że szukanie przyjemności w drastyczny sposób ogranicza nasze pragnienia i aspiracje, a z czasem uzależnia i prowadzi do zaburzeń (np. obżarstwo, erotomania czy przemoc). Kierowanie się doraźną przyjemnością prowadzi do dramatów, a nawet śmierci, jak to często bywa np. w przypadku alkoholizmu czy narkomanii. Radość życia natomiast prowadzi do entuzjazmu i umacnia naszą wewnętrzną wolność. Człowiek radosny potrafi ochronić w sobie i zrealizować swe najpiękniejsza aspiracje, pragnienia i ideały.
 
Można doprowadzić się do życiowej rozpaczy
Na podstawie przywołanych prawd można stwierdzić, że ludzie, którzy nie szukają w życiu niczego więcej tylko doraźnej przyjemności, znajdują się w rozpaczliwej sytuacji. Jest przecież wyrazem rozpaczy to, że ktoś nie ma większych aspiracji niż zaspokojenie potrzeb swego ciała czy rozładowanie popędu. Początkowo taki człowiek nie zdaje sobie sprawy z położenia, w którym się znalazł, i z własnej rozpaczy. Jednak z każdym dniem staje się on kimś coraz bardziej powierzchownym, egoistycznym, prymitywnym i zniewolonym. W konsekwencji nie potrafi już mądrze myśleć i dojrzale kochać. Z czasem doznaje coraz większego rozgoryczenia i wewnętrznej pustki, a jego rozpaczliwa sytuacja staje się coraz bardziej oczywista nie tylko dla kogoś z zewnętrz, ale również dla niego samego.
 
Wybierać to, co wartościowsze
Ci, którzy pragną żyć w radości i szczęściu, powinni zatem wybierać to, co wartościowsze, a nie to, co w danej chwili przyjemniejsze. Człowiek poszukujący jedynie przyjemnych doznań cielesnych czy miłych stanów emocjonalnych nigdy nie dozna radości. Radość jest zarezerwowana dla ludzi pogłębionych duchowo, którzy potrafią kierować się miłością i odpowiedzialnością, zapominają o sobie i starają się być darem dla innych. Najbardziej intensywna i trwała radość płynie bowiem z miłości. Właśnie dlatego największą szansę na życie w radości i szczęściu mają ci, którzy są zaprzyjaźnieni z Bogiem – Miłością i uczą się kochać siebie i innych tak, jak Chrystus nas pierwszy pokochał.
 
ks. Marek Dziewiecki
 
Zobacz także
kl. Paweł Szlezinger SCJ

Bóg powołuje część ludzkości do tworzenia wspólnoty osób wierzących, aby służyła całości. Papież Benedykt XVI w swoim dziele Chrześcijańskie braterstwo pisze, że „chrześcijańskie braterstwo urzeczywistnia swoje zobowiązanie wobec całości przede wszystkim przez misję, przez agape (miłość) i przez cierpienie”. Często nieznani światu, rozsiani w różnych jego zakątkach, żyją ludzie, którzy po prostu wierzą i wypełniają prawdziwe zadanie Kościoła. Poprzez życie sakramentalne poparte modlitwą, umartwieniem, dobrymi uczynkami budują Kościół i wypraszają zbawienne łaski dla świata...

 
kl. Paweł Szlezinger SCJ
Nasze modlitwy, które zanosimy w imię Jezus, dochodzą tam, gdzie dochodziły również modlitwy Jezusa: do serca Ojca w niebie. Możemy być tego pewni na tyle, na ile ufamy Jezusowi. To On ponownie otworzył nam drogę do nieba, która była zamknięta przez grzech. Dlatego, że Jezus jest drogą do Boga, chrześcijanie kończą swe modlitwy dodatkiem: „…prosimy Cię o to przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego” [Youcat 498]. 
 
kl. Paweł Szlezinger SCJ
Życie jest procesem obumierania, który zaczyna się już przy narodzinach. Obumieranie to tracenie. Każdego dnia człowiek coś traci. Przede wszystkim mija czas. A ponieważ mamy go skończoną ilość, boli każda minuta, która zapadła się w przeszłość. Rzeczy do posmakowania jest ogrom. Trzeba wybierać. A więc tracić. Aby móc wybierać, musimy godzić się na obumieranie.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS